1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

“Der Spiegel”: “Pożegnanie z państwem prawa”

Monika Skarżyńska9 stycznia 2016

UE chce zatrzymać Polskę podążającą drogą ku autokracji. Warszawa wydaje się jednak niewzruszona. W tej sytuacji Bruksela rozważa użycie silniejszej – sankcji ekonomicznych, pisze hamburski tygodnik “Der Spiegel”.

https://p.dw.com/p/1HadN
Polen Demonstration Komitee zur Verteidigung der Demokratie
Zdjęcie: imago/ZUMA Press

Hamburski tygodnik "Spiegel" informuje, że wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans nie otrzymał jeszcze odpowiedzi na swoje dwa listy skierowane do rządu w Warszawie, w których wyraził "troskę o polską praworządność". Zamiast wiadomości dotarły do niego złośliwe uwagi ministra spraw zagranicznych Witolda Waszczykowskiego, którego zdaniem "jakiś urzędnik pełniący swój urząd dzięki stosunkom politycznym nie jest prawnie uznanym partnerem rządu, wybranego przez naród" - czytamy na łamach magazynu. Timmermans mógłby "odbić piłkę", lecz uznał, że odebrał "już wystarczająco dużo przykrości". I podczas swojej czwartkowej wizyty w Amsterdamie podkreślił, że prawdziwą demokrację tworzą dwa elementy: "zachowanie praw człowieka i rządy prawa". W opinii "Spiegla" wypowiadanie przez niego takich banałów świadczy o stanie UE i kierunku rozwoju Polski.

Magazyn zaznacza, że w ciągu mniej niż dwóch miesięcy narodowo-konserwatywnemu rządowi udało się unieważnić wybór sędziów Trybunału Konstytucyjnego, uchwalić nowelizację ustawy o radiofonii i telewizji sprzyjającą kontroli mediów publicznych, a także obsadzić stanowiska szefów służb specjalnych swoimi ludźmi. Owe reformy miałyby "uleczyć państwo polskie z niektórych chorób" - cytuje za szefem polskiej dyplomacji tygodnik. Jego zdaniem słowa te wypowiadali dotychczas autokraci. Dlatego zaniepokojona Komisja Europejska przeprowadzi w najbliższą środę debatę nt. praworządności w Polsce. Zgodnie z postanowieniem z 2014 roku, stanowiącym swego rodzaju system wczesnego ostrzegania przed naruszeniem zasad demokratycznych, państwa członkowskie powinny informować o zmianach dotyczących prawa i konstytucji, a w ostatecznym rezultacie wycofać przepisy naruszające prawo.

"Spiegel" pisze, że ze względu na zaszłości historyczne rząd federalny powstrzymuje się od publicznej krytyki. Berlin, stawiając na inicjatywę Komisji Europejskiej, ma nadzieję, że Warszawa nie ma zamiaru "żegnać się na stałe z wartościami Europy" - czytamy w tygodniku, który zastanawia się nad słusznością takiej oceny sytuacji w Polsce. Grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów Europejskich w PE jest przeciwna postępowaniu KE wobec Polski w sprawie praworządności - informuje hamburski tygodnik. Zdaniem tego ugrupowania, również poprzedni rząd obsadził etaty w mediach i stanowiska sędziów TK swoimi ludźmi.

W dalszej części artykułu magazyn podkreśla szybkie tempo przeprowadzania reform w Polsce. Po wyborze swoich kandydatów na sędziów TK, konserwatywny Sejm uchwalił tzw. małą ustawę medialną - przypomina "Spiegel". I dodaje, że w pierwszej kolejności rząd planuje zwolnić wszystkich dziennikarzy w telewizji publicznej. Po Trybunale Konstytucyjnym, PiS - jak pisze tygodnik - chce podporządkować sobie inne instytucje: Sąd Najwyższy, Naczelny Sąd Administracyjny oraz urząd Rzecznika Praw Obywatelskich. Jak podaje magazyn, już w marcu PiS chce przedstawić reformę prokuratury, w której urząd prokuratora generalnego zostanie połaczony ze stanowiskiem ministra sprawiedliwości.

"Za tym wszystkim stoi szef PiS Jarosław Kaczyński" - pisze "Spiegel". Tygodnik przedstawia pokrótce przebieg kariery politycznej Kaczyńskiego. Zdaniem magazynu, to jego osoba stanowi główną przyczynę trudności w skłonieniu przez partnerów UE polskiego rządu do ustępstw. "Nie ma prawie żadnego kontaktu z tym 66-latkiem" - zaznacza "Spiegel". I dodaje, że dziwne byłoby poproszenie przez kanclerz Merkel lub szefa KE Junckera o rozmowę Kaczyńskiego, niesprawującego żadnego urzędu państwowego.

Magazyn informuje również, że od grudnia w Warszawie i w innych miastach demonstrują dziesiątki tysięcy ludzi przeciwko "zbliżającemu się zamachowi stanu". Aby trzymać na wodzy gniew społeczeństwa, rząd przygotowuje obecnie szereg ulg społecznych (m.in. obniżenie wieku emerytalnego, podniesienie płacy minimalnej, "500 złotych na dziecko" i opodatkowanie hipermarketów - czytamy na łamach tygodnika.

Według "Spiegla", odpowiednio ograniczone są możliwości Komisji Europejskiej. Choć istnieje tzw. "mechanizm praworządności", to samo postępowanie jest dość skomplikowane. Jeśli dialog KE z państwem członkowskim ws. deficytów prawnych jest mało zadowalający i dany kraj nie przystaje na propozycje KE, instytucja ta może wszcząć postępowanie za naruszenie art. 7 Traktatu z Lizbony.

Sankcje, łącznie z zawieszeniem prawa głosu kraju w Radzie UE, mogą być wprowadzone wtedy, jeśli Rada Europejska stwierdzi jednogłośnie, że doszło do "poważnego i trwałego naruszenia" wartości UE przez dane państwo członkowskie - objaśnia "Spiegel". I dodaje, że ingerencja PiS nie jest na tyle poważna, aby można było zastosować powyższe kryterium.

Dlatego politycy w Brukseli i w Berlinie obmyślają inną strategię, która zmusiłaby Polskę do zawrócenia. Po pierwsze, kraj ten, podobnie jak państwa bałtyckie, żąda od Europejczyków solidarności w przypadku potencjalnych problemów z Rosją. "Polacy sami włączali tę kartę do gry już wielokrotnie w przeszłości, ostatnio przed kilkoma dniami" - twierdzi „Spiegel". Polska mogłaby się zgodzić na propozycje reform wysunięte przez Wielką Brytanię w zamian za więcej żołnierzy brytyjskich stacjonujących na granicy z Rosją - czytamy w tygodniku.

Lepszym czynnikiem wspierającym zawrócenie Polski „z drogi ku autokracji" są - zdaniem magazynu - wymagające sprawdzenia ramy finansowe UE. Polsce grozi odebranie dotacji, jeśli będzie wzbraniać się przed przyjęciem uchodźców - twierdzi cytowany przez magazyn Herbert Reul, szef grupy CDU/CSU w PE.

„Spiegel" cytuje też Krzysztofa Blusza z warszawskiego think-tanku demosEUROPA: „Przy wszystkich zastrzeżeniach wobec dominacji Niemiec w Europie, Warszawa musi być ostrożna, aby nie ochłodziły się relacje z Berlinem". W opinii współzałożyciela tej organizacji, związek z Niemcami jest ważny przede wszystkim w czasie kryzysu na Ukrainie. Wrogo nastawiony wobec Rosji PiS będzie chciał utrzymać sankcje wprowadzone wobec tego państwa. „Jeśli zaś rząd w Warszawie poróżniłby się z Niemcami, Polska znalazłaby się w położeniu, które mogłoby obudzić historyczne traumy - zaklinowana między wielkimi mocarstwami Niemcami i Rosją, ignorowana w Berlinie i traktowana wrogo w Moskwie" - sądzi „Spiegel". Dlatego politycy PiS usiłują obecnie wszędzie podkreślać, jak ważne są dobre stosunki z Niemcami - konstatuje tygodnik.

„FAZ": Mateusz Kijowski - „rywal" Kaczyńskiego

Kim właściwie jest Mateusz Kijowski, lider Komitetu Obrony Demokracji (KOD)? Na to pytanie stara się odpowiedzieć konserwatywny dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung".

„Jeszcze niedawno nikt nie znał Mateusza Kijowskiego, a teraz mówi o nim cała Polska" - pisze „Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ). Drobny przedsiębiorca mieszkający na przedmieściach Warszawy stał się „nowym meteorem opozycji" - twierdzi warszawski korespondent dziennika Konrad Schuller. Publicysta wyjaśnia, że to nie Kijowski jest pomysłodawcą Komitetu Obrony Demokracji jednoczącego od grudnia dziesiątki tysięcy demonstrantów przeciw „zawłaszczeniu państwa przez Kaczyńskiego". To Krzysztof Łoziński, były aktywista NSZZ Solidarność, zainicjował w Internecie powstanie KOD-u, który ma na celu obronę praworządności i sprzeciw wobec nielegalnych działań rządu.

18 listopada ub. r. Kijowski, z wykształcenia informatyk, opublikował apel Łozińskiego na Facebooku i „wywołał tsunami w cyberprzestrzeni" - informuje gazeta. W ciągu zaledwie kilku dni ogromna liczba użytkowników portalu społecznościowego udostępniła jego post. 3 grudnia 2015 r. na ulicach Warszawy zgromadziło się pierwszych kilka tysięcy osób, a 12 grudnia - około 50 tysięcy - podaje Schuller. Od tego momentu Kaczyński ma „nowego rywala, Kijowskiego - człowieka z niczego".

Zdaniem dziennika, na pierwszy rzut oka pasuje on doskonale do wizerunku wroga narodowych konserwatystów: „hipisowska broda, kucyk i kolczyk". Schuller przypomina, że w zeszłym roku można było znaleźć w Internecie zdjęcie Kijowskiego w spódnicy (w akcie solidarności z molestowanymi, dop. red.) wraz z tekstem „Jeżeli kobieta, zakładając spódnicę, zaprasza do gwałtu, to ja też zapraszam".

„Czy to nie jest jeden z tych postnarodowych przyjaciół gejów i ideologów gender, którzy rzekomo zagrażają patriotycznej Polsce w jej egzystencji?" - pyta publicysta na łamach FAZ. I dodaje, że Kijowski jest pod jednym względem całkiem inny, niż sądzi Kaczyński, który lubi nazywać swoich przeciwników „resortowymi dziećmi" (z komunistycznych rodzin, dop. red.). Jak czytamy w dzienniku, ojciec Kijowskiego odnowił zasłużoną drużynę harcerską o profilu patriotycznym - Czarną Jedynkę, w której działał również obecny minister obrony narodowej Antoni Macierewicz.

Oprac. Monika Skarżyńska