1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Przystanek Woodstock: "Nawet Rosjanin zaczyna drżeć"

Monika Skarżyńska1 sierpnia 2015

„Ta impreza rozpoczyna się w sobotę (01.08.) w samo południe na dworcu Berlin Lichtenberg, z którego co godzinę odjeżdżają pociągi do polskiego Kostrzyna nad Odrą” – pisze o Przystanku Woodstock „Der Tagesspiegel”.

https://p.dw.com/p/1G8If
Gauck und Komorowski eröffnen Haltestelle Woodstock
Przystanek Woodstock w 2012 roku otworzyli wspólnie prezydenci Polski i NiemiecZdjęcie: Stasik / DW

W tym roku organizatorzy spodziewają się ponad 500 tys. fanów muzyki rockowej. Dokładna liczba gości – w opinii gazety – nie odgrywa roli, ponieważ udział w zabawie jest bezpłatny dla każdego. „Piwo kosztuje w przeliczeniu 1 euro, a kąpiel w błocie w specjalnie wydzielonym basenie przed sceną jest nawet za darmo. Także warsztaty pt. «Być jak zupa pomidorowa, czyli co zrobić, żeby mnie wszyscy lubili» gwarantują napięcie i zabawę (wymagana znajomość języka polskiego!)” – podkreśla „Der Tagesspiegel”.

Jak czytamy na łamach dziennika, na scenie Przystanku Woodstock zagrają: irlandzko-amerykańska grupa Flogging Molly, Mister Bombastic (Shaggy) oraz wiele innych zagranicznych zespołów. „A jeśli jeszcze zaświeci słońce – jak przewidują prognozy pogody – najpiękniejszy dzień roku będzie perfekcyjny; przynajmniej dla wszystkich poniżej 25. roku życia” – twierdzi „Der Tagesspiegel”. Podczas gdy polska młodzież przez cały rok oczekuje festiwalu, nie wszystkim Niemcom znany jest polski Woodstock. Wydaje się, że głównie berlińczycy, którzy potrafią organizować wielkie imprezy, nie zauważają co się rozgrywa bezpośrednio na ich podwórku i zaledwie 90 minut jazdy pociągiem od berlińskiej metropolii.

„Ten tak bardzo katolicko-konserwatywny sąsiad urządza imprezę, podczas której nawet Rosjanin zaczyna drżeć” – ocenia festiwal dziennik.

Die Welt: 70 proc. Polaków przeciwko przyjmowaniu uchodźców

W Europie Środkowo-Wschodniej uchodźcy nie są mile widziani. Wielu w UE uważa, że powinna ona tworzyć klub państw, homogeniczny pod względem etnicznym – pisze „Die Welt”

Wschodnio- i środkowoeuropejskie państwa członkowskie Unii Europejskiej nie tworzą z pewnością jednorodnego bloku – twierdzi dziennik „Die Welt”. Sytuacja przedstawiałaby się inaczej, gdyby wzięło się pod uwagę łączące je wspólne doświadczenie. Gazeta przypomina, że kraje Europy Środkowo-Wschodniej były pod „sowiecką kuratelą” pół wieku. Panowała w nich dyktatura, która uniemożliwiała rozwój.

„Nowe państwa członkowskie UE łączy jedno – podkreśla „Die Welt” – Nie chcą mieć nic wspólnego z problemem uchodźców. Nie chcą przyjąć żadnych, albo możliwie jak najmniej uchodźców. Skutecznie udało im się udaremnić zamiar Komisji Europejskiej równego podziału uchodźców pomiędzy kraje unijne. Zdecydowana większość ludności tych państw, a także ich rządy – zaznacza „Die Welt” – nie czują się ani kompetentne w tej sferze, ani odpowiedzialne za ten problem.

Gazeta przypomina, że Ewa Kopacz, „której Platforma Obywatelska stoi przed trudnymi wyborami parlamentarnymi, niedawno zapowiedziała, że Polska przyjmie dwa tysiące uchodźców. Premier od razu jednak dodała, że związane z tym koszty poniesie UE. Niemniej jednak szybko wzrosło niezadowolenie społeczne, co właściwie nie budzi zdziwienia” – ocenia dziennik i przywołuje na pamięć wyniki przeprowadzonego ostatnio sondażu. 70 procent Polaków jest przeciwko przyjęciu imigrantów z Bliskiego Wschodu i z Afryki – czytamy. W opinii gazety, przekonanie, że azyl jest może nielubianą, ale – z punktu widzenia zwykłego człowieka – uzasadnioną i konieczną instytucją, wydaje się mało rozpowszechnione w Polsce. Często się słyszy: „Jeśli już uchodźcy, to tylko chrześcijanie, proszę!”. W pewien sposób Polacy chcą pozostać między sobą.

Dziennik przypomina, że publicysta Adam Krzemiński napisał niedawno, że „Polacy, którzy byli krótko między sobą, nie mieliby innego wyboru, jak tylko przygotować się na to, że przyszłe społeczeństwo będzie o wiele bardziej mieszane niż dzisiejsze”. Zdaniem polskiego dziennikarza nie da się tego uniknąć, a droga do celu może być dość długa. Nawet w szybko rozwijającej się Polsce panuje jeszcze przekonanie, że jest jeszcze wiele do zrobienia i że trzeba nadrobić bolesne, zdominowane przez komunizm dziesięciolecia strat.

Jak czytamy na łamach dziennika, „istnieją jeszcze duże potrzeby i dlatego nie można jeszcze dawać i dzielić się, co jednoznacznie ocenił Paweł Kukiz“. W jego opinii, nie do przyjęcia jest fakt, że Europa Zachodnia korzysta z dwóch milionów siły roboczej i umysłowej dobrze wykształconych Polaków, podczas gdy UE próbuje podsunąć Polsce jakichś biedaków skądkolwiek – konstatuje „Die Welt”.

oprac. Monika Skarżyńska