1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Spotkanie Grupy Bilderberga w Dreźnie - elitarne i zamknięte

Volk Wagener / Andrzej Pawlak 9 czerwca 2016

Każde spotkanie Grupy Bilderberga otwiera pole do kolejnych spekulacji. Czy w Dreźnie będzie tak samo? Pierwsze spotkanie tego tajemniczego klubu odbyło się w 1954 r. z inicjatywy równie tajemniczego polskiego polityka.

https://p.dw.com/p/1J2cG
Deutschland Hotel Kempinski im Taschenbergpalais in Dresden
Miejsce tegorocznego spotkania Grupy Bilderberga: luksusowy Hotel w DreźnieZdjęcie: Imago/momentphoto/Killig

Co skłoniło zielonego polityka Jürgena Trittina do wzięcia udziału w spotkaniu Grupy Bilderberga w 2012 roku w Chantilly w stanie Virginia w USA? Jego koledzy z partii Zielonych byli tym oburzeni. O tym nieformalnym stowarzyszeniu wpływowych osób ze świata polityki i biznesu krążą opinie, że jest czymś w rodzaju tajnego rządu światowego, starającego się narzucić korzystne dla siebie rozwiązania, wbrew woli społeczeństw. Nierzadko twierdzi się wręcz, że członkowie tego elitarnego klubu pracują nad stworzeniem nowego porządku świata, a to wystarczy, żeby podchodzić do nich nieufnie. Tak czy inaczej Trittin musiał się wtedy gęsto tłumaczyć i wybrnął z opresji zapewniając, że pojechał do USA, aby przedstawić uczestnikom spotkania w Chantilly "zielony punkt widzenia" na problemy, którymi żyje świat. Partia Zielonych jakoś to przełknęła, ale nie była zachwycona tym wyjaśnieniem.

Spotkanie Grupy Bilderberga w Dreźnie

Takich problemów raczej nie będzie mieć federalny minister finansów Wolfgang Schäuble, który obok szefowej resortu obrony Ursuli von der Leyen i ministra spraw wewnętrznych Thomasa de Maizière'a bierze udział w tegorocznych, czterodniowych (09-12.06.2016) obradach Grupy Bilderberga w Dreźnie, w luksusowym hotelu Taschenbergpalais Kempinski.

Pierwsze spotkanie tego tajemniczego klubu odbyło się w maju 1954 roku w hotelu de Bilderberg - stąd jego nazwa - w holenderskim kąpielisku Oosterbeek, z inicjatywy równie tajemniczego polskiego polityka Józefa Retingera. Grupa Bilderberga spotyka się raz w roku w różnych miejscach i w różnych krajach, ale zawsze obraduje za zamkniętymi drzwiami. Rozmowom tym przysłuchuje się grono starannie wybranych dziennikarzy, którzy mają obowiązek zachować dla siebie wszystko to, czego byli świadkami. Podnosi to, naturalnie, aurę tajemniczości otaczającą od samego początku spotkania Grupy.

Jej przeciwnicy, a tych nie brakuje także w Niemczech, zapowiedzieli już serię demonstracji w Dreźnie. Kanclerz Angela Merkel, minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier oraz wicekanclerz, minister gospodarki i szef SPD w jednej osobie Siegmar Gabriel zrezygnowali z udziału w spotkaniu w Dreźnie, mimo że zostali na nie zaproszeni.

Demonstration gegen Bilderberg Organisation in Spanien
Demonstracja przeciwników spotzkania Grupy Bilderberga w Hiszpanii w 2010 rokuZdjęcie: imago/GranAngular

Polskę będzie reprezentował w Dreźnie b. minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski z żoną Anne Applebaum. Wcześniej w spotkaniach Grupy Bilderberg wzięli udział Jacek Rostkowski, Andrzej Olechowski, Aleksander Kwaśniewski, Hanna Suchocka, Jacek Szwajcowski i Sławomir Sikora.

Owiane tajemnicami, elitarne i zamknięte

Uczestnicy spotkań Grupy Bilderberga zobowiązani są do przestrzegania szczególnych zasad postępowania. Najważniejsza z nich, tzw. reguła Chatham House, nazwana tak od brytyjskiego think tanku zajmującego się stosunkami międzynarodowymi, obowiązuje od 1927 roku i stanowi, że każdy z uczestników rozmów zobowiązany jest do nieujawniania ich treści i stanowiska zajętego wobec omawianych problemów przez poszczególnych mówców. Można jednak je naświetlić pod warunkiem zachowania w tajemnicy tożsamości osób wyrażających takie czy inne opinie.

Z tego względu co roku, po każdym spotkaniu Grupy Bilderberga, w mediach pojawiają się zarzuty, że kłócą się one z zasadą transparencji. Ich organizatorzy i uczestnicy replikują, że właśnie na tym polega ich największa zaleta, ponieważ zaproszeni na nie politycy i ekonomiści muszą mieć okazję do swobodnego wyrażania opinii o najważniejszych problemach politycznych i gospodarczych, bez zwracania uwagi na każde słowo, które mogłoby im zaszkodzić w razie ujawnienia ich poglądów. Właśnie z tego względu, twierdzą, spotkania grupy G7 ograniczają się do powtarzania komunałów, co podważa ich sens.

Niewykluczone jednak, że ujawnienie treści rozmów rozczarowałoby tych wszystkich, którzy spodziewali się po nich jakichś sensacji. Także przyjęta zasada omawiania kolejnych spraw w blokach po 90 minut nie jest niczym wyjątkowym. To samo odnosi się do zakwaterowania i menu. Każda ważny konferencja międzynarodowa odbywa się w dobrych warunkach, ale, jak ujawnił pewien anonimowy uczestnik spotkania Grupy przed trzema laty w hotelu "The Grove" pod Londynem, podano im dania typowe dla szwedzkiego stołu, a za kieliszek wina każdy musiał zapłacić sam.

Grupa Bilderberga i zwolennicy teorii spiskowych

Zwolennicy teorii spiskowych, doszukujący się w uczestnikach spotkań Grupy Bilderberga członków tajnego rządu światowego i architektów nowego ładu globalnego, raczej się tym nie zadowolą. Mają rację o tyle, że - jak wynika z wypowiedzi niektórych uczestników wcześniejszych spotkań Klubu - rzeczywiście omawiano na nich najważniejsze zagadnienia polityki światowej, a niektóre zgłoszone wtedy pomysły stały się w różnym stopniu podstawą późniejszych rozwiązań o znaczeniu międzynarodowym.

Były ambasador USA w Niemczech George McGhee napisał w swych wspomnieniach, że na posiedzeniu Grupy Bilderberga opracowano podstawy Traktatów Rzymskich, na których opiera się dzisiejsza Unia Europejska, a belgijski przedsiębiorca i honorowy przewodniczący Grupy Bilderberga Etienne Davignon twierdzi, że w podobny sposób narodziła się waluta europejska euro. Czy tak samo doszło do zjednoczenia Niemiec? Być może, ale nie ma na to jednoznacznych dowodów. Dlatego możemy być pewni, że domorośli tropiciele tajnych organizacji, węszący za każdą ważną decyzją kolejny spisek, będą uważnie śledzić spotkanie Grupy w Dreźnie i rościć sobie prawo do ich "jedynie słusznej" oceny.

Na tym tle na tym większą uwagę zasługują stosunkowo nieliczne wypowiedzi naukowców zajmujących się spotkaniami Grupy Bilderberga. Socjolog mediów Rudolf Stumberger dopatruje się w niej chęci powrotu do elitarnych związków średniowiecznych, a holenderski politolog Kees van der Pijl ocenia reprezentowane na spotkania Grupy interesy jako mające mało wspólnego z zasadami demokracji.

Z drugiej strony liczą one sobie już 70 lat i w tym czasie zyskały tylko na atrakcyjności i uwadze, jaką się im poświęca. Brytyjski aktor Ian Richardson napisał w roku 2011, że to zjawisko można wytłumaczyć tylko emocjami, jakie daje zbliżenie do grupy najbardziej wpływowych osób na świecie, co - jego zdaniem - działa niczym "psychologiczny afrodyzjak".

Volk Wagener / Andrzej Pawlak