1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Porwana licealistka w Nigerii: „Myślałam - moje życie się dzisiaj kończy”

Idris, Scholz / tł. Elżbieta Stasik21 maja 2014

Ponad 200 licealistek porwanych przez nigeryjską sektę Boko Haram ciągle jest w rękach terrorystów. Reporterzy Deutsche Welle spotkali dziewczynkę, która zdołała uciec. Poważne zarzuty stawia policji i nauczycielom.

https://p.dw.com/p/1C3jA
Mädchen aus Chibok
Zdjęcie: DW/J.-P. Scholz

DW: Przypominasz sobie moment, kiedy Boko Haram zaatakowało szkołę?

Esther Musa (nazwisko zmienione przez redakcję): Byłyśmy w naszej sypialni, to było około godziny 22. Weszli mężczyźni z Boko Haram i powiedzieli: „wszystkie idą z nami”. Zrobiłyśmy, co nam kazali. Potem podzielili nas na samochody i odjechaliśmy.

O czym wtedy myślałaś?

Myślałam: moje życie się dzisiaj kończy. Zabiją nas wszystkie. To jedyne, co pamiętam. Myślałam tylko, że Bóg będzie ze mną.

Co się potem stało?

Kiedyś tam razem z innymi uczennicami udałyśmy, że musimy iść do toalety. A potem już tylko biegłyśmy jak szalone. W końcu zobaczyłyśmy dom Fulanich (Fulani, to pasterskie plemię w Nigerii – DW). Spytałyśmy, czy ktoś może nam pokazać drogę do Chibok? Jeden mężczyzna powiedział nam, że do Chibok jest bardzo daleko, ale pokazał nam drogę do następnej wsi.Tam pytałyśmy, czy jest jakaś możliwość transportu do Chibok. Ale ludzie powiedzieli nam, że jest za późno i powinniśmy lepiej przenocować we wsi. Dali nam czyste ubrania a następnego dnia próbowałyśmy wrócić do Chibok.

Udało się?

Nie, dotarłyśmy do wojskowego punktu kontrolnego. Kiedy rozeznali, że jesteśmy z grupy uprowadzonych dziewcząt z Chibok, powiedzieli, że nie możemy wrócić do naszych rodzin. Kazali nam jechać z nimi do koszar w Maiduguri (stolica regionu – DW). Tam miałyśmy opowiedzieć ich przełożonym, że udało nam się uwolnić z rąk Boko Haram. Kilka dni trzymali nas w koszarach a później zostałyśmy przewiezione do gubernatora.

Nigeria Protest für Freilassung entführter Mädchen
Protestujący w Nigerii domagają się wypuszczenia na wolność porwanych dziewczątZdjęcie: DW/K. Gänsler

Ale szkoły pilnowało przecież wielu policjantów, byli też nauczyciele. Jak zareagowali, kiedy szkoła została zaatakowana?

Już ich wtedy nie było. Wszyscy uciekli.

Wszyscy uciekli i zostawili uczniów samych?

Tak.

Czyli nauczyciele wiedzieli wcześniej, że coś takiego się stanie?

Tak. Ktoś ostrzegł nauczycieli, że Boko Haram ma napaść na szkołę. Poślijcie dzieci do domu, powiedzieli. Ale nauczyciele odpowiedzieli: jeżeli pójdą do domu, nie dostaną świadectw.

A Ty wiedziałaś, że Boko Haram może zaatakować?

Nie.

Wytłumacz nam jeszcze raz: nauczyciele nie pozwolili ani Tobie, ani innym uczniom pójść do domu?

Wicedyrektor (w oryginale: Vice-Academic) powiedział: Jeżeli uciekniecie, wasz końcowy egzamin będzie nieważny.

Co chodzi Ci po głowie, kiedy myślisz o wszystkich tych koleżankach, które są jeszcze w rękach terrorystów?

Myślę, że jeszcze żyją. Bardzo mi ich żal.

A jak Ty się czujesz? Możesz na przykład spać?

Nie, nie mogę. Ciągle muszę o nich myśleć.

Czy ktoś udzielił Ci jakiejkolwiek pomocy? W jakiś sposób zareagował rząd albo ktoś może zaoferował pomoc psychologiczną?

Nie, nie ma żadnej pomocy.

A jakiej byś potrzebowała?

Chcę znowu iść do szkoły.

Nie boisz się wrócić do szkoły?

Boję się, ale nie wrócę do Chibok. Chętnie bym poszła do innej szkoły, gdzieś indziej.

Rozmowę prowadzili Uwais Idris i Jan-Philipp Scholz/ tł. Elżbieta Stasik

red. odp.:Alexandra Jarecka