1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Reakcja Moskwy na wojska USA? Spokój

Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke31 marca 2016

Moskwa generalnie zareagowała dość spokojnie na wzmocnienie obecności amerykańskich wojsk na wschodniej flance NATO. Dlaczego tak spokojnie? Bo rosyjska armia już dawno się przygotowuje.

https://p.dw.com/p/1INZC
USA verlegen schweres Militärgerät nach Osteuropa Symbolbild
Od lutego 2017 na wschodniej flance NATO stacjonować ma kompletna brygada pancernaZdjęcie: picture-alliance/dpa/CTK Photo/J. Vostarek

Poirytowani, ale spokojni - tak można określić reakcję Rosjan na plany Stanów Zjednoczonych, by w Europie Wschodniej stacjonowałaa brygada pancerna.

- Moskwa udzieli asymetrycznej odpowiedzi - powiedział Aleksander Gruszko, przedstawiciel Rosji przy NATO w środę (30.03.2016) w publicznej rosyjskiej telewizji. - Ta odpowiedź będzie maksymalnie efektywna i niezbyt kosztowna - zastrzegł rosyjski dyplomata.

- Rosja nie jest biernym obserwatorem wzmocnionej obecności wojskowej Stanów Zjednoczonych w Europie – podkreślił

Ani z Ministerstwa Spraw Zagranicznych ani Ministerstwa Obrony Rosji nie przyszła żadna reakcja. Także w rosyjskich mediach temat ten nie jest na topie.

Litauen NATO Manöver
NATO jest dla państw Europy Wschodneij gwarancją bezpieczeństwaZdjęcie: picture alliance/AP Images/M. Kulbis

Rotacyjna obecność

Pentagon w środę (30.03.2016) skonkretyzował wcześniejsze plany. Od lutego 2017 na wschodniej flance NATO stacjonować ma pełna brygada pancerna z 4200 żołnierzami, 250 czołgami i innym ciężkim sprzętem wojskowym. Brygada ma zmieniać miejsce stacjonowania na zasadzie rotacji w różnych państwach Europy Wschodniej. Otwarte jest, o jakie kraje przy tym chodzi. Co dziewięć miesięcy ma następować wymiana oddziałów i sprzętu.

Waszyngton uzasadnił swoją decyzją koniecznością wsparcia państw członkowskich NATO w Europie Wschodniej „wobec agresywnej Rosji”. Konkretnym impulsem były działania Rosji na Ukrainie.

Nowe dywizje i armia pancerna

To, że Rosja do tej pory stosunkowo spokojnie zareagowała na te plany Stanów Zjednoczonych, ma proste wyjaśnienie - twierdzi Aleksander Golz. Wysłanie brygady pancernej odbywa się w ramach uchwał szczytu NATO w Walii w roku 2014, wyjaśnia rosyjski ekspert wojskowy i dodaje, że „Rosja już na to zareagowała”. Moskwa zapowiedziała, że utworzy nowe dywizje na zachodzie swojego terytorium. Informacje o ich liczbie były różne. Minister obrony Siergiej Szojgu powiedział przed kilkoma dniami, że Rosja jest w trakcie tworzenia dwóch nowych dywizji w swoim zachodnim okręgu wojskowym. NATO rozbudowuje swój militarny potencjał w Europie także w bezpośredniej bliskości rosyjskiej granicy, wyjaśniał Siergiej Szojgu i zaznaczył, że Rosja jest zatroskana i zmuszona reagować.

Wcześniej, minister obrony mówił o trzech nowych dywizjach na zachodzie Rosji. Jedna z tych dywizji powstaje na bazie brygady w regionie Smoleńska na granicy z Białorusią.

Poza tym, rosyjskie Ministerstwo Obrony zapowiedział na początku lutego 2016 reanimację pierwszej armii pancernej, którą rozwiązano w roku 1998 na zachodzie kraju. Nowa armia powstaje na bazie już istniejących dywizji i brygad, lecz zostanie zreorganizowana i wzmocniona. Taki krok jest logiczny, ponieważ Stany Zjednoczone i NATO realizują coraz wyraźniejszą strategię „tłumienia Rosji”, napisała państwowa agencja prasowa RIA-Nowosti. Ta armia to także część rosyjskiej odpowiedzi na zwiększoną obecność militarną Stanów Zjednoczonych w Europie Wschodniej, podkreśla Aleksander Golz.

Nie ma mowy o konfrontacji jak w czasach zimnej wojny

Zwiększenie militarnej obecności wojsk USA na obszarze państw członkowskich NATO w Europie Wschodniej i wzmocnienie rosyjskich oddziałów na zachodnim terytorium Federacji Rosyjskiej nie jest żadną powtórką konfrontacji z okresu zimnej wojny, uważa ekspert wojskowy. Wtedy naprzeciw siebie stały setki tysięcy uzbrojonych żołnierzy. Zdaniem rosyjskiego eksperta, obecne plany dają USA możliwość reakcji na tak zwaną „wojnę hybrydową”, jak w przypadku aneksji Krymu przez Rosję. Liczba oddziałów czy czołgów nie odgrywa przy tym aż tak dużej roli.

Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke