1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Słabe kraje, silne Państwo Islamskie

Kersten Knipp / Iwona D. Metzner25 maja 2015

Państwo Islamskie zdobywa coraz nowe tereny zarówno w Syrii jak i Iraku. Dżihadyści są obecnie nie do pokonania i to nie tylko dlatego, że dysponują znaczną siłą militarną.

https://p.dw.com/p/1FVnz
IS Syrien Kämpfer Islamischer Staat Rakka
Dżihadyści PI w syryjskim mieście Ar-RakkaZdjęcie: picture-alliance/AP Photo/Raqqa Media Center

Najpierw zdobyli Ramadi, potem Palmyrę: terroryści Państwa Islamskiego (PI) kontrolują coraz większe obszary Syrii. PI opanowało już ponad połowę terytorium tego kraju. Kolejne miasta zajmują również w Iraku, gdzie kontrolują 1/3 jego terytorium.

Nie ufają państwu irackiemu

W Iraku Państwo Islamskie wykorzystuje do swoich celów rozłam religijny, do jakiego doszło głównie z przyczyn politycznych. Były prezydent Nuri al-Maliki, szyita, prowadził politykę anty-sunnicką. Nie dopuszczał sunnitów do kluczowych stanowisk politycznych. Kazał brutalnie tłumić protesty na tym tle w prowincji Anbar. Efekt był taki, że również umiarkowani sunnici przyłączyli się do Państwa Islamskiego. Nie kierowali się przy tym przekonaniami religijnymi. Ich głównym celem było przeforsowanie żądań politycznych. Prawie 90 procent bojowników PI w Iraku to rozczarowani swoim krajem Irakijczycy.

Flucht der Zivilbevölkerung in Ramadi
Panika: ludzie uciekają przed Państwem Islamskim z RamadiZdjęcie: picture-alliance/abaca/Ali Mohammed

Od września 2014 roku Irak ma wprawdzie nowego prezydenta Haidara al-Abadiego, który, jak mówi, pragnie pojednania narodowego, ale jeszcze nie zjednał sobie irackich sunnitów. Umiarkowani iraccy sunnici utworzyli własne wojsko, które walczy z dżihadystami Państwa Islamskiego, ale to wojsko liczy zaledwie 5000 żołnierzy. Odegranie przez nie poważniejszej roli militarnej wymagałoby jednak zwerbowania dalszych ochotników. W obecnej konstelacji politycznej jest to raczej mało prawdopodobne. Sunnici musieliby najpierw uwierzyć, że państwo zajmie się w najbliższym czasie również ich problemami.

Nieufność wobec Iranu

„Pozyskanie zaufania sunnitów jest główną przesłanką pokonania Państwa Islamskiego”, uważa iracki politolog Haidar Said w rozmowie z magazynem internetowym Al-Monitor, który zajmuje się sytuacją polityczną na Bliskim Wschodzie. Ale tego zaufania brak. Sprawa posunęła się już tak daleko, że sunnici podejrzewają swoich przedstawicieli w parlamencie, iż nie troszczą się o ich problemy, tylko o problemy Iranu.

Karte IS Irak Syrien 20.05.2015 Deutsch
Miasta/miejscowości kontrolowane przez PI, reżim Assada, syryjską opozycję, siły kurdyjskie, armię iracką i peszmergów

Iran ma znaczny wpływ na decydentów politycznych w Bagdadzie. W dodatku Teheran jest mocno zaangażowany w walkę przeciwko PI. Dlatego sunnici nie chcą dołączyć do koalicji przeciwko PI, bo obawiają się, że w gruncie rzeczy będą pracować dla (szyickiego) Iranu, a tym samym przeciwko własnym interesom.

I tu się diabelski krąg zamyka. Każda grupa walczy z Państwem Islamskim na własną rękę. „Jeżeli tak ważni gracze jak Front Ludowy, peszmergowie i plemiona sunnickie walczą z PI na własną rąkę, to oznacza to, że nie chcą przywracać jedności państwa”, pisze iracki dziennikarz Mustafa al-Kadhimi w Al-Monitor.

Osłabiona armia syryjska

Inaczej przedstawia się sytuacja w Syrii. Tam PI wykorzystuje słabość armii syryjskiej. Według artykułu, jaki ukazał się w Londynie na łamach gazety „Al Hayat”, armia syryjska dysponuje coraz mniejszą liczbą żołnierzy. Wielu poległo, inni zdezerterowali. „Dlatego jest ona coraz bardziej zdana na bojowników Hezbollahu i innych milicji szyickich”. Co prawda niektóre państwa Półwyspu Arabskiego, zwłaszcza Arabia Saudyjska i Katar, próbują dalej wspierać umiarkowanych przeciwników Assada. Jednak granice między umiarkowanymi i radykalnymi bojownikami i ugrupowaniami są płynne. Wiele grup walczących jednocześnie przeciwko PI i armii syryjskiej jest zgodnych tylko co do jednego: chcą pokonać obu przeciwników. Brakuje jednak jednomyślności co do tego, jak miałaby wyglądać Syria po wymarzonym przez nie zwycięstwie.

Siły umiarkowane są pod względem militarnym zdane na pomoc z zewnątrz. „Dlatego Zachód powinien porozumieć się w tej sprawie z Turcją i państwami Zatoki Perskiej”, uważa Al-Hayat. Jednocześnie chodziłoby o przekonanie najważniejszych sojuszników Assada, Iranu i Rosji, „że inwestowanie w syryjskiego prezydenta nie jest opłacalne”. W końcu to Assad wywołał chaos po brutalnym rozprawieniu się z nieuzbrojoną początkowo opozycją, na czym korzysta teraz PI.

Jeśli chodzi o walkę z PI, zarówno sojusznicy Assada, jak i jego przeciwnicy na Wschodzie i Zachodzie, są jednomyślni. Ale ich wspólne interesy nie przyczyniły się jeszcze do ustalenia wspólnej linii postępowania z Assadem i jego reżimem.

Brak strategii

Państwa Islamskiego tak łatwo się nie pokona. Armie syryjska i iracka się do tego nie nadają. USA nie chcą wysłać do obu krajów wojsk lądowych; w każdym razie nie planują wysłania tam większej liczby żołnierzy.

Terroryzmu PI nie da się też pokonać atakami z powietrza. Ponieważ dżihadyści działają w wielu małych grupach, naloty na pozycje bojowników PI nie mają sensu. To samo dotyczy broni, którą dysponuje Państwo Islamskie. Przechowuje się ją w wielu magazynach i kryjówkach tak, że również w tym przypadku nie należy się po nalotach spodziewać większych efektów.

Kersten Knipp / Iwona D. Metzner