Tani import z Polski udręką niemieckich producentów
14 lutego 2015Czasy, w których dla Niemców meble określały ich dobrobyt czy pozycję społeczną, kiedy na ich kupno musieli oszczędzać, należą nieodwołalnie do przeszłości. Meble i artykuły dekoracyjne do urządzania mieszkań stały się bezimiennymi, tanimi towarami prawie porównywalnymi z przedmiotami jednorazowego użytku, pisze kąśliwie „Spiegel”. Niemiecka branża meblarska, „mająca chwalebną przeszłość” , zaznacza tygodnik, zastanawia się nad swoją przyszłością i sensem produkcji mebli. „Nic nie jest wieczne”, cytuje „Spiegel” polskiego producenta mebli Adama Krzanowskiego – „tym doświadczeniem mieszkańcy Europy wschodniej górują nad mieszkańcami Zachodu najpóźniej od 1989 roku”.
Hamburski tygodnik opisuje 23-letnią historię sukcesu krośnieńskiej fabryki mebli „Nowy Styl” braci Krzanowskich. Producenci zatrudniają 6 tys. pracowników, firma ma roczne obroty rzędu 300 mln euro i jest czwartym co do wielkości producentem mebli biurowych w Europie. Bracia, pisze tygodnik, „są pionierami w branży, która wiele wniosła do polskiego cudu gospodarczego”. Polska, bogato zalesiona, była po przemianach politycznych w Europie w korzystnej sytuacji pod względem konkurencyjności ze względu na niskie płace. „Godzina robocza - informuje „Der Spiegel” - kosztowała tam 6 euro, w Niemczech sześć razy więcej. Na skutek tego w polskim przemyśle meblarskim z roku na rok wzrastają obroty, eksport tylko w 2014 wzrósł o 14 procent, jedna trzecia eksportu trafia na niemiecki rynek”.
W najbliższym czasie zostanie otwarta na Podkarpaciu kolejna fabryka grupy „Nowego Stylu”, „wielka jak sześć boisk piłkarskich”, informuje tygodnik. Kosztowała 27 mln euro, z czego 10 mln pochodzi z unijnych subwencji. „Bruksela subwencjonuje park maszynowy lub hale produkcyjne nawet w 70 procentach, na co złoszczą się niemieccy producenci. Takie subwencje są niesprawiedliwe. Nasi konkurenci wcale ich nie potrzebują", twierdzi zrzeszenie niemieckich producentów mebli. "Przeciwko tego rodzaju subwencjom złożono już skargę w Brukseli”, pisze „Spiegel”.
Hamburski tygodnik dokonuje bilansu niemieckiej branży meblarskiej. Mówi o 500 czynnych jeszcze zakładach produkcji mebli, które są prawie bez wyjątku firmami rodzinnymi. "To im najbardziej doskwiera tani import z Polski i z Chin", stwierdza, ale wskazuje też na „własne zaniedbania” niemieckich producentów, które spowodowane są często ociąganiem się przed zmianą pokoleniową w kierownictwie firm. Seniorzy prowadzą je często na starą modłę, tak, jakby czasy się nie zmieniły, zauważa hamburski tygodnik, krytykując przy tym opieszałość niemieckich producentów mebli przy dostawach, które następują nie w ciągu paru tygodni lecz miesięcy.
Wielu producentów mebli w Niemczech nie korzysta też z możliwości internetowej sprzedaży, nie inwestuje w markę, czy kontrole jakości. Połowa wyprodukowanych w Niemczech mebli kuchennych ma usterki jakościowe, zauważa tygodnik i kwituje to cytatem doradcy inwestycyjnego: „Jest jeszcze sporo spraw wymagających optymalizacji”.
Opr.: Barbara Cöllen