1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Tyle naprawdę zarabiają niemieccy posłowie. "Kasują miliony"

Barbara Cöllen12 sierpnia 2016

W tej kadencji posłowie Bundestagu zarobili "na boku" łącznie co najmniej 18 mln euro. Krytycy uważają, że brak przejrzystości w tej sprawie może prowadzić do korupcji.

https://p.dw.com/p/1JfWH
Deutschland Merkel Abstimmung zum Asylpaket II
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Kumm

W czołówce rankingu najwyższych dochodów dodatkowych już tradycyjnie znajdują się nazwiska posłów, którzy są właścicielami dużych farm rolniczych. Uplasowali się oni na trzech pierwszych miejscach. Pierwsze miejsce zajmuje Philipp Graf Lerchenfeld (CSU) z Bawarii, drugie Johannes Roering (CDU) z Westfalii, a trzecie Albert Stegemann (CDU) z Dolnej Saksonii. Wiadomo, że w tych trzech przypadkach dochody dodatkowe wynoszą ponad milion euro – w pierwszym 1,7 mln euro, w drugim 1,3 mln euro a w trzecim 1,2-1,3 mln euro brutto. Ale sumy te mogą być też wyższe, ocenia portal internetowy monitorujący parlamentarzystów. Chociaż po odliczeniu wydatków na pracowników, nawozy sztuczne i zasianie kilkaset hektarów gruntu, każdemu z posłów-rolników zostaje mniej do dyspozycji niż byłemu ministrowi finansów, a obecnie posłowi do Bundestagu Peerowi Steinbrueckowi (SPD) z jego honorariów z wykładów, z których płaci on tylko podatki. To jeden z najlepiej zarabiający "na boku" posłów do Bundestagu i jedyny socjaldemokrata w czołówce rankingu poselskich dochodów dodatkowych. Szacuje się, że w ciągu ostatnich trzech lat dodatkowe dochody Steinbruecka wyniosły od 590 tys. do ponad miliona euro. Daje mu to 7. miejsce w rankingu najlepiej dorabiających posłów.

Deutschland Angela Merkel Regierungserklärung in Berlin
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/W. Kumm

Kto podejmuje zajęcia dodatkowe

Dodatkowe dochody posłów korespondują z ich preferencjami politycznymi, przynajmniej w Bundestagu. Z bawarskiej CSU dodatkowe dochody deklaruje prawie połowa posłów (48 proc.), wśród deputowanych z siostrzanej CDU jedna trzecia (29 proc.), wśród socjaldemokratów jedna piąta (21 proc.), wśród Zielonych 17 proc, a wśród posłów z klubu parlamentarnego Lewicy 14 proc.

Z posłów klubu parlamentarnego Zielonych odległe, 63. miejsce zajmuje Peter Meiwald zasiadający w zarządzie regionalnego przedsiębiorstwa energetycznego w Oldenburgu. Z posłów Lewicy najwyżej, bo na 43. miejscu, uplasował się były szef klubu parlamentarnego Lewicy Gregor Gysi, który dorabia dodatkowo jako mówca, autor i doradca.

Nieprzejrzysta metoda określania dochodów

Uposażenie posła do Bundestagu wynosi ponad 9 tys. euro miesięcznie (brutto). Lecz nie wszyscy się nim zadowalają. 162 niemieckich posłów do Bundestagu z ogółem 630 ma dochody z dodatkowych zajęć. Portal internetowy monitorujący parlamentarzystów abgeordnetenwatch.de poinformował, że od początku obecnej kadencji Bundestagu, po wyborach w 2013 roku, posłowie zarobili "na boku" łącznie co najmniej 18 mln euro. Niewykluczone jednak, że suma ta jest o wiele wyższa i może wynosić równie dobrze 33 mln euro - sugeruje portal. Zasady przejrzystości obowiązujące w Bundestagu uniemożliwiają tylko przybliżony przegląd poziomu dochodów dodatkowych niemieckich parlamentarzystów. Muszą oni bowiem w składanych oświadczeniach tylko przyporządkować swoje zarobki dodatkowe do jednego z 10 progów dochodowych. Pierwszy pomyślany jest dla tych posłów, którzy dodatkowo zarobili od 1000 do 3500 euro. Dziesiąty, najwyższy próg wybierają ci, których dochody dodatkowe wynosiły ponad 250 000 euro.

Portal monitorujący dodatkowe zarobki posłów do Bundestagu krytykuje nieprzejrzystą metodę oceny ich wysokości. Kierujący portalem „Abgeordnetenwatch.de” Gregor Hackman uważa za „skandaliczne, że niektórzy posłowie do Bundestagu dodatkowo mogą zarabiać więcej niż niemiecka kanclerz” i sugeruje, żeby przedyskutować wprowadzenie całkowitego zakazu podejmowania przez niemieckich posłów zajęć dodatkowych.

Najtrudniej jest stwierdzić skąd pochodzą dodatkowe dochody posłów pracujących na własny rachunek, u rolników i prawników. Tylko niewielu z nich dobrowolnie, jak posłowie-rolnicy w czołówce rankingu, informują o źródłach swoich dochodów.

– Jeśli nasi przedstawiciele w parlamencie kasują miliony euro z nieznanych źródeł, to możliwe jest tu wywieranie nacisków przez lobbystów – sugeruje Hackman. Pozytywnym przykładem rozwiązań jest dla niego Wlk. Brytania. Tam brytyjscy parlamentarzyści muszą ujawniać wszystkie swoje dochody, kontakty biznesowe oraz informować ile czasu zajmuje im dokładnie wykonywanie zajęcia dodatkowego. Hackman nie widzi przeszkód, aby takie zasady wprowadzono także dla posłów do Bundestagu

DPA / Barbara Cöllen