1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ostrożna CDU przeciwna referendum. "Wentyl bezpieczeństwa"

5 grudnia 2016

Premier Włoch Matteo Renzi przegrał referendum ws. reformy konstytucyjnej. W Niemczech nie byłoby prawnej możliwości rozpisania takiego referendum, choć na ten temat zdania wśród polityków są podzielone.

https://p.dw.com/p/2Tj2D
Symbolbild Referendum
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/F. Kästle

W przypadku kluczowych decyzji Niemców nikt nie pyta o zdanie. Tak było, kiedy wprowadzano euro czy traktaty unijne. Nie inaczej sytuacja wyglądała w przypadku wyboru kandydata na urząd prezydenta czy potraktowania problemu ws. miliona imigrantów.

Złe doświadczenia z referendami z okresu Republiki Weimarskiej (1918-1933) spowodowały, że obowiązujące do dziś w Republice Federalnej Niemiec ustawodawstwo nie przewiduje dla obywateli możliwości bezpośredniego włączania się w politykę czy jej korygowania.

W Niemczech obowiązuje tzw. demokracja przedstawicielska, w myśl której obywatele mają prawo wybierać co 4 lata między ugrupowaniami politycznymi, które podejmują w ich imieniu wszelkie decyzje w kraju.

Osobom bardziej aktywnym, których to rozwiązanie nie w pełni zadowala, nie pozostaje nic innego, jak wstąpić do którejś z partii, stworzyć swoją własną lub zacząć działać oddolnie w jednej z inicjatyw obywatelskich. Z takich inicjatyw oraz na bazie niezadowolenia z powodu polityki wobec uchodźców w 2015 r. wyrosła PEGIDA (Patriotyczni Europejczycy przeciw Islamizacji Zachodu) oraz prawicowo-konserwatywna partia AfD (Alternatywa dla Niemiec).

Volker Beck ze stowarzyszenia „Więcej Demokracji” (Mehr Demokratie) twierdzi, że „są to zjawiska, których by nie było, gdyby istniało prawo do referendum”, z czym zgadzają się jednomyślnie wszyscy eksperci polityczni. W opinii Volkera Becka potrzebny jest wentyl bezpieczeństwa, który polegałby na tym, że „po pierwsze  podjęto by tematy, które polityka traktuje po macoszemu, po drugie stworzono by możliwość powstrzymania pewnych działań politycznych lub choćby ich skorygowania”. Zdaniem ekspertów, brak ogólnokrajowego referendum lub obecność zbyt wysokich wymogów dla jego przeprowadzenia jest wodą na młyn dla populistów, którzy głoszą potrzebę radykalnych zmian i do nich dążą. Tak jest w przypadku Geerta Wildersa w Holandii czy Marine Le Pen we Francji. 

Groźny naród i nieufna CDU

Stąd obawa przed błędnymi decyzjami w następstwie referendum wydaje się być w Niemczech uzasadniona. Potwierdzają to chociażby wydarzenia z ostatniego okresu. Przykładowo, gdy płonęło jedno ze schronisk dla azylantów przyglądający się temu ludzie reagowali oklaskami. Za inny przykład może posłużyć niebywały sukces prawicowo-konserwatywnej partii AfD, która obecnie zasiada już w kilku parlamentach krajowych.

Trudno się też dziwić CDU, że sprzeciwia się wprowadzeniu referendum. Jednak wierna temu stanowisku od dziesięcioleci, jest dzisiaj na scenie politycznej mocno osamotniona. Wszystkie pozostałe frakcje polityczne w Bundestagu: SPD, Zieloni, Partia Lewicy są inaczej niż CDU za referendum.

A najnowszy sondaż opinii przeprowadzony wśród członków siostrzanej CSU wykazał, że aż 68,8 procent jest za tym, by referendum zostało wprowadzone do programu politycznego chadecji.

Regionalkonferenz in Münster Merkel
Angela Merkel i jej CDU przeciwna jest wprowadzeniu możliwości przeprowadzania ogólnonarodowych referendówZdjęcie: picture alliance/dpa/Revierfoto

Doświadczenia z Bawarii

W listopadzie 2016 bawarski Trybunał Konstytucyjny uznał niewiążące referenda za sprzeczne z konstytucją . Pomysł niewiążących referendów został wprowadzony w życie przez Unię Chrześcijańsko-Społeczną (CSU) w Bawarii 1 marca 2015 roku i z założenia miał być nowym instrumentem zwiększenia uczestnictwa obywatelskiego w podejmowaniu ważnych decyzji na szczeblu landowym.

W Bawarii referenda przeprowadza się od 1946 roku. Bawarski minister spraw wewnętrznych Joachim Herrmann podkreślił w rozmowie z Deutsche Welle, że duża liczba plebiscytów nie mała dla tego landu „żadnych negatywnych następstw”.

Zalety i wady referendum 

Jak wynika z rozmów z licznymi ekspertami ds. polityki w Niemczech, większość z nich jest za możliwością rozpisywania referendum zaakceptowanego przez Trybunał Konstytucyjny i parlament. Wszystkie referenda powinny być zgodne z konstytucją, nad czym czuwa TK. W konsekwencji tego obywatele Niemiec nie mogliby np. decydować bezpośrednio o tym czy Niemcy powinny wystąpić z UE lub czy powinny wprowadzić karę śmierci.

W opinii Hermanna Heussnera, profesora prawa publicznego w  Wyższej Szkole w Osnabrueck, można w ten sposób „wytyczyć granice populistom nawołującym do referendum”. Zdaniem prof. Franka Deckera z uniwersytetu w Bonn dobrze funkcjonujące referenda mogą być przeprowadzane oddolnie z inicjatywy obywateli lub odgórnie z inicjatywy rządu. Jednoczenie uważa on, że "oddolne referenda są bardziej problematyczne, ponieważ domagają się ich najczęściej mniejszości pozostające w opozycji”.

Everhard Holtmann z Uniwersytetu w Halle-Wittenberg twierdzi, że demokracja bezpośrednia jest bardziej podatna na wpływy grup interesu i korzystają na niej głównie elity. – Badania empiryczne wykazują, że udział w plebiscytach biorą ponadprzeciętnie często obywatele o relatywnie wysokich dochodach, z dobrym wykształceniem, o dużej samoświadomości – wskazuje ekspert. Socjalnie słabsze grupy społeczne nie mają wpływu.

Nowy model

Jednocześnie wszyscy zwolennicy referendów są zgodni, co do tego, że nie powinno ono zastąpić obecnego systemu, lecz jedynie go uzupełnić. Stowarzyszenie „Więcej Demokracji” opracowało konkretny model, który ma wielu zwolenników. Jak zastrzega jednak Volker Becker, w przypadku działań między obywatelami i parlamentem chodzi o stosowanie zasady „ping-ponga”. Działania te odbywałyby się w 3 etapach. Na początku obywatele zgłaszaliby potrzebę głosowania. Doszłoby do niego pod warunkiem, że osiągnięta zostałby wymagana liczba głosów. W drugiej fazie wynik głosowania zostałby przekazany do Bundestagu. Ten mógłby zaproponować alternatywne lub kompromisowe rozwiązania. Które z nich zostałoby wybrane, zadecydowaliby obywatele w ramach referendum. Zaletą takiego rozwiązania jest automatyczna możliwość podjęcia dyskusji „za” i „przeciw” bez podejmowania twardej jednoznacznej decyzji na „tak” lub „nie” jak miało to miejsce w przypadku Brexitu. 

Wolfgang Dick / Alexandra Jarecka