1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Co robiła BND z przechwyconymi danymi?

Andrzej Pawlak2 maja 2015

Niemiecki wywiad nie tylko pomagał NSA w inwigilowaniu europejskich instytucji, polityków i firm, ale także sam chętnie wykorzystywał przechwycone dane. Głos w tej sprawie zabrał teraz także ambasador USA w Niemczech.

https://p.dw.com/p/1FJBK
BND Stützpunkt Bad Aibling Satellitenschüssel
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Stephan Jansen

Jak donosi tabloid "Bild", Federalna Służba Wywiadowcza (BND) nie tylko pomagała amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA) w inwigilowaniu europejskich koncernów, ministerstw i urzędów, ale także sama opracowywała i wykorzystywała uzyskane w ten sposób dane i informacje. "Bild" powołuje się na członków parlamentarnej komisji śledczej ds. afery NSA, którzy twierdzą, że funkcjonariusze BND przez długie lata korzystali z przechwyconych danych, archiwizując je, poddając drobiazgowej analizie i, w razie potrzeby, włączali je do sporządzanych przez siebie raportów. Usuwano z nich jedynie dane odnoszące się do obywateli Republiki Federalnej Niemiec.

Przechwycić, zachować i wykorzystać

Wśród przechwyconych przez BND danych znajdowały się, jak twierdzi "Bild", nie tylko tzw. metadane, ale także zarejestrowane w całości rozmowy telefoniczne, korespondencja elektroniczna oraz inne, kompletne materiały tekstowe i dźwiękowe.

Wspomniana wyżej specjalna komisja śledcza Bundestagu chce obecnie ustalić, w jakim stopniu i do jakich celów Federalna Służba Wywiadowcza wykorzystywała zarejestrowane rozmowy telefoniczne i treść korespondencji elektronicznej. Chodzi tu np. o komunikację w tzw. regionach kryzysowych w postaci rozmów telefonicznych pomiędzy abonentami z Afganistanu i Pakistanu, ale także o rozmowy telefoniczne prowadzone przez europejskie instytucje i przedsiębiorstwa, które prowadzą działalność gospodarczą w krajach Bliskiego Wschodu lub utrzymują kontakty służbowe z odpowiednimi instytucjami w tych krajach.

Logo vor der Zentrale des Bundesnachrichtendienstes BND
Przed centralą BND w BerlinieZdjęcie: AP

"Mamy do czynienia z różnicami kulturowymi"

W wywiadzie dla dziennika "Kölner Stadt-Anzeiger" ambasador USA w Niemczech John B. Emerson starał się bronić sposobu działania NSA, wskazując na "różnice kulturowe" pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Niemcami w podejściu do kwestii ochrony danych, skupiając się na rejestrowaniu i retencji metadanych. Jak powiedział: "Amerykanie uważają za naruszenie sfery prywatnej czytanie przez kogoś ich korespondencji listowej i elektronicznej oraz podsłuchiwanie prowadzonych przez nich rozmów telefonicznych". Z kolei Niemcy, powiedział dalej Emerson, są zdania, że naruszenie tej sfery zaczyna się w chwili, w której "ktoś gromadzi ich dane telekomunikacyjne", takie jak adres ich poczty elektronicznej.

Preisverleihung Melinda Crane John B.Emerson
John B. EmersonZdjęcie: DW/N.Steudel

Za przykład istnienia takich różnic ambasador Emerson podał stosunek Niemców i Amerykanów do usługi Street View w przeglądarce Google. W Niemczech mieszkańcy składali podania o wyłączenie ich domów z tej usługi, podczas gdy Amerykanie chcieli przede wszystkim wiedzieć, kiedy pod ich domem pojawi się samochód Google Street View, żeby mogli pomachać do kamery i zostać uwiecznieni na zdjęciach.

Prokuratura prowadzi postępowanie wyjaśniające

Nie wszystko da się jednak wytłumaczyć różnicami kulturowymi, ani odwołaniem się przez amerykańskiego dyplomatę do bliskiej i trwającej od lat współpracy BND z NSA, która - jak powiedział - dla nikogo nie jest przecież "żadną tajemnicą". Jak poinformował rzecznik prasowy federalnego prokuratora generalnego, zostało podjęte postępowanie mające wyjaśnić, czy niektóre działania BND nie wyczerpują znamion przestępstw leżących w gestii tego urzędu. Chodzi tu zwłaszcza o szpiegostwo gospodarcze i polityczne mające charakter zdrady stanu. Z takim zarzutem wobec BND wystąpił już Gregor Gysi z partii Lewicy.

O ile wypowiedzi polityków opozycyjnych można potraktować jako zrozumiałą chęć wytknięcia przez nich rządowi prawdziwych bądź domniemanych zaniedbań, o tyle ostre słowa ważnego polityka ze współrządzącej z CDU/CSU partii SPD świadczą dobitnie o powadze sytuacji i sugerują, że afera wokół "cichej współpracy" BND z NSA może mieć różne następstwa. Premier Dolnej Saksonii Stephan Weil (SPD) w wywiadzie dla Bild.de obarczył cały rząd federalny odpowiedzialnością za jej wyjaśnienie. Do tej pory socjaldemokraci starali się ograniczać do krytykowania Urzędu Kanclerza Federalnego i federalnego ministerstwa spraw wewnętrznych, a więc instytucji, na czele których stoją politycy chadeccy.

Stephan Weil
Stephan Weil domaga się wyjaśnieńZdjęcie: picture-alliance/dpa

Protesty nie tylko polityków z szeregów opozycji

Weil zerwał z tą linią postępowania, uznając za "sytuację niedopuszczalną", w której wychodzą na jaw coraz nowe szczegóły daleko posuniętej współpracy BND i NSA, na co rząd zdaje się nie reagować. Premier Dolnej Saksonii wezwał w związku z tym rząd do odrzucenia strategii przemilczania niewygodnych faktów i wyjaśnienia szczegółów współpracy obu tajnych służb, w przeciwnym razie, jak powiedział, "zaufanie do rządu federalnego i Federalnej Służby Wywiadowczej dozna poważnego uszczerbku". Nie wykluczył też wyciągnięcia konsekwencji personalnych.

Gerhard Schindler in Bad Aibling 06.06.2014
Szef BND Gerhard Schindler na tle anten stacji nasłuchowej w Bad AiblingZdjęcie: picture-alliance/dpa

Partia Zielonych poszła o krok dalej, domagając się wyjaśnienia współpracy BND z NSA w ramach godziny interpelacji poselskich w Bundestagu już w najbliższym tygodniu.

Prawdopodobne wydaje się również, że szef BND Gerhard Schindler będzie musiał stanąć w czwartek 7 maja br. przed specjalną komisją śledczą Bundestagu w sprawie afery NSA, o czym poinformował portal SpiegelOnline.

dpa, epd, afp, rtr / Andrzej Pawlak