1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prawdziwym zagrożeniem są zmiany klimatyczne

Heiner Kiesel / Elżbieta Stasik22 września 2016

Niemiecki rząd przestraszył niedawno społeczeństwo swoimi nowymi planami obrony cywilnej. Słusznie – uważają eksperci, bo podbramkowe sytuacje będą coraz bardziej prawdopodobne.

https://p.dw.com/p/1K6je
Unwetter in Norddeutschland Ende Oktober 2013
Jesienią 2013 orkan „Christian” szalał nad północą Niemiec z prędkością ponad 160 km/hZdjęcie: picture-alliance/dpa

Mimo wagi tematyki, trudno z nią dotrzeć do społeczeństwa. – Uwaga koncentruje się głównie na zamachach terrorystycznych, tymczasem znacznie ważniejsze są i będą inne problemy – krytykuje na 12. europejskim kongresie ochrony przed katastrofami w Berlinie Herbert Trimbach z MSW Brandenburgii.

Odpowiedzialny za bezpieczeństwo publiczne Trimbach nie ma zamiaru bagatelizować zagrożenia terrorystycznego. Podobnie jednak jak jego koledzy na kongresie jednego jest pewien: zamach może się zdarzyć, katastrofalne skutki zmian klimatycznych będą odczuwalne.

Deutschland Unwetter
Ekstremalne zjawiska pogodowe nasilają się także w Niemczech: na zdjęciu gradobicie w Bawarii, maj 2016Zdjęcie: picture-alliance/dpa/News5/Grundmann

Peter Höppe z firmy ubezpieczeniowej „Munich Re” ma na podorędziu dane, które dowodzą, że już dzisiaj zmiany klimatyczne pociągają za sobą ogromne szkody. – Jest to jedno z największych zagrożeń dla ludzkości w tym stuleciu – podkreśla badacz ryzyka Höppe.

Obawy społeczeństwa przed szkodami są co prawda korzystne dla jego firmy, realne katastrofy odbijają się jednak negatywnie na zyskach. – Od 1980 roku przypadki szkód uwarunkowanych ekstremalnymi anomaliami pogodowymi potroiły się – stwierdza Höppe. Katastrofy naturalne przychodzą bez ostrzeżenia i mogą mieć tylko charakter lokalny. W końcu lipca 2013 dwa gradobicia, jakie miały miejsce na stosunkowo małej przestrzeni, spowodowały szkody rzędu 3,2 miliardów euro. Kule gradu były większe od piłek tenisowych.

Ekstrema pogodowe

Innym ekstremalnym zjawiskiem, które pociąga za sobą ofiary, mogą być fale upałów. – Dojdzie do skomasowania dwóch procesów: jest coraz cieplej i społeczeństwo jest coraz starsze – ostrzega Paul Becker, wicedyrektor Niemieckiej Służby Meteorologicznej (DWD) i przypomina falę upałów w 2003 roku „z przypuszczalnie tysiącami ofiar śmiertelnych”, głównie starszymi ludźmi.

Paul Becker, Vizepräsident des DWD
Wicedyrektor DWD Paul Becker stawia na lepsze prognozy pogodyZdjęcie: DW

DWD nieustannie pracuje nad polepszeniem prognoz, tak, by możliwe było dokładniejsze i szybsze ostrzeganie ludności w przypadku lokalnych ekstremów pogodowych. – Obawiam się jednak, że ostrzeżenia nie dotrą do tych osób, które ich najbardziej potrzebują, mianowicie do starszych – dodaje Becker.

Tęsknota za syrenami

Jest to następny problem, który spędza sen z powiek specjalistom ds. obrony cywilnej i naukowcom: jak społeczeństwo dowie się o nagłym zagrożeniu? Do początków lat 90-tych ubiegłego stulecia w każdym mieście i gminie były syreny alarmowe. Ich wycie sygnalizowało ludziom, że sytuacja jest poważna. Dziś ze względu na koszty większość tych syren została zdemontowana. Ludziom ich brakuje.

Hansa-Gerrita Möwsa to nie powstrzymuje. Specjalista w Federalnym Urzędzie Ochrony Ludności i Zarządzania Kryzysowego (BBK) pracuje nad tym, by Modularny System Ostrzegania (MoWas) odpowiadał przyzwyczajeniom ludności. Wyposażony w satelity system wszystkimi dostępnymi kanałami wysyła ostrzeżenia i zalecenia dla ludności – za pomocą aplikacji, Internetu i sieci społecznościowych, poprzez radio i istniejące jeszcze syreny. – Z reguły przed upływem minuty ostrzeżenie dociera do 80 procent ludności – mówi Möws. Procent te mają zwiększyć jeszcze prowadzone właśnie eksperymenty z włączeniem do systemu ostrzegania sygnalizatorów pożarowych w mieszkaniach i tablic informacyjnych na przystankach autobusowych czy tramwajowych.

Birgitta Sticher pracuje nad tym, by ostrzeżenia były czytelne. Sticher jest profesorem psychologii w Wyższej Szkole Ekonomii i Prawa w Berlinie.

– Rząd federalny zainwestował na początku mnóstwo pieniędzy w technikę, ale jest to zwykłe marnotrawstwo, jeżeli zapomni się o aspekcie psychologicznym – wyjaśnia Sticher. Zwraca uwagę na to, jak ważne jest stworzenie sąsiedzkiej sieci, w której ramach ludzie sobie ufają i wzajemnie pomagają. Jeżeli taka sieć istnieje, trafi się także do osób, do których nie dotarło oficjalne ostrzeżenie. – Im lepiej zbudowana jest taka sieć, tym lepiej funkcjonuje ona także w wypadku katastrofy – zaznacza psycholog.

Birgitta Sticher, Professorin für Psychologie, Hochschule für Wirtschaft und Recht Berlin
Birgitta Sticher chce, żeby za ostrzeżeniami następowały czynyZdjęcie: DW

Poczucie bezpieczeństwa

Problem polega na tym, że niemieckie społeczeństwa nie ma ochoty zajmować się przewidywalnymi i nieprzewidywalnymi katastrofami. Ludzie przyzwyczaili się do poczucia bezpieczeństwa. A już na dobre poczucie to usadowiło się po zakończeniu zimnej wojny i tak łatwo nie da się zakłócić. Boleśnie odczuł to minister spraw wewnętrznych Thomas de Maizière, kiedy przedstawiał niedawno swoją koncepcję obrony cywilnej. Niepozorna uwaga, żeby ludność porobiła sobie w domu zapasy, bez pardonu została wyszydzona w bez mała wszystkich niemieckich mediach.

Reakcja mediów miała też jednak swoje dobre strony, uważają eksperci ds. ochrony przed katastrofami. – Musieliśmy dodatkowo zatrudnić ludzi, żeby poradzić sobie z wysyłaniem list kontrolnych na wypadek katastrofy – mówi Ursula Fuchs z wydziału informacji BBK. Nie robi sobie jednak wielkich nadziei, że to zainteresowanie się utrzyma. A unaocznia to wielodniowa przerwa w dostawie energii, jaka miała miejsce w 2005 roku w częściach północnych Niemiec. – Rok później pytaliśmy, kto po tym doświadczeniu porobił zapasy. Było to mniej więcej tyle osób, ile przed tą potężną awarią – konstatuje Fuchs.

Ursula Fuchs, Referatsleiterin Information der Bevölkerung des BBK
Ursula Fuchs próbuje zachęcić do samoobrony obywateliZdjęcie: DW

Heiner Kiesel / Elżbieta Stasik