1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Problem w NATO. Amerykanie znów podejrzliwi wobec UE

15 lutego 2018

NATO zatwierdziło powołanie dwóch nowych dowództw Sojuszu - prawie na pewno w USA oraz w Niemczech. Ale Polska nie przestaje zabiegać o kwaterę w Szczecinie. Amerykanie demonstrują nieufność wobec planów obronnych UE.

https://p.dw.com/p/2skWe
Batalion NATO na Litwie

Ministrowie obrony krajów NATO, którzy obradowali w środę i czwartek (14.-15.02.2018) w Brukseli, zgodzili się na utworzenie nowego dowództwa atlantyckiego (najprawdopodobniej w Norfolk w USA) oraz dowództwa logistycznego (najprawdopodobniej między Kolonią a Bonn). Niewykluczone, że ostateczną decyzję o ich usytuowaniu podejmie dopiero lipcowy szczyt NATO. Celem tych nowych kwater jest obudowanie procedurami oraz strukturami dowódczymi wzmocnionej obecności Sojuszu na flance wschodniej. Byłyby odpowiedzialne – w razie konfliktu z Rosją – za logistykę, zabezpieczenie szybkiego przerzutu dodatkowych wojsk sojuszniczych na wschód (to nowa kwatera w Niemczech), a także przez Atlantyk z USA i Kanady (to kwatera w Norfolk).

Nowe dowództwo także w Polsce?

Jednak ministrowie jeszcze nie rozstrzygnęli, czy i gdzie powołać dwa kolejne, niższe rangą, dowództwa na szczeblu armii. Polska zabiega, by jedno z nich powstało w Szczecinie na bazie już tam istniejącej kwatery Wielonarodowego Korpusu Północno-Wschodniego. Z polskiego punktu widzeniataka kwatera NATO pomogłaby zakorzenić obecność wojskową Sojuszu w Polsce. Wprawdzie w Polsce rozmieszczono w 2017 r. grupę batalionową Sojuszu opartą na Amerykanach, ale to obecność „rotacyjna”. Żołnierze są obecni w Polsce, ale bez rodzin i w ramach półrocznych zmian. Decyzja co do utworzenia kwatery NATO w Szczecinie (bądź rezygnacji z takich planów) powinna zostać podjęta w tym półroczu.

Pisaliśmy także: Amerykańscy eksperci ostrzegają. Ogromna przewaga Rosji na wschodniej flance NATO

Amerykanie zaniepokojeni PESCO

Ale bodaj główną nowością narady szefów MON była ostentacyjna nieufność Amerykanów wobec planów UE co do budowy „unii obronnej’ – przez wzmocnioną współpracę w nowych strukturach PESCO oraz Europejski Fundusz Obronny, który dzięki pieniądzom z budżetu UE ma wspomagać badania i współpracę europejskiego przemysłu obronnego. USA boją się, że efektem będzie upośledzenie szans amerykańskiego przemysłu na rynku zbrojeniowym w USA. – To nie powinno stać się mechanizmem protekcjonistycznym albo duplikującym NATO. Jak mówi się w Teksasie, nie naprawiaj, żeby nie popsuć – tak ambasador USA przy Sojuszu Kay Bailay Hutchinson ostrzegała Europejczyków tuż przed posiedzeniem szefów MON.

Symbolbild Deutschland Bundeswehr Material
Logistyka na obszarze Sojuszu wymaga usprawnienia. Przeładunek pojazdów opancerzonych Boxer w ImmendingenZdjęcie: picture alliance/dpa/F. Kästle

Bruksela już zdecydowała, żeby z budżetu UE do 2020 r. przeznaczyć blisko 600 mln euro na wspomaganie badań i współpracy firm zbrojeniowych w UE. Ale po tym pilotażu wydatki UE na Europejski Fundusz Obronny z wieloletniego budżetu 2021-27 mogą podskoczyć do blisko 10,5 mld euro. W ten sposób wygenerowałyby, wedle prognoz Komisji Europejskiej, inwestycje w zdolności obronne krajów UE warte 35 mld euro, czyli równowartość 14 proc. takich inwestycji na poziomie krajowym we wszystkich państwach Unii. Amerykańska dyplomacja coraz ostrzej lobbuje w krajach Unii, Komisji Europejskiej, a nawet w Parlamencie Europejskim, by inwestycje w ramach PESCO i Europejskiego Funduszu Obronnego były trwale otwarte dla Amerykanów. Ale przykładowo Francuzi dopuszczają włączanie Amerykanów wyłącznie w pojedyncze projekty PESCO, zawsze na mocy osobnej decyzji Unii Europejskiej.

Belgia Nato Nurettin Canikli Jim Mattis
Szefowie dyplomacji Turcji i USA, Nurettin Canikli i Jim Mattis na posiedzeniu w BrukseliZdjęcie: Reuters/V. Mayo

– Dla moich kolegów z Polski wydaje się naturalne, że fundusze UE mają być wykorzystywane na opłacanie projektów, na których zarabiają Amerykanie. Ale nie ma na to zgody – mówi nam zachodni europoseł, który uczestniczył w spotkaniach delegacji Parlamentu Europejskiego z przedstawicielami USA. Jak wynika z naszych informacji, ta sprawa jest teraz tematem intensywnego amerykańskiego lobbingu na forum NATO m.in. wobec Hiszpanów. Gdy Polska przystępowała do PESCO w grudniu 2017 r. zastrzegała, że nie chce, by ten projekt dyskryminował przemysł USA. Ale teraz Polacy, przynajmniej w NATO, unikają otwartego włączania się w spór o unię obronną. – To nie było tematem naszych dwustronnych rozmów z sekretarzem obrony Jamesem Mattisem – zapewniał w środę minister Mariusz Błaszczak pytany, czy Amerykanin poruszył temat PESCO.

Niemcy o przemyśle, Francuzi o misjach wojskowych

Do PESCO weszło w grudniu aż 25 krajów Unii(wszystkie oprócz Wlk. Brytanii, Danii i Malty), ale Polska włączyła się tylko do dwóch z już zatwierdzonych 17 początkowych projektów PESCO. Pierwszy to rozwijanie wojskowej łączności radiowej ESSOR (krajem wiodącym tego projektu jest Francja), a drugi to ułatwianie mobilności wojsk między krajami UE (krajem wiodącym jest Holandia). Zabiegi o ułatwienie tej mobilności to kluczowy element prac Komisji Europejskiej nad „wojskowym Schengen”, do którego włączą się wszystkie albo prawie wszystkie kraje Unii. Chodzi o znoszenie barier logistycznych (zbyt mało nośne mosty, drogi) i prawnych (ograniczenia w przewozie materiałów niebezpiecznych) dla sprawnego przerzut wojsk po Europie, czego – w kontekście wzmacniania flanki wschodniej - domaga się NATO.

- Ufam, że wysiłki UE na rzecz mobilności wojskowej okażą się dla nas pomocne. A Unia rozumie, że wspólna obrona to zadanie NATO i tylko NATO – powiedział James Mattis w czwartek (15.02.2018).

O ile Niemcy skupiają się obecnie w PESCO głównie na aspekcie przemysłowym, to Francja zajmuje się zdolnościami do misji wojskowych np. w Afryce - także we współpracy Unii z pobrexitową Wlk. Brytanią. Paryż przekonuje, że to wyłącznie uzupełnienie zadań NATO, a w żadnym razie konkurowanie z Sojuszem Północnoatlantyckim. Ale Francuzi boją się, że w Waszyngtonie może odżyć dawna amerykańska nieufność wobec planów obronnych UE, która na dobre wygasła w USA dopiero za drugiej kadencji prezydenta George'a W. Busha.

Tomasz Bielecki, Bruksela