1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Szczyt nuklearny: terroryści nie cofną się przed niczym

Katarzyna Domagała2 kwietnia 2016

Uczestnicy Szczytu Bezpieczeństwa Nuklearnego ostrzegli przed ryzykiem dostania się broni atomowej w ręce terrorystów. Bezpieczeństwo nuklearne musi pozostać „trwałym priorytetem”.

https://p.dw.com/p/1IOPd
Washington Nuklear-Gipfel Plenarsitzung Barack Obama Rede
Zdjęcie: Reuters/K. Lamarque

W Waszyngtonie dobiegł końca Szczyt Bezpieczeństwa Nuklearnego, w którym uczestniczyli przedstawiciele ponad 50 państw. Dla ustępującego prezydenta USA Baracka Obamy redukcja broni nuklearnej była jednym z priorytetów jego prezydentury. Waszyngtoński szczyt był czwartym i ostatnim spotkaniem zainicjowanym przez Obamę.

Na zakończenie uczestnicy konferencji ostrzegli we wspólnej deklaracji przed ryzykiem dostania się broni atomowej w ręce terrorystów. Obama zaapelował o lepsze zabiezpieczenie broni jądrowej oraz ograniczenie zastosowania uranu i plutonu w celach cywilnych. – Na świecie wciąż jest bardzo dużo materiału nuklearnego i radioaktywnego, który musi zostać zabezpieczony – powiedział Obama. Chodzi przede wszystkim o rosnące zasoby plutonu i coraz więcej małej taktycznej broni nuklearnej. Prezydent USA stwierdził, że „szaleni” dżihadyści „Państwa Islamskiego” (IS) nie cofną się przed bronią nuklearną. Do tej pory „brudna broń” nie dostała się w ręce żadnej grupy terrorystycznej, ale w setkach obiektów militarnych i cywilnych na całym świecie znajduje się około 2 tys. ton materiału nuklearnego. – Nie zawsze jest on dostatecznie zabezpieczony – podkreślił Obama. Ostrzegł, że już niewielka ilość plutonu w niewłaściwych rękach mogłaby zabić setki tysięcy niewinnych ludzi.

Po zamachach IS w Brukseli 22 marca br. belgijskie media donosiły, że terroryści próbowali zbudować bombę z radioaktywnym materiałem. Śledzili też jednego z belgijskich ekspertów nuklearnych.

USA Nuklear-Gipfel Barack Obama, Susan Rice und David Cameron in Washington
Wielkim nieobecnym szczytu była Rosja. Na zdjęciu Barack Obama (l.) z Susan Rice i premierem Wielkiej Brytanii Davidem CameronemZdjęcie: Getty Images/Pool/A. Wong

Tym razem bez Rosji

W szczycie uczestniczyły obok USA m.in. delegacje Chin, Francji, Turcji, Wielkiej Brytanii, Niemiec, Polski, Japonii i Indii. Wielkim nieobecnym szczytu była Rosja, która zbojkotowała współpracę, choć uczestniczyła w trzech wcześniejszych szczytach. Tymczasem Rosja posiada wielkie zasoby wysoko wzbogaconego uranu i wyizolowanego plutonu. Obama przyznał na konferencji prasowej, że pragnąłby kontynuować z Moskwą rozmowy na temat obustronnej redukcji arsenału nuklearnego.

Tezy Donalda Trumpa

Na to jednak może Obamie nie starczyć czasu. Na stanowisku prezydenta USA pozostanie tylko do stycznia 2017 roku. Raczej nikt nie oczekuje, że jego następcy będzie się chciało kontynuować syzyfową pracę poprzednika. Jeśli kolejnym prezydentem zostanie faworyt republikanów Donald Trump pożytku może być niewiele. Obama skrytykował wypowiedź Trumpa, by wobec zagrożenia nuklearnego ze strony Korei Północnej, Japonia i Korea Południowa same zaopatrzyły się w broń nuklearną. – Osoba, która głosi takie tezy, nie zna się ani na polityce zagranicznej, ani na polityce nuklearnej czy Półwyspie Koreańskim – powiedział Obama.

Mechanizmy na przyszłość

Gospodarz ostatniego szczytu nuklearnego podsumował także poczynione od 2010 roku postępy. Udało się usunąć materiał nuklearny z 50 lokalizacji w 30 krajach na świecie, a ponad 12 krajów jest „całkowicie wolnych” od wykorzystywanych do budowy broni wysoko wzbogacanego uranu i plutonu. Obama wyraził nadzieję, że dzięki jego wysiłkom udało się zbudować mechanizmy, które pozwolą na dalszą redukcję w przyszłości.

W końcowej deklaracji uczestnicy szczytu zaznaczyli, że bezpieczeństwo nuklearne musi pozostać „trwałym priorytetem”. Zobowiązali się, że zadania szczytu będą kontynuowane przez ONZ, Interpol oraz Międzynarodową Agencję Energii Atomowej.

dpa, afp, rtr / Katarzyna Domagała