1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemieckie płace minimalne. Także dla podwykonawców

Iwona-Danuta Metzner24 lutego 2014

Pracodawcy i związki zawodowe w Niemczech uzgodniły wysokość minimalnego wynagrodzenia w rzeźniach. Jednak stawki te nie obowiązują jeszcze podwykonawców z innych krajów Unii Europejskiej. To ma się zmienić.

https://p.dw.com/p/1BECI
Schlachthof Fleisproduktion Lohndumping Lohnsklaven
Zdjęcie: picture alliance / Fotoagentur Kunz

W rzeźni Tönnies w Weißenfels, w Saksonii Anhalckiej, ubija się i obrabia mięso 16 tysięcy świń dziennie.

- Mimo że wskaźnik bezrobocia w tym regionie utrzymuje się powyżej średniej krajowej, Tönnies nie może sobie wyobrazić funkcjonowania rzeźni bez pracowników z innych krajów Unii Europejskiej – mówi kierownik firmy Stefan Caspar. Twierdzi, że „dosłownie marzy o pracowniczkach i pracownikach z Polski, Węgier i Rumunii”.

Obróbką poubojową mięsa świń zajmuje się w Weißenfels rumuńska firma Ninbog. – Jej pracownicy rzeczywiście od pierwszego dnia znakomicie pracują – chwali Caspar swój wykwalifikowany zagraniczny personel.

Zagraniczni podwykonawcy w niemieckich rzeźniach

Sześćdziesiąt procent spośród 2000 pracowników firmy Tönnies nie zawiera umowy o pracę bezpośrednio z rzeźnią.

Mindestlohn in der Fleischbranche
Pracownicy z Europy Wschodniej czekają na rozmowę w placówce doradczej w BerlinieZdjęcie: Jennifer Stange

Pracowników udostępniają podwykonawcy z Europy Wschodniej. To właśnie te firmy zawierają umowy o dzieło z pracownikami i przyjeżdżają z własnymi rzeźnikami i rozbieraczami mięsa. Kierownik zakładu kontroluje tylko produkt końcowy.

O wszystko inne troszczy się firma zawierająca umowy o dzieło: o nadzór w trakcie pracy, o ustalanie norm, o płace i czas pracy. Dlatego kierownik zakładu nie może powiedzieć, ile pracownicy z Polski, Węgier, czy Rumunii zarabiają u Tönniesa.

W Niemczech wszystko dobrze?

Mario Predescu pochodzi z Rumunii. Ma 27 lat i od siedmiu lat pracuje w rzeźni Tönnies. Jednak na liście płac widnieje rumuńska firma Ninbog. – Tu w Niemczech dobra praca, dobra płaca, wszystko dobrze – mówi łamaną niemczyzną.

Wszystko dobrze? Może w porównaniu z Rumunią, gdzie zarabiał miesięcznie 250 euro.

– Pracownicy z Europy Wschodniej zarabiają często trzy do pięciu euro za godzinę – krytykują związki branżowe Nahrung Genuss Gaststaetten (NGG).

Rumuńska firma Ninbog nie udzieliła na ten temat żadnej informacji. Brygadzista Predescu też nie ma nic do powiedzenia. Pracownice i pracownicy, którzy wchodzą na teren rzeźni Tönnies zdają się w ogóle nie rozumieć o co pytającemu chodzi i machają tylko ręką na odczepnego.

Po skandalach będzie płaca minimalna

Od lipca tego roku wszyscy pracownicy rzeźni i zakładów przetwórczych mają zarabiać 7,75 euro za godzinę. Tak napisano w umowie regulującej kwestie płacy minimalnej.

– Ta umowa niekoniecznie odnosi się do wszystkich osób, pracujących w niemieckich rzeźniach – mówi Bettina Wagner, specjalistka od socjologii pracy.

Mindestlohn in der Fleischbranche
Bettina Wagner walczy z dumpingiem płacowymZdjęcie: Jennifer Stange

Płaca minimalna byłaby wiążąca dla zagranicznych pracowników, gdyby branża mięsna została włączona do niemieckiej ustawy o pracownikach delegowanych. Niemieckie agencje prasowe donoszą, że rząd Niemiec zamierza się zająć tą sprawą w przyszłym tygodniu. Do tego czasu obywateli Unii, którzy pracują w niemieckim przemyśle mięsnym, obowiązują nadal przepisy ich kraju pochodzenia. – Jest to sytuacja, która dyskryminuje i promuje nadużycia – uważa Bettina Wagner.

Wagner pracuje w związkowym biurze doradczym w Berlinie. Jest to jedyna placówka doradcza dla zagranicznch pracowników, zatrudnionych na podstawie umowy o dzieło we wschodniej części Niemiec.

Pracownicy nieubezpieczeni

Oszustwa i dumping płacowy są w biurze Wagner ciągle powracającym tematem. – Zwłaszcza w branży, w której się mało zarabia i która nie ma uznania społecznego, pracę w coraz większej mierze wykonują obywatele z Europy Wschodniej – wyjaśnia Wagner.

– W branży mięsnej spotykamy się też z jeszcze innym problemem. Zagraniczni podwykonawcy muszą co prawda udowodnić, że ich pracownicy są ubezpieczeni, ale przy nierzadkich w branży mięsnej wypadkach przy pracy okazuje się, że wielu poszkodowanych wcale nie jest ubezpieczonych i musi płacić za leczenie. – Często spotykamy się ze sfałszowanymi formularzami – mówi Wagner. Dlatego pochodzący z Europy Wschodniej chorzy pracownicy, po prostu znikają. – Pakuje się ich do samochodu i zawozi do kraju – dodaje Wagner.

Wysokie czynsze za nędzne zakwaterowanie

Również zakwaterowanie tych ludzi pozostawia wiele do życzenia. Często muszą oni płacić swemu pracodawcy wysokie czynsze za nędzne zakwaterowanie. – Miałam do czynienia z przypadkiem, gdy w jednym pokoju zakwaterowano sześć osób i każda musiała płacić pracodawcy po 260 euro. Kelnerka z pobliskiej knajpy opowiada, że w mieszkaniu dwupokojowym kwateruje się po dziesięć osób.

„Za taką samą pracę należy się takie samo wynagrodzenie” – kierownik firmy Stefan Caspar jest tego samego zdania. Jednak ciągle jeszcze w jego rzeźni stała załoga zarabia o wiele więcej niż ich wschodnioeuropejscy koleżanki i koledzy.

DW / Iwona D. Metzner

red. odp.: Barbara Cöllen / du