1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki politolog: Mamy problem z demoskopią

10 listopada 2016

Poparcie dla Donalda Trumpa było niedoceniane. Istnieje spory problem z demoskopią, co do tego nie ma żadnych wątpliwości – mówi prof. Thorsten Faas*.

https://p.dw.com/p/2SRR1
USA Vorwahl Republikaner in South Carolina - Sieg Donald Trump
Zdjęcie: Reuters/J. Ernst

Deutsche Welle: "Hillary Clinton wygra"  wynik wyborów wydawał się już właściwie przesądzony, jeśli spojrzeć na prognozy ostatnich dni. Stało się jednak inaczej. Po co jest nam w takich razie potrzebna demoskopia?

Thorsten Faas*: To, co rzeczywiście okazało się problemem to fakt, że poparcie dla Donalda Trumpa było niedoceniane. Powodów jest kilka. Chociażby ten, że wyborcy, którzy oddali głos na Trumpa, nie chcieli tego mówić w przeprowadzanych ankietach sondażowych. Często pada takie hasło: „oczekiwania społeczne”, choć nie do końca wydaje mi się ono trafne w tym przypadku, bo Trump zebrał przecież ponad 40% głosów.

Trudno uznać zatem za tabu przyznanie się do sympatyzowania z nim. Wydaje mi się, że w przypadku badań opinii publicznej chodzi o coś innego. One po prostu nie docierają do pewnych grup wyborców. Szczególnie do tych, które są nieufne wobec polityki, być może też wobec mediów czy badań opinii publicznej. Być może osoby te właśnie dlatego nie biorą udziału w sondażach. Konsekwencją jest fakt, że poparcie dla Donalda Trumpa było niedoceniane. Istnieje spory problem z demoskopią, co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Przed wyborami byliśmy utrzymywani we fałszywej wierze, ale jestem pewien, że w przyszłości będzie można jeszcze wyraźniej nazwać ten problem i pracować nad jego pokonaniem. 

Dlaczego wyborcy nie zawsze chętnie zdradzają swoje preferencje polityczne w sondażach?

Na pewno zdarza się, że odpytywane osoby czasem kłamią. Niektórzy wstydzą się przed znajomymi, ale także przed instytutem badania opinii publicznej, że zamierzają głosować na Trumpa. Coraz mniej osób wyraża gotowość do wzięcia udziału w sondażach. W przypadku obecnej sytuacji w USA, Brexitu, ale także spoglądając na nasze niemieckie podwórko i Alternatywę dla Niemiec (AfD) widać, że sympatycy Trumpa czy AfD rzadziej biorą udział w sondażach. To prowadzi do tego, że udział ich głosów w wynikach wyborów jest niedoceniany. Budzimy się i dziwimy, dlaczego wynik jest inny niż się spodziewaliśmy. Cały czas nie udaje nam się jeszcze przekonać tej grupy wyborców do udziału w badaniach sondażowych. 

Dlaczego nie wzięto pod uwagę czynnika mobilizującego” w przypadku Trumpa?

To ciekawe pytanie, na które, według mnie, nie ma jeszcze ostatecznej odpowiedzi. Jeśli chodzi o kwestię „mobilizacji” to kluczową kwestią jest to, czy uda się podczas kampanii, zainteresować polityką ludzi, którzy nie zamierzali wziąć udziału w wyborach. Ci, którzy nie interesują się polityką, niechętnie biorą udział w sondażach. Nie mają po prostu ochoty na to, by odpowiadać na pytania ankieterów, dotyczące polityki. Sondaże mają tylko sens wtedy, jeżeli wszystkie grupy społeczne, z podobnym zaangażowaniem, biorą w nich udział.

Thorsten Faas
Thorsten Faas, politolog na Uniwersytecie w MoguncjiZdjęcie: Peter Pulkowski

Wiele osób uznawało kandydaturę Trumpa za prowokację. Czy można powiedzieć, że wielu wyborców chciało, oddanym na Trumpa głosem, sprowokować?

Można powiedzieć, że to się Trumpowi udało. Zdołał sprowadzić szeroko rozpowszechnione niezadowolenie na swoje tory. W wielu stanach, np. w Michigan czy Wisconsin, panują spore obawy przed upadkiem gospodarczym. Właśnie te osoby pozyskał sobie Trump. To wcale nie jest takie oczywiste. To wyzwanie kampanii wyborczej, by również do tych osób dotrzeć, by zrozumieć te nastroje i uczucia. Trumpowi się udało.

Czy zatem był to pucz przy urnach wyborczych?

Pucz to bardzo mocne słowo, ale na pewno można mówić o niespodziance i pewnym przesortowaniu wyborców. Trump zdobył głosy tych grup społecznych, wśród których spodziewalibyśmy się demokratów. Udało mu się trafić do całkiem nowych warstw społecznych.

Niedługo odbędą się wybory prezydenckie we Francji, w przyszłym roku mamy wybory parlamentarne w Niemczech. Co to oznacza dla Pana i Pana europejskich kolegów?

Trzeba od początku jasno i otwarcie mówić o tym, że sondaże wiążą się z niepewnością i że nie są gwarantem tego, co wydarzy się w dniu wyborów. W Niemczech mieliśmy podobną sytuację. AfD była niedoceniana. Instytuty badań opinii publiczne, ale też my – naukowcy, mamy tu jeszcze sporo do zrobienia. Jestem jednak pewny, że podejmiemy to wyzwanie. 

 

Rozmawiał Volker Wagener

Tłum. Magdalena Gwóźdź

 

*Thorsten Faas (ur. 1975), jest profesorem politologii na Uniwersytecie w Moguncji