1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

"Po prostu wierze brakuje korzeni"

Alexandra von Nahmen28 marca 2016

Kasy Kościoła są coraz pełniejsze, a kościoły w Niemczech coraz bardziej puste. Znaczy to, że coś tu nie gra. Po prostu wierze brakuje korzeni - mówi arcybiskup Georg Gänswein*.

https://p.dw.com/p/1IITs
Vatikan DW-Interview - Kurien-Erzbischof Georg Gänswein
Zdjęcie: DW/C. Strack

DW: Pochodzi Ksiądz Arcybiskup ze Schwarzwaldu. Studiował Ksiądz we Fryburgu i Monachium. Jak Ksiądz Arcybiskup spogląda dziś na swoją ojczyznę, Niemcy?

Abp Georg Gänswein*: Ojczyzna to ojczyzna i czuję się z nią związany. Ale faktem jest też, że od 20 lat jestem w Rzymie i stał się on moją drugą ojczyzną. Na moje ojczyste Niemcy patrzę czasem z tęsknotą, czasem z dumą, czasem z gniewem, czasami też z rozczarowaniem, ale także często z wielką radością.

DW: Mówiąc o Niemczech Papież Franciszek mówił o erozji wiary. Czy Ksiądz Arcybiskup, jako Niemiec, widzi to także w ten sposób?

To jest tak, że spojrzenie stąd na różne kraje pozwala na ich porównywanie. To wielka zaleta, ponieważ widzi się tu coś więcej niż tylko czubek własnego nosa. I widać stąd, że kasy w niemieckim Kościele są pełne lub coraz pełniejsze, mam na myśli podatek kościelny, a kościoły stają się coraz bardziej puste. Znaczy to, że coś tu nie gra. Po prostu wierze brakuje korzeni, albo korzeniom pożywienia. Coś jest nie w porządku także z przekazywaniem wiary, z jej konkretnym stosowaniem w życiu codziennym. Niepokoi mnie to, że jest za mało tego świadectwa wiary w porównaniu z innymi krajami.

DW: Skąd to się bierze?

To pytanie, na które można by długo szukać odpowiedzi. Jestem przekonany, że z jednej strony jest ważne, byśmy odważnie wyznawali naszą wiarę. Nie zmiękczali jej i jakby nie czynili "lżejszą", taką wiarą w wersji "light". To nie do zaakceptowania. Ważne jest, żeby pokazywać to, że jest się człowiekiem wierzącym. Mówić o tym tam, gdzie się jest i żyje. Często ważniejsze jest dawanie świadectwa w konkretnym, codziennym życiu, niż mówienie o tym. Ale jeśli możliwa jest kombinacja jednego z drugim, tym lepiej. To trzeba zacząć robić i także Kościół musi sobie zadać pytanie, gdzie są luki w nauczaniu, w katechezie. Gdzie trzeba coś poprawić? To jest dość charakterystyczne, że w Niemczech, jak w niewielu innych krajach świata, religia jest przedmiotem obowiązkowym w szkole. Często jednak jest tak, że po tych naukach młodzi ludzie prawie nic nie wiedzą na temat swojej religii. A jeśli nie wiedzą nic, nie potrafią nic z tą religią począć. Dlatego jest ważne, żeby się temu przyjrzeć i znaleźć rozwiązania.

DW: Temat, który szczególnie zajmuje ludzi w Niemczech i w Europie, to aktualny kryzys migracyjny. Jak ocenia Ksiądz Arcybiskup rolę, którą Niemcy odgrywają w tym kryzysie?

Patrząc stąd trzeba rzeczywiście przyznać, że Niemcy odgrywają tutaj wspaniałą rolę, ze wszystkimi tymi trudnościami, które ujawniły się przede wszystkim w ostatnich tygodniach. Z drugiej strony, kiedy rozmawia się z biskupami, z ludźmi, którzy pochodzą z Syrii, Libii, Iraku czy Afganistanu, przede wszystkim z tymi, którzy tam żyją, to mówią oni nam zawsze: chrześcijanie powinni tam zostać, ponieważ chrześcijanie są tam dłużej od muzułmanów. Zróbcie wszystko, co w waszej mocy, żeby chrześcijanie mogli tam zostać. A jeśli stamtąd wyjechali, odeślijcie nam ich proszę z powrotem.

Oczywiście oni uciekli, większość uciekła, ponieważ musieli po prostu drżeć o swoje życie i niestety, rzeczywiście przemoc w tych krajach jest niezwykle groźna. Ważne jest jednak, by Europa, jak tylko jest to możliwe pomagała. Mam wrażenie, że w tym kontekście szczególnie patrzy się na Niemcy – jako kraj, w którym rzeczywiście problematyka migracji rozwiązywana jest wzorowo, ze wszystkimi trudnościami, które ujawniły się w ostatnich tygodniach. Także ze wszystkimi trudnościami w różnych krajach Europy.

DW: Właśnie w większości krajów europejskich można odnieść wrażenie, że te kraje, czy to Europa, czy Unia Europejska, stawia raczej na odizolowanie się i odgrodzenie czyli przeciwieństwo chrześcijańskiej miłości bliźniego i miłosierdzia. Czy Europa jest jeszcze chrześcijańskim kontynentem?

Miłość bliźniego jest zawsze czymś bardzo osobistym. Trudno mi uwierzyć w to, że jakiś polityk może nakazać miłość bliźniego. Państwo wydaje przepisy i trzeba się do nich stosować. Miłość bliźniego jest osobistym działaniem, coś co czynię z wewnętrznego przekonania, ponieważ wiem, że rzeczywiście mój bliźni jest obrazem Boga i że jeśli potrzebuje pomocy, powinienem mu pomóc, na ile mogę. Ważne jest, żeby rzeczywiście uświadomić sobie własne korzenie, to, że jako chrześcijanin czynię to, co w mojej mocy. Na ile można to zrealizować na drodze politycznej - to zupełnie inna sprawa. Ale chrześcijańska miłość jest czymś, co ostatecznie wystawia świadectwo mojej własnej wierze.

DW: Nie w Europie, ale wielu innych krajach świata chrześcijaństwo rozwija się bardzo dynamicznie, rośnie liczba chrześcijan, także katolików. Jednocześnie - i o tym Ksiądz Arcybiskup już mówił - coraz więcej chrześcijan prześladowanych jest w wielu regionach świata. Na ile dramatyczna jest ta sytuacja?

Papież Franciszek ciągle powtarza, że jeszcze nigdy nie prześladowano tylu chrześcijan i nie mieliśmy tylu męczenników co współcześnie. Niedawno mieliśmy taki dramatyczny przykład zamordowania czterech sióstr Matki Teresy. Być prześladowanym ze względu na wiarę, to coś, co w Niemczech wydaje nam się niemal niemożliwe. Ale rzeczywiście jest tak, że w wielu krajach świata ten, kto jest chrześcijaninem, musi drżeć o swoje życie.

Rozmawiała: Alexandra von Nahmen

tł. Bartosz Dudek

*Abp Georg Gänswein (ur. 1956), prefekt Domu Papieskiego, osobisty sekretarz papieża Benedykta XVI.