Ostrzeżenia ekologów. "Coś musi się zmienić"
20 sierpnia 2013Jak wyliczyli działacze Global Footprint Network w San Francisco w tym momencie populacja ziemska zużyła tegoroczne zasoby odnawialne, jakie są przewidziane na cały rok. - Tak zwany "Dzień Długu Ekologicznego" to moment, po którym potem już ludność naszego globu żyje na kredyt i właściwie musiałaby się gdzieś zapożyczyć - wyjaśnia Christine Pohl, referentka ds. zrównoważonego rozwoju gospodarczego z networku Inkota. Jeżeli jest to prawda, to globalna konsumpcja z dzisiejszym dniem do końca roku będzie szła na konto różnorodności biologicznej, populacji fauny i ekologicznej integralności gleby i zasobów wodnych.
Każdego roku "Dzień Długu Ekologicznego" przypada w kalendarzu 3-4 dni wcześniej - zaznacza.
Coś musi się zmienić, twierdzi Christine Pohl, która wraz z 15 innymi działaczami sieci Inkota, Niemieckiego Związku Ochrony Przyrody BUND i inicjatywy na rzecz zrównoważonego rozwoju Fairbinding protestowała we wtorek (20.08) przed gmachem Urzędu Kanclerskiego w Berlinie. Przy ogrodzeniu budynku ustawili pokaźny transparent z parafrazą popularnego znaku niedostępności pewnych treści w internecie. "Ziemia już nie jest dziś dostępna" anonsuje skrzywiony mem. Aby ich protest został dostrzeżony, aktywiści położyli się nawet na chodniku przez urzędem, lecz za oknem gabinetu nie pokazała się kanclerz Merkel, na co liczyli.
Od roku 1970 ludzkość żyje na kredyt
Berlińska akcja była jednym z elementów międzynarodowej inicjatywy "Earth Overshoot Day 2013", koordynowanej przez Global Footprint Network. Naukowcy współpracujący z tą organizacją wskazali, że wyznaczenie daty "Dnia Długu Ekologicznego" opiera się na szacunkach na podstawie dość precyzyjnych wyliczeń globalnego zużycia surowców i pozostających jeszcze zasobów. W roku 1970 przekroczony został próg, kiedy zużycie surowców przewyższcyło możliwości regeneracji zasobów. Aktualnie ludzkość konsumuje rocznie półtorakrotność zasobów, jakie ma do dyspozycji. Na stronie footprintnetwork.org można przeczytać także ostrzeżenie, że ekologiczne i ekonomiczne kryzysy, jakie przeżywa nasza planeta, są objawami nieuchronnej katastrofy.
Cele post-millenijne
- Na Niemczech spoczywa szczególna odpowiedzialność, ponieważ konsumpcja jest tu dużo wyższa od przeciętnej konsumpcji populacji ziemskiej. Jeżeli tak konsumowaliby wszyscy, potrzeba byłoby 2,6 takich planet, by rozwój był zrównoważony - wylicza Christine Pohl, domagając się zmiany sposobu myślenia wśród polityków. Musi powstać system gospodarczy, który respektowałby granice zasobów ziemi i wspierał autonomiczne i solidarne formy produkcji i życia - postulują ekolodzy spod znaku Global Footprint Network. - Rząd RFN musi także na płaszczyźnie międzynarodowej forsować agendę post-2015. Powinien oprzeć się przy tym na uchwale konferencji ONZ na rzecz Zrównoważonego Rozwoju (Rio2012), gdzie ustalono, że do jesieni 2014 roku sformułowane muszą być globalne cele zrównoważonego rozwoju. Miałyby one uzupełnić o elementy ekologiczne tzw. cele millenijne, których należało dopiąć do roku 2015. Niemcy są członkiem grupy roboczej, która się tym zajmuje.
dw / Małgorzata Matzke
red.odp.: Bartosz Dudek