1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

O Niemcu, który uratował relikwie najstarszego patrona Polski

Barbara Cöllen26 grudnia 2005

Historia uratowania w czasie wojny z katedry gnieźnieńskiej relikwi świętego Wojciecha (po niemiecku Adalberta) głównego patrona Polski i „ patrona duchowej jedności Europy”, była długo faktem nieznanym. „Cichym bohaterem” tej historii był sierżant Wehrmachtu, Urban Thelen. Zamiast pogardzać Polakami i zachowywać się wobec nich jak większość jego rodaków w okupowanej Polsce, miał z nimi bliskie kontakty i pomagał im. A robił to z narażeniem życia. W 40 rocznicę orędzia biskupów niemieckich i polskich, które utorowało drogę do pojednania Niemców i Polaków postawa Urbana Thelena, dla którego nauka Kościoła była i jest drogowskazem w życiu, nabiera głęboko symbolicznego znaczenia.

https://p.dw.com/p/BIf9
Urban Thelen i Władysław Pisarek w Kościele Niepokalanego Poczęcia przy ołtarzu z relikwiami świętego Wojciecha.
Urban Thelen i Władysław Pisarek w Kościele Niepokalanego Poczęcia przy ołtarzu z relikwiami świętego Wojciecha.Zdjęcie: DW

Dlaczego Pan nie pogardzał w czasie wojny Polakami, lecz im pomagał? – zapytałam Urbana Thelena. „ To jest przecież powinność chrześcijańska. W każdym potrzebującym człowieku dostrzegam zawsze Chrystusa. Przecież pierwszą powinnością człowieka jest niesienie pomocy Polakowi, Rosjaninowi, czy komukolwiek. Zawsze trzeba iść z pomocą.” Urbana Thelena cechuje skromność, szlachetność, głęboka religijność, niezwykła łagodność i pogoda ducha, a także niezłomna wiara w słuszność drogi, jaką obierał w życiu. Mówi, że zawsze jest w pierwszej kolejności katolikiem. Dlatego w czasie wojny w drugiej kolejności był żołnierzem.

Urban Thelen urodził się w 1915 roku w Nadrenii. Od najmłodszych lat kochał muzykę i marzył o grze na organach i na pianinie, ale dopiero po wojnie ukończył Wyższą Szkołę Muzyczną i pracował jako organista kościelny. Przed wojną natomiast po ukończeniu Szkoły Handlowej powołany został do tzw.Arbeitsdienst, paramilitarnej organizacji „Służba Pracy”, a z tamtąd do Wehrmachtu, gdzie pracował w urzędach poborowych. Po wybuchu wojny został szefem biura nadzoru i uzupełnienia wojskowego w Inowrocławiu. Tam w 1940 roku spotkał urodzonego tak jak on w Nadrenii księdza Paula Matauscha, z którym się zaprzyjaźnił. Ksiądz Matausch miał być duszpasterzem przesiedlonych na okupowane ziemie niemieckich katolików, ale prowadził równolegle zabronioną i niebezpieczną działalność duszpasterską wsród pozostałych w Inowrocławiu Polaków. To on zapytał któregoś dnia Urbana Thelena, czy nie przejąłby roli kuriera. "Jeździłem często do Gniezna. Wiozłem tam ważne dokumenty od arcybiskupa wrocławskiego Adolfa Bertrama do niemieckiego księdza Matausza, które ten miał przekazać Edwardowi van Blericq, polskiemu wikariuszowi generalnemu Archidiecezji Gnieźnieńskiej.” – opowiada Thelen. Posiadał on nieograniczoną swobodę poruszania się. Ale to, co miał robić, było bardzo niebezpieczne. Urban Thelen podjął się tej misji. Uznał to za swój katolicki obowiązek. Po raz ostatni udał się do Gniezna w lipcu 1941 roku, dzień przed zajęciem katedry przez Gestapo. Poproszony został o ratowanie przed zbeszczeszczeniem relikwi świętego Wojciecha. Przewiózł je w mundurze Wehrmachtu, w skrzynce drewnianej opakowanej w papier do Inowrocławia. Opowiada, że jechał przepełnionym pociągiem, w puściutkim przedziale. „ Siedziałem tam ze świętym Wojciechem i prosiłem, żeby panie z korytarza usiadły sobie. Patrzyły na mnie, ale żadna nie usiadł.a” . Po przybyciu do Inowrocławia paczkę z relikwiami Urban Thelen oddał księdzu Matauszowi, a ten schował je w specjalnej kryjówce w kościele świętego Mikołaja.

Ten nieznany fakt z okresu II Wojny Swiatowej został po raz pierwszy ujawniony dopiero w 1980 roku, w czasie przygotowań parafii w Kleve do pielgrzymki na obchody 1000-lecia śmierci cesarza Ottona III przy grobie świętego Wojciecha w Gnieźnie. Wziął w niej udział Urban Thelen. Prawdziwego rozgłosu historia nabrała jednak później, tuż przed europejskimi obchodami 1000-lecia śmierci świętego Wojciecha w Gnieźnie z udziałem Jana Pawła II: „ Któregoś dnia odwiedziłem moją nauczycielkę. U niej na stole leżała broszura.” – opowiada Thelen. „I czytam tam, że Gestapo wywiozło relikwiaż św. Wojciecha z zawartością do Niemiec. Wtedy powiedziałem, że to się nie zgadza i opowiedziałem moją historię.” Ukazało się sprostowanie, które wywołało poruszenie. Arcybiskup Henryk Muszyński, metropolita gnieźnieński zapytany wtedy o to wiedział tylko tyle, że jakiś Niemiec uratował relikwie świętego Wojciecha: "ale żadnych danych szczegółowych nie mogłem podać. Pan Thelen napisał do mnie, podał swój adres, skomunikowaliśmy się, przedstawiłem go Ojcu Swiętemu, w podziękowaniu dostał wielką nagrodę Archidiecezji Gnieźnieńskiej „Zasłużony dla Archidiecezji Gnieźnieńskiej”. Krótko mówiąc – człowiek w mundurze niemieckiego podoficera, katolik, głęboko wierzący, kiedy się dowiedział, że relikwie są zagrożone, pod grozą śmierci, wyniósł te relikwie. I one przetrwały przez całą wojnę. I dzisiaj są znowu w katedrze gnieźniejskiej. Ale to jest niesłychanie ujmujące - nawet jego ziomkowie w Kleve i w okolicy, nie wiedzieli o tym. On się tym nie chwalił. Uważa to za rzecz zupełnie zwyczajną, że on jako katolik, przecież był zobowiązany ratować to, co można było uratować. To jest właśnie bardzo piękne i cieszę się, że jeszcze żyje.”

Urban Thelen jeszcze raz trzymał w ręku cząstki tego, co uratował w 1992 roku podczas uroczystości konsekracji ołtarza w kościele pod wezwaniem Niepokalanego Poczęcia, gdzie organizowane jest polskie duszpasterstwo. Władysław Pisarek, założyciel Polskiej Misji Katolickiej w Kleve opowiada, że Episkopat Polski przekazał w darze parafii relikwie św.Wojciecha i kawałek drutu kolczastego z obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu. „ Swięty Wojciech to nie tylko patron Polski, ale również patron Europy. Może za pomocą świętego Wojciecha osiągnie się jakieś porozumienie w tej Europie.” 9 maja Urban Thelen jedzie ponownie do Gniezna na zaproszenie arcybiskupa Muszyńskiego. Podróż tę odbędzie 3 tygodnie po swoich 91 urodzinach. Pytany o Polaków i Polskę mówi: „ Kocham Polskę, tak dużo tam przeżyłem.”

Tym z Państwa, którzy zainteresowani są całą historią „ kuriera kardynała” polecam dwujęzyczną książkę, po polsku i niemiecku o tym samym tytule wydaną nakładem „ Fundacji Semper Silesia – Tradycja Narodów Wspólnym Dziedzictwem” w Katowicach. Autorem jej jest Arno Giese