1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Prawo i wymiar sprawiedliwości

Coraz mniej Polaków wierzy w niezależność sądów

26 kwietnia 2019

Już 50 proc. Polaków deklaruje, że nie ufa w niezawisłość polskich sądów – wynika z opublikowanego w piątek raportu Komisji Europejskiej ws. unijnego wymiaru sprawiedliwości.

https://p.dw.com/p/3HUgq
Polen Oberstes Gericht in Warschau
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/N. Skrzypczak

To o 5 pkt. proc. więcej niż rok wcześniej – jeszcze w 2017 r. nieufność wobec polskiego wymiaru sądownictwa deklarowało 45 proc. Polaków, rok później – jak pokazuje raport - już co drugi uważał, że sytuacja w krajowych sądach jest „zła” lub „bardzo zła”. Jako powody utraty zaufania wymieniano na pierwszym miejscu: naciski lub wpływy ze strony polityków i rządu, na drugim: presję ze strony grup interesów np. ekonomicznych, na trzecim podkreślano to, że aktualny status i pozycja sędziów nie gwarantuje im niezależności.

Obniżenie się statusu polskich sędziów zauważyli także ankietowani unijni przedsiębiorcy. Tym samym Polska znalazła się w grupie sześciu unijnych krajów, których mieszkańcy nie wierzą w niezależność swojego sądownictwa. Oprócz Polaków, na liście tej znajdują się także Włosi, Hiszpanie, Bułgarzy, Słowacy i Węgrzy, którzy znaleźli się na miejscu ostatnim. Tu już 76 proc. społeczeństwa nie wierzy w to, że sędziowie są niezależni. Z kolei najwyższym poziomem zaufania cieszy się wymiar sądownictwa w Danii, gdzie 87 proc. mieszkańców uważa sądy za niezawisłe oraz w Finlandii, gdzie sędziom ufa 83 proc. Finów. Tak samo myśli 74 proc. Niemców.

Dyscyplinująca ręka ministra

Tzw. unijna tablica wyników pomiaru sprawiedliwości 2019 (ang. Justice Scoreboard) ma na celu porównanie funkcjonowania władzy sądowniczej we wszystkich krajach członkowskich.

- Publikujemy ten raport w chwili, gdy wyzwania związane ze stanem praworządności w niektórych krajach zaczynają się piętrzyć. Cieszy mnie, że wiele krajów usprawniło system sądownictwa, niestety są też takie, które idą w przeciwnym kierunku. I nadal zbyt wielu mieszkańców UE nie wierzy w niezależność sędziów – powiedziała prezentując raport, komisarz UE ds. sprawiedliwości, konsumentów i równouprawnienia płci Vera Jourova.

Raport opublikowany jest już po raz siódmy, ale po raz pierwszy wzięto w nim pod uwagę system dyscyplinowania sędziów oraz sposób ich powoływania w poszczególnych krajach UE.

- Postępowania dyscyplinarne wobec sędziów to jedne z najbardziej wrażliwych elementów, jeśli chodzi o niezależność sądownictwa. Zgodnie z wytycznymi Trybunału Sprawiedliwości UE, organy dyscyplinujące sędziów nie mogą być narzędziem politycznej kontroli decyzji sędziowskich – podkreślają autorzy raportu.

Protest przed Sądem Najwyższym w Warszawie
Protest przed Sądem Najwyższym w WarszawieZdjęcie: Reuters/Agencja Gazeta/S. Kaminski

Z opublikowanego przez KE raportu wynika, że w większości krajów UE decyzję o nałożeniu na sędziego sankcji dyscyplinujących, podejmuje sąd, jego przewodniczący albo rada sądownicza złożona z sędziów powoływanych przez innych sędziów. I tak jest m.in. w Niemczech, Holandii, Portugalii czy Chorwacji. W Polsce izba dyscyplinarna złożona jest z sędziów nominowanych przez ministra sprawiedliwości. Także formalne postępowania dyscyplinarne przeciwko sędziom podlegają de facto ministrowi.

Jeśli chodzi o sposób powoływania sędziów do rad sędziowskich – w większości krajów członkowskich sędziowie są nominowani i wybierani przez innych sędziów, w kilku: wybierani przez grono sędziowskie, ale żeby objąć stanowisko potrzebują jeszcze formalniej akceptacji parlamentu (Bułgaria, Holandia, Rumunia), w Hiszpanii sędziowie proponują kandydatów a parlament ich powołuje. W Polsce po nowelizacji w 2017 r. ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa, 15 sędziów-członków rady wybiera Sejm, a nie jak wcześniej środowiska sędziowskie. Kandydatów może zgłosić albo grupa 25 sędziów albo sami obywatele (grupa co najmniej 2 tys. osób), ostateczna decyzja o przyznaniu stanowiska leży jednak w rękach polityków.

Władza nad prokuratorem

Autorzy raportu przyjrzeli się także organizacji prokuratur w poszczególnych państwach Unii, czyli m.in. temu kto powołuje/odwołuje prokuratorów, kto nadzoruje funkcjonowanie prokuratury i kto dyscyplinuje prokuratorów.

W Polsce minister sprawiedliwości jest jednocześnie prokuratorem generalnym (Polska jest jedynym krajem UE, gdzie obie te funkcje są łączone) i to on wydaje ogólne wytyczne ws. funkcjonowania prokuratury, instrukcje dotyczące konkretnych postępowań, decyduje o promocji jednych prokuratorów i odsuwaniu od spraw innych. On też decyduje o powoływaniu i odwoływaniu prokuratorów krajowych. W innych państwach członkowskich kompetencje te są rozdzielone pomiędzy różne instytucje np. w Niemczech kontrolę nad prokuraturą pełni prokurator generalny, a minister sprawiedliwości może jedynie wydać ogólne wytyczne, co do działania prokuratury. Podobnie jest np. w Danii, Francji i Szwecji.

Sprawa polska

Autorzy raportu przypomnieli, że od 2016 r. wobec Polski toczy się procedura ws. naruszenia praworządności. Aktualnie w Trybunale Sprawiedliwości UE toczą się 3 postępowania ws. zmian w systemie sądownictwa w Polsce.

W październiku 2018 r. w Luksemburgu odbyła się rozprawa w sprawie czystki emerytalnej w polskim Sądzie Najwyższym. TSUE nakazał Polsce wprowadzenie środków tymczasowych, czyli zawieszenie przepisów o wysyłaniu sędziów SN na wcześniejszą emeryturę i przywrócenie do pracy sędziów, którym w międzyczasie nakazano odejść (Polska się dostosowała). W marcu br. TSUE zajął się rozpatrywaniem pytań prejudycjalnych polskiego Sądu Najwyższego ws. nowej KRS. A na początku kwietnia Komisja Europejska wszczęła wobec Polski kolejne postępowanie – tym razem o podważanie niezależności sędziów przez nowy system dyscyplinarny. Póki co sprawa toczy się jeszcze na poziomie instytucjonalnym, ale niewykluczone, że także trafi do Luksemburga.

- Unia Europejska jest wspólnotą prawa. Przestrzeganie praworządności i wyroków TSUE nie jest opcjonalne, ale obligatoryjne – skomentował przewodniczący KE Jean- Claude Juncker.