1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Nauka

Boeing 777. Kiedy rozpada się silnik

Andreas Spaeth
24 lutego 2021

Dwie eksplozje silników w ciągu zaledwie jednego dnia. Ale nawet po wybuchu turbiny samoloty muszą pozostać sprawne.

https://p.dw.com/p/3pm2T
Lufthansa Boeing 747-8
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Długie łopaty wykonane z tytanu, jednego z najtwardszych metali, mają za zadanie wprowadzić do turbin jak najwięcej powietrza. W niektórych modelach silników są wewnątrz puste, aby zmniejszyć wagę. Zwłaszcza przy starcie pracują z ogromną mocą, aby poderwać w przestworza samoloty ważące nawet 250 ton.

I właśnie w tej krytycznej fazie lotu doszło w ostatnią sobotę do dwóch poważnych incydentów – do jednego w Europie i jednego w USA. Najpierw z lotniska w Maastricht w Holandii wystartował do Nowego Jorku 30-letni Boeing 747-400 w wersji cargo. Krótko po wzbiciu się w powietrze w jednym z czterech silników doszło do eksplozji, a połamane kawałki łopat spadły na ziemie, raniąc lekko starszą kobietę i dziecko. Można mówić o szczęściu w nieszczęściu, bo ostre jak nóż metalowe elementy powbijały się nawet w samochody.

Uszkodzone samochody na przedmieściach Maastricht
Uszkodzone samochody na przedmieściach Maastricht Zdjęcie: Jean-Pierre Geusens/ANP/dpa/picture alliance

Załoga samolotu ogłosiła alarm, rozpoczęła zrzut paliwa a po niespełna godzinie posadziła maszynę na położonym niedaleko lotnisku w belgijskim Luettich. Holenderski urząd badania wypadków lotniczych DSB rozpoczął dochodzenie mające wyjaśnić okoliczności incydentu.

Silnik, który uległ awarii, to stworzony w latach 80-tych model PW4056 amerykańskiej marki Pratt & Whitney, lidera w branży napędów lotniczych. Do teraz wyprodukowano ponad 2,5 tysiąca silników typoszeregu PW4000. Można je spotkać w najróżniejszych modelach samolotów: Airbusa A330 czy Boeingów 777, 767 i 747-400.

W pierwszym rzędzie nie chodzi o Boeinga

Za budowę silników, a przede wszystkim dokładne testy aż do dopuszczenia ich do użytkowania, odpowiedzialni są producenci silników, a nie samolotów. Dlatego obwinianie Boeinga za obecne problemy jest zbyt daleko idącym uproszczeniem. Strat wizerunkowych dla firmy nie da się jednak uniknąć.

Boeing United Airlines po starcie w Denver
Boeing United Airlines po starcie w Denver Zdjęcie: Hayden Smith/@speedbird5280/REUTERS

Zwłaszcza, gdy aż dwa bardzo rzadkie z natury incydenty, zdarzają się tego samego dnia w samolotach Boeinga, a dramatyczne zdjęcia i filmy roznoszą się po mediach społecznościowych. W sobotnie popołudnie z lotniska w Denver wystartował w rejs na Hawaje samolot linii United Airlines z 239 osobami na pokładzie. Krótko po wzbiciu się w powietrze doszło do awarii i wybuchu prawego silnika typu PW4077 firmy Pratt & Whitney. Długa na trzy metry pokrywa silnika spadła do przydomowego ogródka, mniejsze metalowe elementy na pobliskie boisko. Na szczęście nikt nie odniósł obrażeń, a załodze udało się bezpieczne awaryjne lądowanie.

Wyrzucone podczas wybuchu fragmenty silnika mogą jednak uszkodzić samolot i najgorszym przypadku ograniczyć jego manewrowość. Tak jak w przypadku lotu QF32 linii Quantas w 2010 roku, kiedy wybuch silnika w Airbusie A380 tak poważnie naruszył samolot, że lądowanie awaryjne ledwo się udało.

Części silnika Boeinga United Airlines
Części silnika Boeinga United AirlinesZdjęcie: Broomfield Police/Twitter/dpa/picture alliance

Szczęście w nieszczęściu

W przypadku sobotniego lotu UA328 wygląda na to, że zbudowana z kevlaru osłona silnika wytrzymała i zapobiegła niebezpiecznemu wyrzutowi większych elementów w kadłub.

Podczas oględzin na ziemi okazało się jednak, że pasażerowie i załoga mieli dużo szczęścia. Jeden kawałek spowodował bowiem wyrwę poniżej nasady skrzydła, zaledwie parę centymetrów obok zbiornika paliwa.

Amerykański urząd bezpieczeństwa lotów NTSB zaprezentował tymczasem pierwsze ustalenia. Prawdopodobnie z powodu zmęczenia materiału wyłamała się z jedna z pustych w środku tytanowych łopat. Jej część znaleziono w kevlarowej osłonie. Silniki typu PW4077 występują we wczesnych seriach modelu 777 z połowy lat 90-tych. Nie dalej jak w grudniu podobny incydent odnotowano w modelu 777-200 latającym w barwach Japan Airlines, a trzy lata temu w niemal identycznej maszynie jak uszkodzony właśnie 777 United Airlines.

Amerykańska agencja ruchu lotniczego FAA wydała teraz decyzję o zaostrzeniu kontroli tego modelu silnika, co oznacza de facto uziemienie wyposażonych w nie samolotów. Obok linii United, samoloty te latają w barwach Japan Airlines i ANA oraz Korean Air. W użytkowaniu jest w sumie 69 maszyn tego typu, 59 innych uziemiono już wcześniej z powodu pandemii. Żaden z nich nie może teraz wzbić się w powietrze. Jest bardzo prawdopodobne, że z powodu załamania ruchu lotniczego spowodowanego pandemią już na zawsze pozostaną na ziemi.