Berlin, centrum antykryzysowe
11 stycznia 2012W poniedziałek Angela Merkel przyjęła prezydenta Francji, we wtorek w Berlinie gościła szefowa MFW. MFW obok UE i państw eurogrupy uczestniczy wielomiliardowymi nakładami w programach pomocowych dla Grecji, Irlandii i Portugalii. W środę premier Włoch złoży Merkel raport na temat postępu w walce z kryzysem we Włoszech i sposobu zapobieżenia obniżenia ratingu kredytowego. Europa nadal tkwi w głębokim kryzysie. W Grecji sytuacja jest napięta do tego stopnia, że nikogo nie zdziwi, jeśli państwo to dobrowolnie wróci do drachmy. Pojawiły się informacje, że MFW wyraża poważne wątpliwości co do skuteczności greckiego programu sanacji.
Nadzieje i obawy
W połowie stycznia „trojka” (MFW, EBC i Komisja UE) zbada postępy reform w Grecji. Mówi się, że Ateny muszą bardziej zacisnąć pasa, a szefowa MFW, Christine Lagarde, wątpi, czy to się uda. Merkel nie lubi takich wiadomości. Kanclerz Niemiec chce koniecznie utrzymać Grecję w unii walutowej – jak i Nicolas Sarkozy. Sarkozy walczy na wielu frontach – z kryzysem, ale i o zwycięstwo wyborcze. Innymi słowy, do wyborów nie wolno dopuścić do katastrofy. Gdyby Grecy nagle powiedzieli strefie euro bye bye, byłby to grzmot z jasnego nieba. Dlatego Sarkozy i Merkel zrobią wszystko, by do tego nie doszło. Nie wiadomo tylko, jak. Najpóźniej w marcu Atenom potrzeba 130 mld euro. A jak „trojka” nie zgodzi się? No i jeszcze mamy Włochy, Hiszpanię, Portugalię i Belgię.
Pora na konkrety
Prawie 7 procent odsetek muszą płacić Włochy za kredyty. W tym roku wymagane będą włoskie obligacje na ponad 300 mld euro. Trzeba je zrefinansować. Jeśli jednak inwestorzy żądają 7 procent, to droga prowadzi na dno. Premier Mario Monti będzie zatem zabiegał w Berlinie o pomoc ze strony UE powołując się na wykonanie zadań. W końcu zaaplikował on Włochom końską kurację. Ale oszczędności nie wyprowadzą Europy z kryzysu. To będzie trudny rok dla gospodarki, mówi Lagarde, a eksperci przyznają jej rację. Innymi słowy czerwony ołówek może przyspieszyć klęskę. 30. stycznia jest kolejny nadzwyczajny szczyt UE. Aby uspokoić rynki, musi przynieść konkrety. Zresztą wiedzą o tym Merkel, Sarkozy, Lagarde, Monti i reszta. Określenie szczytu mianem „historyczny” (jak w grudniu) nie zachęci inwestorów.
Sabine Kinkartz / Andrzej Paprzyca
red. odp.: Elżbieta Stasik