Bilans rządu Kaczyńskiego
7 września 2007„Czas zwrotu w Warszawie“ – pod takim tytułem monachijska Süddeutsche Zeitung publikuje dziś komentarz Thomasa Urbana. W kontekście dzisiejszego posiedzenia Sejmu autor pisze, że „premier Kaczyński jak dotąd nie znalazł żadnego rozwiązania poważnych, społecznych problemów Polski. Jego obietnica zbudowania 3 milionów mieszkań socjalnych szybko poszła w zapomnienie. Zamiast tego powstało 3 tysiące nowych cel więziennych – jak kpiła opozycja. Pomimo utrzymującego się boomu gospodarczego - zadłużenie państwa jest wciąż ogromne. Bracia Kaczyńscy nie mają także żadnej wizji dalszej modernizacji kraju. Ani nie starali się poznać innych krajów i nie władają obcymi językami – czyli dosłownie świat pozostał im obcy. Z doniesień zagranicznych interesują ich tylko informacje o problemach związanych z integracją cudzoziemców i przestępczością wśród młodzieży. Jak twierdzą - są to następstwa nieodpowiedzialnego liberalizmu panującego na Zachodzie. Chcą w każdym razie uniknąć podobnych zjawisk w Polsce – i to jest główny powód, dlaczego blokują dalszą integrację Unii Europejskiej. (...)
Wszystko wskazuje jednak na to” – pisze komentator Süddeutsche Zeitung– „że obiecana przez Kaczyńskich "moralna rewolucja" zostanie wstrzymana. Jak wynika z sondaży PiS po wyborach znajdzie się w opozycji. Podobna sytuacja była już przed dwoma laty, ale potem PiS, dzięki agresywnej kampanii wyborczej, podczas której rozgrywał on także antyniemiecką kartę – wygrał. Niewykluczone, że teraz będzie podobnie. Polakom podoba się, bowiem, kiedy Kaczyńscy pomstują - czy to pod adresem wschodnich czy zachodnich sąsiadów.”
Gabriele Lesser na łamach stołecznej Tageszeitung pisze natomiast, że „jeżeli zostałby dziś rozwiązany Sejm to byłby to pierwszy wypadek w historii młodej polskiej demokracji, że posłowie dobrowolnie zrezygnowaliby z wysokich diet i innych przywilejów na rzecz przedterminowego rozpisania wyborów. Lecz jeżeli dać by wiarę oficjalnym oświadczeniom polskich polityków, wszyscy już mają po dziurki w nosie „cyrku na Wiejskiej” i wszystkich afer rozporkowych, podsłuchowych i korupcyjnych.”
Warszawskie duchy
Na tytułowej stronie Frankfurter Allgemeine Zeitung przynosi dziś artykuł Reinharda Muellera pod tytułem „Godzina duchów w Warszawie”. Autor poświęca go przypomnieniu chronologii sporu o dobra kultury znajdujące się w polskich i niemieckich rękach od czasów drugiej wojny światowej.
„Spór z Polską obejmuje dużo większy zakres niż kultura i sztuka”- twierdzi autor. „Tematowi temu nie należy przydawać większej jeszcze wagi, niż już i tak posiada a stosunki polsko-niemieckie są i bez tego już bardzo zadrażnione.
Lecz spór o restytucję dzieł jest symptomem dużo poważniejszego problemu: nieprzestrzegania zasad, które powinny być oczywiste dla członka europejskiej wspólnoty prawa. Nieprzypadkowo polski premier w gorącej atmosferze debaty wokół zagrabionych dzieł sztuki nagle porzucił wszelkie zasady obowiązujące w państwie prawa i domagał się od polskich sądów orzeczeń w myśl polskiej „racji stanu”. Chodziło o Niemców, którzy przesiedlili się w latach 70. do Republiki Federalnej , i którzy w księgach wieczystych widnieli jeszcze jako właściciele nieruchomości; w niektórych przypadkach przyznano im rację. Żądanie premiera – natychmiast skrytykowane przez Sąd Najwyższy - było świadectwem ewidentnego braku kultury w pojmowaniu prawa. Wypowiedzi tej nie można wytłumaczyć tylko i wyłącznie rozgrzaną polityczną sytuacją w Polsce".
"Strachu przed roszczeniami ludzi wywłaszczonych czy to obywateli polskich czy niemieckich wypędzonych - odebrać nikomu nie można." – pisze FAZ. "Takie procesy i tak z reguły nie mają szans powodzenia, a niemiecki rząd się od nich dystansuje. Lecz rząd Niemiec będzie zważał na to, żeby niemieccy obywatele nie byli dyskryminowani przez Warszawę i żeby obydwa kraje utrzymywały stosunki w duchu dobrosąsiedztwa. Teraz to polski rząd powinien pokazać, że traktaty, z których wynikała rezygnacja Niemiec ze swych terenów wschodnich, są dlań fundamentem dla pokoju i pojednania" - dodaje autor.