1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bałkany. Kolejny krok Tirany i Skopje w stronę Unii

19 lipca 2022

Albańczycy i Macedończycy oficjalnie rozpoczęli negocjacje członkowskie z UE. Ożywienie rozmów po stronie Brukseli to w sporej mierze efekt lęku przed zakusami Moskwy wobec Bałkanów.

https://p.dw.com/p/4EMWI
Rozmowy w Brukseli: premier Albanii Edi Rama i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen
Rozmowy w Brukseli: premier Albanii Edi Rama i szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der LeyenZdjęcie: Press Office Albania Premiership

Albański premier Edi Rama oraz szef macedońskiego rządu Dimitar Kowaczewski we wtorek (19.07.22) wzięli udział w unijnej „konferencji międzyrządowej” w Brukseli, gdzie wraz z przedstawicielami 27 krajów Unii oficjalnie rozpoczęli rokowania akcesyjne z UE.

– Cóż za historyczna chwila! To jest wasz sukces. Sukces wasz i waszych obywateli. Ciężko pracowaliście, by się tutaj znaleźć – powiedziała Ursula von der Leyen, przewodnicząca Komisji Europejskiej. Albańczyk do swej krótkiej listy podziękowań włączył byłą kanclerz Angelę Merkel. – Bez niej dzisiaj nie byłoby nas tutaj – powiedział Rama.

Ciężka droga Macedończyków

Kraje Unii już na swym szczycie w Salonikach z 2003 roku zadeklarowały, że „przyszłość Bałkanów Zachodnich leży w Unii Europejskiej”, a rozszerzenie UE na ten region było i pozostaje strategicznym celem Niemiec. Pomimo to Unia spośród krajów byłej Jugosławii dotychczas przyjęła tylko Słowenię i Chorwację, a Francja w 2019 roku zablokowała – wbrew rekomendacjom Komisji Europejskiej – decyzję o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Albanią (to weto miało wtedy wsparcie Holandii, Danii i Szwecji) oraz z Macedonią Północną. Ówczesny upór prezydenta Emmanuela Macrona był wyjątkowo gorzki dla Macedończyków, którzy na użytek integracji z Zachodem zawarli z Grecją bolesny kompromis co do nazwy swego kraju (dodając określenie Północna). Ale ta nowa nazwa otworzyła im drzwi do członkostwa w NATO.

Jednak ostatnie tygodnie w Brukseli, gdy Unia zdecydowała o nadaniu statusu kandydackiego Ukrainie oraz Mołdawii (i warunkowo obiecała to Gruzji), były również czasem ożywienia działań dyplomatycznych w sprawie Bałkanów. – Parę lat temu obawialiśmy się, że w pustkę wywołaną impasem rozszerzeniowym na Bałkanach wejdą ze swymi wpływami Chiny. Oczywiście, teraz znacznie bardziej boimy się wpływów i manipulacji ze strony Putina – tłumaczył niedawno wysoki urzędnik UE zaangażowany w politykę rozszerzeniową. A Macron, który naciskał na hamulec w sprawie Bałkanów przed niespełna trzema laty, teraz wziął na siebie zadanie odblokowania decyzji o starcie negocjacji akcesyjnych z Macedonią Pólnocną i Albanią.

Tym razem chodziło o historyczno-tożsamościowe spory między Macedonią i Bułgarią, gdzie wśród nacjonalistów popularne jest negowanie odrębności Macedończyków. W ramach trudnego „kompromisu francuskiego” parlament Macedonii Płn. przyjął w ostatnią sobotę uchwałę zobowiązującą – w ramach rozmów akcesyjnych – do zmiany konstytucji poprzez dodanie zapisów o mniejszości bułgarskiej i jej roli we współtworzeniu państwa. W zeszłym tygodniu do parlamentu w Skopje udała się von der Leyen, by obiecać Macedończykom, że po najnowszym ustępstwie wobec Bułgarów, doczekają się wreszcie przejścia do kolejnego etapu na drodze do UE.

– Przyjęliśmy decyzję, która pomaga zachować macedońską tożsamość, język, kulturę i nasze specyficzne cechy. UE akceptuje nas jako Macedończyków, którzy mówią językiem macedońskim, w pełni szanując nasze cechy tożsamości. To są sprawy, które nigdy nie będą negocjowane – powiedział dziś Kowaczewski w Brukseli. Bułgaria nadal uznaje język macedoński za dialekt bułgarskiego i wczoraj (18.07.22) dołączyła deklarację przypominającą to stanowisko Sofii do jednomyślnej decyzji ambasadorów 27 krajów UE o starcie negocjacji z Macedończykami i Albańczykami. – Na drodze do UE nie stracicie swojej tożsamości. Nikt z nas tego nie robi – przekonywał dziś Macedończyków szef unijnej dyplomacji Josep Borrell.

Koniec pauzy rozszerzeniowej?

– Jeśli Macedonia Płn. i inne kraje bałkańskie pozostaną poza UE, to region będzie słabym punktem podatnym na penetrację przez nieprzyjazne siły, w tym Rosję – przekonywał przed kilkoma dniami macedoński prezydent Stewo Pendarowski. Macedończycy zyskali status kraju kandydującego do Unii w 2005 roku, a Albańczycy w 2014 roku. Z kolei Serbia i Czarnogóra są już w trakcie wieloletnich rokowań akcesyjnych, ale zwłaszcza Belgrad ze swą przychylnością wobec Moskwy nawet w czasie jej napaści na Ukrainę budzi teraz spory sceptycyzm.

Skopje, protest przeciwko ustępstwom wobec Bułgarii, 12 lipca 2022
Skopje, protest przeciwko ustępstwom wobec Bułgarii, 12 lipca 2022Zdjęcie: Petr Stojanovski/DW

– Macedonia Płn. jest w stu procentach dostosowana do unijnej polityki zagranicznej. To wiąże się z kosztami, ale droga do UE nie jest oparta na prostych transakcjach, lecz na wspólnych zasadach, wartościach i celach. Wasze pełne dopasowanie pokazuje wyraźnie strategiczny kierunek, który wybraliście – tak Borrell podkreślał dziś oczekiwania UE wobec krajów aspirujących do UE.

Część winy za wieloletnią stagnację co do rozszerzenia UE ponoszą wewnętrzne i sąsiedzkie kryzysy na Bałkanach, a także regres w reformach, w tym praworządnościowych przykładowo w Serbii. Jednak również kraje Unii – mniej lub bardziej przemyślanie – wzięły w ostatniej dekadzie długą rozszerzeniową pauzę. – Od czasów kryzysu strefy euro poprzez wojnę we wschodniej Ukrainie latach 2014-2015, falę uchodźców w latach 2015-2016, pandemię koronawirusa aż po obecną rosyjską napaść na Ukrainie, zawsze pojawiał się inny priorytet, który spychał Bałkany w dół unijnej listy rzeczy do zrobienia – pisze Dimitar Beczew, ekspert Ośrodka Carnegie.

O ile szybkie „wielkie rozszerzenie” Unii, którego uczestnikiem była Polska, uchodzi teraz w Brukseli za fenomen napędzany wiatrem historii po upadku żelaznej kurtyny, to coraz liczniejszych zwolenników zyskuje Macron wzywający do reformowania, skrojonego przed laty m.in. pod Polskę, procesu akcesyjnego na użytek Bałkanów, a także Ukrainy, której droga do Unii – o ile dobrze pójdzie – zajmie zapewne kilkanaście lat. Dotychczas rokowania akcesyjne z Unią – w optymistycznym scenariuszu – prowadziły do wejścia do UE, przed którym pomimo funduszy przedakcesyjnych i zamykaniu kolejnych „rozdziałów” negocjacyjnych poszczególne państwa, w tym Polska, nie uczestniczyły w kluczowych wspólnych działaniach UE.

Pomysłem Macrona jest mocna zmiana tego procesu, czyli umożliwienie stopniowego włączania kandydujących krajów w działania UE, co przykładowo mogłoby dotyczyć Zielonego Ładu.

Macedonia Północna. Szwaczki w pieluchach