Rozdzielnik uchodźców. Może być burza w czerwcu
25 stycznia 2018Reforma azylowa, którą Komisja Europejska przedłożyła już w 2016 r., była w czwartek głównym tematem obrad ministrów spraw wewnętrznych w Sofii. Polskę reprezentowała wiceminister Renata Szczęch. Nie było niespodzianek, czyli nie doszło do przełomu. Ministrowie chętnie dyskutowali o dalszym zacieśnianiu współpracy przy ochronie granic UE. Komisarz UE ds. migracji Dimitris Awramopulos wzywał kraje Unii do sprawniejszych – także organizowanych wspólnie - deportacji niechcianych migrantów, którym nie przyznano azylu ani prawa do innej formy ochrony międzynarodowej. Gdy jednak w Radzie UE dochodzi do tematu relokacji, odtwarzają się podziały. – Nie bądźcie pesymistami! – apelował jednak Awramopulos na konferencji prasowej po obradach w Sofii.
Rada UE w 2015 r. przyjęła doraźny, dwuletni rozdzielnik, ale kilka miesięcy później Komisja Europejska zaproponowała stały mechanizm relokacji, który miałby być uruchamiany w razie wielkich kryzysów uchodźczych. Polska i Węgry stanowczo odrzucają zasadę podziału uchodźców na poziomie unijnym, a na drugim biegunie są m.in. Niemcy. Minister Thomas de Maizière miał w Sofii powtórzyć, że nie wyobraża sobie reformy azylowej bez zasady, że każdy kraj UE przyjmują jakąś liczbę uchodźców. – Nie tylko niemiecki minister jest takiego zdania. To jest wyzwanie dla naszych starań, by dojść do kompromisu do czerwca – powiedział dziennikarzom kierujący obradami bułgarski minister Walentin Radew.
Bułgarzy liczą na kompromis w czerwcu
Wprawdzie komisarz Awramopulos wystrzegał się pojęcia „kwoty uchodźców”, ale zarazem powtarzał, że nie jest nie do pomyślenia, by niektóre kraje UE w ogóle nie przyjmowały uchodźców. – Komisja Europejska nie zmienia zdania. Wszyscy musimy we współmierny sposób dzielić odpowiedzialność i ciężary – powiedział Awramopulos na konferencji prasowej. Bułgarskie minister Radew konsekwentnie odmawiał podania mediom szczegółów swych pomysłów na kompromis, ale potwierdził, że – jak w Sofii sugerował m.in. De Maizière – Bułgaria będzie „artykuł po artykule” negocjować reformę azylową. Ale jej najbardziej kontrowersyjny element, czyli relokację odkłada na sam koniec. – Prawie zgodziliśmy się z innymi ministrami co do takiego harmonogramu – powiedział Radew. Jeśli całość negocjacji miałaby – jak chce Sofia - zostać sfinalizowana w tym półroczu, to zapowiadałoby największą burzę polityczną w Radzie UE w maju bądź czerwcu.
Temat uchodźców na czerwcowym szczycie UE
Donald Tusk chce wprowadzić temat relokacji pod obrady czerwcowego szczytu UE. Ale przywódcy Unii już teraz są podzieleni, czy w nieskończoność szukać w tej kwestii konsensusu czy jednak przegłosować m.in. Polskę w Radzie UE, co groziłoby podsyceniem antybrukselskich nastroje w Warszawie bądź Budapeszcie. Reforma azylowa musiałaby zostać zatwierdzona także przez Parlament Europejski. Ten obecnie popiera wręcz federalistyczne pomysły na dzielenie wszystkich wnioskujących o azyl u granic zewnętrznych UE – także poza czasem kryzysów migracyjnych.
Pierwotny projekt Komisji Europejskiej z 2016 r. zakładał karę 250 tys. euro za jednego nieprzyjętego uchodźcę z kontyngentu przypadającego danemu krajowi w ramach relokacji. Potem w wewnętrznych dokumentach KE pojawiały się propozycje obniżenia tej kwoty do 60 tys. euro. Teraz w Brukseli stawia się raczej na rekompensowanie nieprzyjmowania uchodźców poprzez wysyłanie np. większej liczby pograniczników na granice UE. Padają też propozycje bardzo ulgowego traktowania krajów Unii bez tradycji w przyjmowaniu azylantów. Ale pozostaje konflikt wręcz symboliczny, czyli brak zgody, by np. Polska i Węgry nie przyjmowały ani jednego uchodźcy w ramach relokacji. – Ani stu? Ani pięćdziesięciu? Ani nawet dziesięciu? To nieakceptowalne. Unia powinna jednak być także wspólnotą wartości – tłumaczył nam niedawno zachodni dyplomata w Brukseli.
Pisaliśmy także:Niemcy nie przyjmują uchodźców. "Nie ma decyzji"
Tomasz Bielecki, Bruksela