Ukraina - trudna codzienność
Ostrzał rakietowy i ciągły strach przed nowymi atakami. Życie na wschodzie Ukrainy stało się nie do zniesienia. Fotograf Filip Warwick dokumentuje codzienność w cieniu wojny.
Bez dachu nad głową
„Nie wiem, co robić. Dzisiaj rano straciłem dach nad głową“, mówi mieszkaniec wschodnioukraińskiego Mariupola. Miał mieszkanie na dziewiątym piętrze wieżowca. Atak rakietowy całkowicie je zniszczył.
Straciła wszystko
83-letnia emerytka z Mariupola stoi przed zgliszczami swojego domu. Po ataku straciła wszystko. Resztki jej dobytku porozrzucane leżą na ulicy.
W ciągłym niebezpieczeństwie
Kobieta (na zdjęciu po lewej) próbuje dostać się przez okno do swojego mieszkania w Debalcewie. Rakieta trafiła budynek wczesnym rankiem. Przez cały dzień w mieście słychać strzały.
Prowizoryczne schrony
Mieszkańcy Popasnej w obwodzie ługańskim wracają do swoich piwnic naprędce zamienionych w schrony. Dzięki lokalnej organizacji pozarządowej zdołali zdobyć trochę świeżej wody. Wiele osób obawia się, że obecny konflikt nigdy się nie skończy.
Życie w strachu
W środku nocy lekarze pogotowia pomagają przedostać się tej rodzinie do hotelu. Po ataku rakietowym matka spędziła z dzieckiem cały dzień w piwnicy w Mariupolu. Bała się wyjścia na ulicę i powrotu do domu.
W stanie alarmu
Ukraińscy policjanci pilnują zniszczonych mieszkań, biur i sklepów. Ryzyko kolejnego ataku utrzymuje siły bezpieczeństwa w stanie ciągłego alarmu.
Zniszczenie na każdym kroku
Kobieta w Popasnej toruje sobie drogę przez gruzy. Także tutaj przedpołudniowe ataki rakietowe całkowicie zniszczyły budynki mieszkalne.
Dokuczliwe zimno
Atak zniszczył wszystkie okna w tym budynku. Jeden z mieszkańców kilkoma deskami próbuje przynajmniej prowizorycznie ochronić się przed zimnem.
Wojenne pokolenie
Dziewięcioletni Daniło mieszka we wschodnioukraińskim mieście Popasna. Rodzice powiedzieli mu, że nie mają żadnego miejsca, do którego mogliby uciec.
Solidarność w biedzie
Naprędce dokonuje się niezbędnych napraw. Całe osiedle jest usiane odłamkami granatów i rakiet. Mieszkańcy zorganizowali sobie serwis pomocy, by przywrócić funkcjonowanie przynajmniej najważniejszych części lokalnej infrastruktury. Fachowcy są przeciążeni pracą.
Na ratunek pacjentom
Kompletnie przeciążone są też szpitale, jak ten szpital psychiatryczny w Popasnej. Po tym, jak 500 metrów od kliniki uderzyła rakieta i przez całą dobę słychać było strzały, dyrekcja placówki zdecydowała się na ewakuację pacjentów.