1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

111110 D Russland Atommüll

12 listopada 2010

Jeszcze nie przebrzmiała sprawa transportu Castorów do Gorleben a już szykuje się następny problem. 951 prętów paliwowych ze składowiska w Ahaus w NRW ma ruszyć do Rosji. Przeciwnicy energetyki atomowej biją na alarm.

https://p.dw.com/p/Q6Mk
Następne Castory, w sumie 18 sztuk, mają ruszyć do RosjiZdjęcie: AP

Zgodnie z niemieckim ustawodawstwem eksport odpadów atomowych jest tylko wówczas dozwolony, jeżeli jest pewność, że zostanie bezpiecznie zdeponowany w kraju docelowym. Niemcy nie po raz pierwszy wysyłają odpady atomowe do Rosji. Do 2009 roku jedna z niemieckich firm regularnie eksportowała do Federacji Rosyjskiej sześciofluorek uranu (UF6), pochodzący z niemieckiej fabryki uranu w Gronau.

UF6 jest produktem odpadu. Powstaje w procesie wzbogacania uranu. Celem ominięcia niewygodnych pytań o bezpieczne składowanie, koncerny nuklearne posłużyły się fortelem. Zadeklarowały bowiem materiał jako surowiec wtórny, który ma być w Rosji regenerowany.

W 2009 roku dostawy wstrzymano również z powodu gwałtownych protestów.

Gorący towar

Demonstration in Hanau
W 2003 roku Greenpeace demonstrowała przeciw sprzedaży fabryki prętów paliwowych w Hanau do Chin.Zdjęcie: AP/Greenpeace, Heiko Meyer

Tobias Münchmeier z organizacji ochrony środowiska Greenpeace jest zaniepokojony: "Mamy tu do czynienia z czymś zupełnie innym: nie z toksycznym materiałem UF6, który jest nisko radioaktywny, lecz z zużytymi elementami paliwowymi z reaktora badawczego z Niemiec, który jak wszystkie zużyte elementy paliwowe zawiera też pluton i inne produkty rozszczepialne. Dlatego stanowi niezwykle niebezpieczny ładunek".

Mowa o 951 prętach paliwowych z reaktora badawczego byłej NRD w Dreźnie-Rossendorf, które zostały w 1957 roku dostarczone przez ZSRR i które stosowano do 1991 roku. Pręty paliwowe transportowano z Rossendorfu do Rosji już w 2006 roku z tym, że wtedy chodziło o takie, których jeszcze nigdy nie zastosowano.

Z Saksonii przez Ahaus na Ural?

W reaktorach badawczych, w przeciwieństwie do większości siłowni atomowych stosuje się szczególnie wysoko wzbogacony uran, z którego można też budować bomby atomowe. W umowie międzynarodowej zarówno Rosja jak i USA zobowiązały się do przyjmowania z powrotem takich materiałów, żeby ograniczyć rozprzestrzenianie surowców do produkcji broni. Na tę umowę powołuje się teraz Saksonia. Ponieważ Saksonia nie dysponuje tymczasowym składowiskiem odpadów atomowych, pręty paliwowe przetransportowano w 2005 roku do Ahaus w Nadrenii Północnej-Westfalii (NRW).

Atomares Zentrum Kerntechnische Anlage Majak
Centrum utylizacji odpadów jądrowych Majak na Uralu: tu Niemcy chcą dostarczyć 951 prętów paliwowych

Za składowanie Saksonia musi płacić. Dlatego dla saksońskiego ministerstwa nauki sprawa jest jasna. Zgodnie z umową międzynarodową adresatem odpadów jest Rosja; ściślej rosyjskie centrum utylizacji odpadów jądrowych Majak na Uralu.

Majak bardziej skażony od Czarnobyla

Tymczasem opozycyjni Zieloni nie uważają tamtejszego ostatecznego składowiska za bezpieczne.

Rzeczniczka Zielonych ds. polityki atomowej, Sylvia Kotting-Uhl, podkreśla, że teren wokół Majaka jest wysoko skażony: "O tym każdy wie, najpóźniej od pożarów lasów, które tego lata nie ominęły też Majaka. Wiemy również, że miały tam miejsca katastrofy atomowe. Tamtejsze środowisko już jest wysoko skażone. Wiemy, że tam nawet w przybliżeniu nie obowiązuje filozofia bezpieczeństwa, jaką w Niemczech uważamy za standard. Dostarczanie na Ural zużytych prętów paliwowych jest wysoce nieodpowiedzialne".

Atomares Zentrum Kerntechnische Anlage Majak
Rosyjskie składowisko odpadów w najmniejszym stopniu nie odpowiada niemieckim standardom

Majak jest jednym z najstarszych atomowych centrów badawczych byłego ZSRR. W 1957 roku doszło na Uralu do jednej z największych eksplozji atomowych naszych czasów. Według niektórych ekspertów okolice cetrum są bardziej skażone niż Czarnobyl.

Czekanie na decyzję

Zbadanie, czy transport prętów paliwowych, które potrzebować będą 18 castorów, w ogóle dojdzie do skutku, znajduje się obecnie w gestii rządu, a ściślej resortu ochrony środowiska. Rzeczniczka ministerstwa potwierdziła (10.11.), że taki wniosek wpłynął. Gdyby eksperci mieli dojść do przekonania, że Majak jest bezpieczny, transportowi nic już nie będzie stało na przeszkodzie.

Mathias Bölinger / Iwona Metzner

Red. odp.: Małgorzata Matzke