1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Artykuł 7. Polski TK i homofobia na Węgrzech

22 czerwca 2021

Polska nie rezygnuje z prób ograniczenia prymatu prawa UE w dziedzinie sądownictwa. A Węgrzy usiłują przekonywać, że „zakaz homopropagandy” nie jest dyskryminacyjny wobec ludzi LGBTI.

https://p.dw.com/p/3vNeQ
Trybunał Konstytucyjny w Warszawie
Trybunał Konstytucyjny w WarszawieZdjęcie: Rafal Guz/PAP/dpa/picture-alliance

Portugalska prezydencja w Radzie UE przeprowadziła dziś (22.06.2021) wysłuchanie Polski (pierwsze od grudnia 2018 r.) oraz Węgier w ramach postępowania z artykułu 7. W przypadku Warszawy rozpoczęło się ono już w 2017 r. – Jednym z głównych punktów były nasze zastrzeżenia co do prawowitości Trybunału Konstytucyjnego w Polsce – powiedziała Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji Europejskiej. Ponownie podkreśliła, że Izba Dyscyplinarna nie jest niezależnym sądem. Powiedziała, że Trybunał Sprawiedliwości UE (TSUE) w połowie grudnia ogłosi wyrok w sprawie systemu dyscyplinarnego dla sędziów, który zaskarżyła Komisja.

Część krajów milczy

Podczas wysłuchania Polski pytania zadawali ministrowie z około dziesięciu krajów, w tym Michael Roth w imieniu Niemiec oraz Francji (oba kraje trzymały się takich wspólnych oświadczeń również podczas poprzednich dyskusji o praworządności), a także ministrowie m.in. z Holandii, Luksemburga, Hiszpanii, Austrii, Danii, Finlandii. Nikt nie wystąpił z oświadczeniem popierającym władze Polski, ale powtórzyło się – dotkliwe dla Komisji Europejskiej – milczenie młodszej części Unii z Europy Środkowo-Wschodniej. Tak również było – z bardzo niewielkimi wyjątkami – podczas poprzednich debat o praworządności.

Takie milczenie młodszej części Unii budzi w Brukseli pewne obawy przed eskalowaniem konfliktów na linii zachód-wschód. A jednocześnie na unijnym „wschodzie”, czyli w Polsce, na Węgrzech, a ostatnio nawet w Słowenii jest używane jako argument, że stara część Europu nie rozumie młodszych krajów Unii, a ta niewiedza miałaby być źródłem unijnych „nieporozumień” co do praworządności.

Minister Konrad Szymański miał – wedle naszych rozmówców – przekonywać innych ministrów, że sprawa artykułu 7 ciągnie się już czwarty rok i jej głównym skutkiem jest podsycanie antyunijnych nastrojów w Polsce. – Oprócz formalnych wysłuchań były też inne dyskusje o Polsce, a zatem dzisiaj to już bodaj 15 raz o polskiej praworządności w Radzie UE. I niezwykle rutynowy przebieg tego dzisiejszego wysłuchania musi, także u innych krajów, wzbudzać pytania o wartość dodaną. Powstaje pytanie, jak długo można rozmawiać na te same tematy – przekonywał Szymański po obradach w Luksemburgu.

Bruksela broni prymatu prawa UE

Nowym elementem, o który ministrowie wypytywali Szymańskiego, były wnioski do Trybunału Konstytucyjnego (głównie od premiera Mateusza Morawieckiego) dotyczące pojmowania i zakresu nadrzędności prawa unijnego nad krajowym. Ich celem jest – w uproszczeniu – stwierdzenie pierwszeństwa konstytucji w zakresie wymiaru sprawiedliwości, co skutkowałoby uznaniem wyroków TSUE w tej dziedzinie za niekonstytucyjne. Przed dwoma tygodniami komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynders zwrócił się do Morawieckiego o wycofanie swego wniosku z TK. – Dziś przypomniałem w Radzie UE, że polski Trybunał Konstytucyjny już dwa razy, w roku 2005 oraz 2010, orzekał co do zgodności unijnych traktatów z konstytucją. Ale wówczas zajmowanie się przez TK takimi zagadnieniami z jakiś powodów nie wzbudzało żadnego zainteresowania Komisji Europejskiej – powiedział Szymański.

Co zrobi Komisja, jeśli Morawiecki nie wycofa wniosku do TK? – Taka jest prerogatywa premiera. Będziemy musieli przenalizować wyrok i wtedy działać. Przypominam, że wszczęliśmy postępowanie przeciwnaruszeniowe wobec Niemiec w związku z wyrokiem Trybunału z Karlsruhe – powiedziała Jourova.

Co z mniejszościami na Węgrzech

Gorętsze było wysłuchanie Węgier, wobec których postępowanie z art. 7 wszczęła w 2018 r. nie Komisja Europejska (jak w przypadku Polski), lecz Parlament Europejski. Europosłowie zajęli się w tym wniosku o stwierdzenie „wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia” wartości podstawowych UE nie tylko wymiarem sprawiedliwości, lecz także zagrożeniami m.in. dla rzetelności systemu wyborczego, systemu antykorupcyjnego, wolności wypowiedzi, wolności nauki, wolności religii, wolności zrzeszania się, dla praw podstawowych migrantów i osób ubiegających się o azyl oraz prawa mniejszości. A dziś w Luksemburgu węgierską część wysłuchania zdominowała kwestia praw osób LGBTIQ+.

Demonstracja w Budapeszcie przeciwko nowej homofobicznej ustawie
Demonstracja w Budapeszcie przeciwko nowej homofobicznej ustawie Zdjęcie: Marton Monus/REUTERS

Kraje Beneluksu przygotowały wspólne oświadczenie potępiające węgierską ustawę sprzed tygodnia, która miesza przepisy przeciwko pedofilii z ochroną nieletnich przed „homopropagandą”. Wprowadza zakaz „przedstawiania i promowania tożsamości płciowej innej niż płeć przy urodzeniu, zmiany płci i homoseksualizmu” wobec osób poniżej 18 roku życia. Te mało precyzyjnie sformułowanie przepisy mogą doprowadzić na Węgrzech nawet do zakazu emisji filmów czy reklam z gejami w telewizyjnych porach niezastrzeżonych dla dorosłych. A niemal na pewno wynika z nich zakaz nauczania w szkołach o LGBTIQ+  w poprawny i neutralny sposób.

– To rażąca forma dyskryminacji ze względu na orientację seksualną, tożsamość płciową i ekspresję, a tym samym zasługuje na potępienie. Piętnowanie osób LGBTIQ stanowi wyraźne naruszenie ich podstawowego prawa do godności, zapisanego w Karcie Praw Podstawowych UE. Wzywamy Komisję Europejską jako strażnika traktatów do wykorzystania wszystkich dostępnych narzędzi w celu zapewnienia pełnego poszanowania prawa UE na Węgrzech, w tym poprzez skierowanie sprawy do TSUE – ogłosiły dziś Belgia, Holandia, Luksemburg, Niemcy, Francja, Hiszpania, Szwecja, Dania, Finlandia, Irlandia, a także (bo akurat w tej kwestii nie milczała cała „młodsza część Unii”) Litwa, Łotwa oraz Estonia.

Węgierski minister Peter Szijjarto utrzymuje, że Węgry padają ofiarą nieporozumień i manipulacji. – Ta ustawa nie dyskryminuje żadnej grupy społecznej i nie dyskryminuje także społeczności gejowskiej – przekonywał Węgier w Luksemburgu.

Teoretycznie postępowanie z artykułu 7 może prowadzić do sankcji, ale na to nie ma apetytu w Unii, a ponadto trzeba by niemożliwej do osiągnięcia jednomyślności reszty krajów Unii. Sam fakt wszczęcia tej procedury ma z czysto prawnego punktu widzenia jeden efekt – pozostałe państwa UE przy wnioskach azylowych z Polski albo Węgier nie mają obowiązku automatycznie uznawać ich za „kraje bezpieczne”, czyli z góry odrzucać prośby o jakąkolwiek ochronę międzynarodową dla Polaków albo Węgrów.

Jednak w rzeczywistości postępowania z artykułu 7 to dla Komisji Europejskiej oraz innych instytucji UE okazja do uzyskanie potwierdzenia politycznego wsparcia ze strony innych krajów w działaniach Brukseli wobec Warszawy oraz Budapesztu głównie w formie postępowań przeciwnaruszeniowych z finałem w Trybunale Sprawiedliwości UE.

Jak się żyje osobom LGBT w Europie?