1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Rosja na Bałkanach [KOMENTARZ]

tłum.: Andrzej Pawlak19 listopada 2014

Gdzie kończą się hegemonialne zapędy Putina? Chyba nie na granicy b. ZSRR. Rosja umacnia swe wpływy także na Bałkanach. Ku zaniepokojeniu unijnych dyplomatów.

https://p.dw.com/p/1DpPR
Putin Bar in Novi Sad Serbien
Bar "Putin" w Nowym Sadzie w SerbiiZdjęcie: Reuters/Marko Djurica

To, co przeniknęło do wiadomości publicznej z poufnego dokumentu MSZ na temat rosyjskiej polityki mocarstwowej, może budzić niepokój. Wynika z niego, że Rosja przypisuje duże znaczenie strategiczne Bałkanom Zachodnim. Obserwatorzy polityczni wyciągają z tego wniosek, że będzie starała się bliżej związać ten region ze sobą, aby osłabić na nim wpływy Unii Europejskiej.

Od dawna wiadomo, że Rosja dąży do umocnienia wpływów politycznych i gospodarczych na Bałkanach. Novum polega na konsekwencji, z jaką rozciąga swe hegemonialne ambicje także na obszar wychodzący poza granice b. ZSRR.

Strefa wpływów gospodarczych Rosji

Strategia Putina wobec Bałkanów jest sprytna i prosta: zwłaszcza Serbia, Czarnogóra i zamieszkała przez Serbów część Bośni i Hercegowiny, Republika Serbska, są tradycyjnie blisko związane z Rosją, która systematycznie zwiększa wpływy na tym obszarze przez dostawy gazu ziemnego, projekty infrastrukturalne i inne inwestycje. Sprzyja jej w tym katastrofalna sytuacja gospodarcza w tych krajach. Średnia stopa bezrobocia wynosi 30 procent, co drugi przedstawiciel młodego pokolenia nie ma stałego zajęcia, a bezpośrednie inwestycje zachodnie są od lat w stagnacji i utrzymują się na minimalnym poziomie, bo tamtejsza skorumpowana administracja odstrasza potencjalnych inwestorów.

Tymczasem Rosja stwarza perspektywy: w Serbii rosyjskie firmy modernizują koleje państwowe, w Czarnogórze jedna trzecia firm jest w rosyjskich rękach, a w Bośni i Hercegowinie, która pod względem prawnym wciąż jest protektoratem Zachodu, Rosja stara się uczynić wszystko, aby osłabić jego wpływy. Rosja po raz pierwszy głosowała w Radzie Bezpieczeństwa ONZ przeciwko przedłużeniu misji EUFOR, najwidoczniej z myślą trzymania na dystans UE od tego kraju. Rosja umacnia także swoje wpływy w Bułgarii, dramatycznie uzależnionej od dostaw rosyjskiego gazu i ropy naftowej.

UE jest zmęczona rozszerzaniem na Wschód

Przy pomocy tej strategii "soft power" Rosja stara się wypełnić próżnię, której niestety nie potrafiły wypełnić wystarczająco kraje Zachodu. Także w piętnaście lat po zakończeniu wojny domowej w b. Jugosławii Bałkany są czymś w rodzaju europejskiego zaścianka. I większość krajów unijnych najwyraźniej życzy sobie, aby tak pozostało. Od chwili wybuchu kryzysu euro, nikt w UE nie myśli i nie mówi o jej dalszym rozszerzaniu. Rośnie za to obawa przed kosztami takiej operacji, z uwagi na słabość gospodrczą potencjalnych kandydatów. Tylko Słowenii i Chorwacji udało się wstąpić do tego ekskluzywnego klubu. Wszystkie inne kraje bałkańskie od lat siedzą w poczekalni.

Verica Spasovska
Autorka komentarza Verica SpasovskaZdjęcie: DW/M. Müller

Nie ulega wątpliwości, że winą za taki stan rzeczy nie można obciążyć wyłącznie Zachodu. Wiele problemów, utrudniających ich przyjęcie do UE, powstało na miejscu. Szwankuje w nich rozumienie demokracji, szerzą się korupcja i nepotyzm. Rozbuchany nacjonalizm jest przeszkodą na drodze reform politycznych i gospodarczych. Pewną rolę odgrywa także rozczarowanie wśród ludności tych krajów, zmęczonej długim i najeżonym przeszkodami okresem wyczekiwania na wejście do Unii. Panuje wśród niej nastrój rezygnacji i frustracji, który chwilami przeradza się w z trudem tłumioną złość. Do głosu dochodzą tendencje antyeuropejskie.

Europa musi się zmobilizować do działania

Tylko w jeden sposób można zapobiec wykorzystaniu tych nastrojów przez Rosję i utrudnić jej odciągnięcie Bałkanów od zachodniej strefy interesów. UE musi ponownie silniej się tam zaangażować i wysłać pod adresem państw bałkańskich wyraźne sygnały, które otworzą przed nimi nową perspektywę europejską. Chodzi o uświadomienie ich mieszkańcom, że przystąpienie do UE leży w ich interesie, że warto podjąć dodatkowe wysiłki w tym celu. UE, a w niej Niemcom jako lokomotywie europejskiej integracji, nie pozostaje nic innego jak podjąć dyplomatyczną ofensywę na Bałkanach. Bruksela z kolei musi o wiele silniej pomagać im gospodarczo, żeby pokrzyżować rosyjską strategią ich stopniowego wyłuskiwania.

Verica Spasovska