1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Powojenne Niemcy: 2/3 urzędników MSW było nazistami

Małgorzata Matzke5 listopada 2015

Trzecia Rzesza upadła, ale ludzie pozostali. W czasach powojennych byli członkowie NSDAP robili kariery w administracji nowych Niemiec, nawet w MSW, jak pokazują najnowsze badania.

https://p.dw.com/p/1H0dt
Deutschland Einweihung Neubau Bundesinnenministerium
MSW w Berlinie. Siłą rzeczy stara kadra już odeszła.Zdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Fischer

Szefem jednego z departamentów MSW był człowiek, który swego czasu decydował o polityce edukacyjnej narodowych socjalistów, inni uczestniczyli w przymusowych sterylizacjach, byli też wysoko postawieni członkowie NSDAP, SS i SA.

Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych w czasach powojennych było pełne urzędników, których „w dzisiejszym pojęciu trzeba określić mianem hitlerowskich sprawców”. Do tego wniosku doszli niezależni naukowcy z Centrum Badań Historii Najnowszej w Poczdamie (ZFF), którzy przeprowadzili badania na zlecenie ministra spraw wewnętrznych RFN Thomasa de Maiziere.

Konrad Adenauer und Hans Globke
Konrad Adenauer i szef Urzędu Kanclerskiego Hans GlobkeZdjęcie: picture-alliance/dpa

Historycy badali biografie pracowników zarówno Federalnego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Bonn jak i enerdowskiego Ministerstwa Spraw Wewnętrznych w Berlinie Wschodnim.

Frank Boesch i jego zespół naukowców odkryli w aktach personalnych prowadzonych w latach 1949 -1970 wyjątkowo dużą liczbę pracowników z hitlerowską przeszłością, i to zarówno na zachodzie jak i wschodzie Niemiec.

Dwie trzecie urzędników MSW była nazistami

Jak stwierdzili naukowcy z Poczdamu, w roku 1950 połowa pracowników bońskiego MSW była swego czasu członkami NSDAP; w 1956 -1961 odsetek ten wynosił nawet 66 proc. Jak twierdzą naukowcy był to najwyższy odsetek nazistów ze wszystkich zachodnioniemieckich ministerstw.

Jak podkreśla historyk Frank Boesch: „byliśmy zaskoczeni, że także we wschodnioniemieckim MSW 14 proc. urzędników miało niegdyś legitymację NSDAP. Odsetek ten jest wyższy, niż naukowcy do tej pory zakładali i znacznie wyższy, niż podają wewnętrzne statystyki prowadzone jeszcze w NRD.

Deutschland Einweihung Neubau Bundesinnenministerium
Minister de Maiziere (CDU) zlecił badania brunatnej przeszłości w kadrach MSWZdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Fischer

Na czym polegała denazyfikacja?

Jak mogło do tego dojść pomimo denazyfikacji, jaką przeprowadzono po wojnie? I dlaczego akurat resorty wewnętrzne obydwu państw niemieckich miały tak dużo urzędników z nazistowską przeszłością?

Tłumaczy się to tym, że w czasach powojennych brakowało odpowiednio wykształconych kadr, a nie chciano przyjmować do pracy ludzi bez doświadczenia; podobnie było w NRD.

W ten sposób urzędnicy, którzy pracowali już w administracji, w wymiarze sprawiedliwości i w policji w czasach Trzeciej Rzeszy i robili tam kariery, także w czasach powojennych znaleźli pracę na stanowiskach i to nierzadko kierowniczych w polityce i administracji państwowej.

Aktywna sieć dawnych powiązań

Taki skład kadry urzędniczej w MSW miał także wpływ na politykę personalną. Ludzie ci w dalszym ciągu się nawzajem wspierali. Naukowcy stwierdzili, że sieć dawnych nazistów odgrywała dużą rolę przy rekrutacji kolejnych byłych członków NSDAP.

W zachodnich Niemczech ówczesny Urząd Kanclerski w Bonn, kierowany przez Hansa Globke, miał wpływ na obsadzanie wysokich stanowisk w MSW. Globke sam zrobił swego czasu karierę w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych Rzeszy i jako prawnik był autorem komentarza do Norymberskich Ustaw Rasowych. Pomimo tak ewidentnej działalności, nic nie stało na przeszkodzie, by został on zaufanym człowiekiem kanclerza Konrada Adenauera.

Poza tym wiele osób ubiegając się o pracę w ministerstwach zatajało swoją nazistowską przeszłość. W czasie rozmów kwalifikacyjnych po prostu kłamali, wyjaśnia doktorantka Stefanie Palm, która w ramach badań ZZF przejrzała setki akt personalnych.

Ale nawet w przypadkach, kiedy czyjaś przeszłość wyszła na światło dzienne, nie miało to żadnych konsekwencji.

Zbadać wszystkie resorty

- To wstrząsające - twierdzi młoda historyk, podkreślając, że ciemna przeszłość wielu urzędników ministerialnych miała wpływ na politykę i ustawodawstwo.

Naukowcy z Poczdamu dostrzegają szereg oznak antysemityzmu w departamencie ds. cudzoziemców MSW czy w cenzurze departamentu, któremu podlegały sprawy kultury.

Aby zbadać dokładniej wpływ, jaki ludzie ci wywierali na młodą Republikę Federalną Niemiec projekt badawczy został przedłużony od dwa i pół roku, poinformował obecny na prezentacji wyników pracy badawczej w Berlinie minister spraw wewnętrznych Thomas de Maiziere.

Nie jest to oczywiste, ponieważ przez lata Federalne Ministerstwo Spraw Wewnętrznych wzbraniało się przed rozliczeniem się z własną historią.

Jeszcze w roku 2005 ówczesny szef resortu spraw wewnętrznych Otto Schily (SPD) twierdził, że w jego ministerstwie nie ma żadnej narodowo-socjalistycznej przeszłości, która wymagałaby zbadania. Także minister de Maiziere długo się wahał. Tymczasem jest jednak przekonany, że zadaniem wszystkich resortów jest zbadanie swojej własnej przeszłości w czasach hitlerowskich.

NSU-Ausschuss Otto Schily
Były szef MSW Otto Schily (Zieloni, potem SPD) uważał, że nie ma co badaćZdjęcie: picture-alliance/dpa

Jest to zadanie, z którym nie zmierzył się dotąd Urząd Kanclerski, chociaż wiadomo, iż jego szef Hans Globke, mimo swej hitlerowskiej przeszłości, mógł wywierać wpływ na politykę czasów powojennych.

Naomi Conrad, Berlin / Małgorzata Matzke