Besa, czyli kwestia honoru. Jak Albańczycy ratowali Żydów
28 grudnia 2012- Albańczycy byli fantastyczni; po wojnie było tam wręcz więcej Żydów, niż przed wojną - mówi 83-letnia dziś Johanna Jutta Neumann. Podczas II wojny światowej Żydówka z Hamburga znalazła schronienie u muzułmańskiej rodziny w Albanii. Przed wojną w Albanii liczącej niespełna milion mieszkańców żyło prawie 200 Żydów – tuż po wojnie, ponad 2 tysiące.
Dzisiaj Johanna Jutta Neumann mieszka w Waszyngtonie. Do Niemiec, gdzie przedstawia swoją książkę „Drogą przez Albanię”, przyjechała na zaproszenie Niemiecko-Albańskiego Towarzystwa Przyjaźni. W swojej książce wspomina ucieczkę jej rodziny wiosną 1938 r. do Albanii, okupowanej wówczas przez wojska włoskie. Albańska ambasada w Berlinie jeszcze do 1942 r. wystawiała Żydom wizy. Do lata 1943 r. wielu Żydów z całej Europy uzyskało azyl w Albanii. W innych europejskich państwach nie było to już możliwe.
Gość w dom, Bóg w dom
Według wielowiekowej tradycji gość (Mikut) cieszy się w Albanii opieką gospodarzy, gwarantujących mu bezpieczeństwo. Kto da swojemu gościowi słowo - Besę - musi go dotrzymać. Jest to kwestią honoru. Dzięki tej tradycji, między latami 1938 a 1945 w Albanii, zamieszkałej głównie przez muzułmanów, znaleźli schronienie Żydzi z całej Europy. Większość z nich żyła tam do początku lat 90'. Dopiero po upadku reżimu komunistycznego wielu wyjechało do Izraela lub do USA.
W Alei Sprawiedliwych, w izraelskim Instytucie Pamięci Męczenników i Bohaterów Holocaustu Jad Waszem uhonorowanych jest dotąd 69 Albańczyków. Niektórych z nich upamiętnia także wystawa „Besa: kwestia honoru”, pokazywana w 2008 r. w siedzibie ONZ w Nowym Jorku; obecnie można ją oglądać w Niemczech, w Dreźnie. Kolejnymi jej przystankami będą Görlitz i Lipsk.
Albania uratowała przed deportacją i zagładą także rodzinę Johanny Jutty Neumann. Po przyjeździe do Albanii rodzina najpierw mieszkała w hotelu, wkrótce poznała jednak albańską gościnność. „Po mniej więcej trzech miesiącach przenieśliśmy się z hotelu do muzułmańskiej rodziny. Po raz pierwszy przeżyliśmy u niej Ramadan i Bajram. To było nadzwyczajne. Byliśmy traktowani jak członkowie rodziny”, wspomina Johanna Jutta Neumann.
Oaza bezpieczeństwa
Faszystowscy okupanci próbowali co prawda deportować Żydów z Albanii. Społeczeństwo nie chciało jednak ich wydać. Sfałszowane dokumenty dostarczali żydowskim rodzinom nawet członkowie albańskiego rządu.
Wielu uchodźców żydowskich przyjęła i ukrywałą u siebie ludność wiejska. Na przykład we wsi Tre Vllaznit (Trzech Braci), w pobliżu wsi Vlora (Schronienie), gdzie właśnie schronienie znalazła rodziny Anny Cohen. - Urodziłam się w Albanii tuż po zakończeniu wojny, tam się też wychowałam. Zawsze czułam się jak Albanka żydowskiego pochodzenia. Moja rodzina uciekła z Salonik - wspomina dentystka z Nowego Jorku, która opuściła Albanię w 1992 r.
Inaczej, niż w pozostałych państwach wschodnioeuropejskich, Albania była w czasach nazizmu miejscem schronienia wielu Żydów, pisze historyk i znawca krajów bałkańskich, Michael Schmidt-Neke z Kilonii.
Między latami 1938 i 1945 ponad 70 procent ludności Albanii stanowili muzułmanie. Pozostałe 30 procent to chrześcijanie wyznania prawosławnego i katolickiego. Sytuacja ta doprowadziła do wyjątkowej tolerancji religijnej, uważa Michael Schmidt-Neke. Do udzielenia pomocy Żydom gotowa była cała ludność, niezależnie od wyznania, przynależności politycznej czy statusu socjalnego, tłumaczy ekspert Schmidt-Neke: - Żydów ratowali zarówno ludzie działający w komunistycznym ruchu oporu, jak i ci, którzy kolaborowali z okupantem, a mimo to u siebie w domu ukrywali Żydów - zaaznacza naukowiec.
Aida Cama / Elżbieta Stasik
Red. odp.:Małgorzata Matzke