1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecki ekspert: Kobane symbolizuje przyszłość Kurdów [WYWIAD]

Anne Allmeling8 października 2014

Oblężone przez bojowników „Islamskiego Państwa” (IP) miasto Kobane w Syrii ma niezwykłe znaczenie zarówno dla IP, jak i Kurdów i Turków – mówi Günter Seufert*.

https://p.dw.com/p/1DSGe
16.05.2013 DW Quadriga Guenter Seufert
Guenter Seufert

DW: Jakie znaczenie strategiczne ma Kobane?

Günter Seufert*: Dla „Islamskiego Państwa” Kobane ma wielkie strategiczne znaczenie, bo chodzi o środkowy z trzech autonomicznych kantonów kurdyjskich w Syrii. W ten sposób IP może po prostu wybrać czy chce dokonać ekspansji na wschód czy na zachód. Poza tym ma na granicy z Turcją pewne zaplecze, ponieważ Turcja najwidoczniej nie może się zdecydować na interwencję.

Na wielu fotografiach widać, że Turcja postawiła czołgi na granicy z Kobane. Na ile to miast ma znaczenie psychologiczne?

Przywódca tureckich Kurdów, Abdullah Öcalan, rozpoczął półtora roku temu proces pokojowy z Turcją. Z drugiej strony wypracował on model społeczny umożliwiający pokojowe współistnienie wielu grup etnicznych i religijnych na Bliskim Wschodzie. Ten model w dużej mierze polega na bezpośredniej demokracji i partycypacji. Właśnie w Kobane próbowano go wcielić w życie. To znaczy, że dla tureckich Kurdów, a przede wszystkim zwolenników Robotniczej Partii Kurdystanu, PKK, Kobane ma znaczenie symboliczne, ponieważ tu wcielono w życie po raz pierwszy model społeczny ich politycznego przywódcy. W ich oczach Kobane symbolizuje przyszłość Kurdów na Bliskim Wschodzie.

Kobane oblegane jest z trzech stron. Czwarta strona to granica z Turcją. Czy ludzie z Kobane mogą uciekać do Turcji?

Bardzo wielu mieszkańców Kobane uciekło w zeszłym tygodniu do Turcji. Ale Turcja zamknęła z kolei granicę dla tureckich Kurdów, którzy chcieli przedostać się do Kobane, by wspomóc swoich pobratymców w walce z „Islamskim Państwem”

Ale granica z Syrią miała i tak być zamknięta.

Musiała zostać zamknięta przede wszystkim ze względu na presję ze strony UE i USA, które od dłuższego czasu zarzucały Turcji, że bez większych kontroli pozwala na przenikanie do Syrii salafistów i dzihadystów różnych odcieni. Taka była polityka Turcji jeszcze pięć-sześć miesięcy temu. Kurdowie do dziś oskarżają Turcję, że kontynuuje tę politykę. Z drugiej strony Turcja musi sama mieć się na baczności przed ewentualnymi zamachami ze strony salafistów, dżihadystów i „Islamskiego Państwa”. Dlatego musi oczywiście zabezpieczać granicę. Z drugiej strony powstaje pytanie, czy nie powinno się zezwolić na korytarz humanitarny – na przykład dla oblężonego Kobane.

A tak nie jest?

Tak nie jest. Turecki rząd uzależnia swoją zgodę na transporty pomocy humanitarnej od tego, żeby Kurdowie zwalczali nie tylko „Państwo Islamskie”, ale i reżim Asada.

Jeśli „Państwo Islamskie” zdobędzie Kobane – jakie to będzie miało skutki?

Dla „Państwa Islamskiego” oznaczałoby to rehabilitację po porażce, jakiej doznali od bojowników kurdyjskich w północnym Iraku. „Państwo Islamskie” znowu mógłoby otoczyć nimb niezwyciężonych. Miałoby to także poważne konsekwencje dla Turcji, bo tamtejsi Kurdowie łączą los Kobane z procesem pokojowym w Turcji – także dlatego, że tureccy Kurdowie uwają się za pobratymców syryjskich Kurdów.

Turecki rząd otrzymał od parlamentu pełnomocnictwo do interwencji w Syrii. Dlaczego Ankara zwleka?

Rząd poprosił o zgodę, by mieć pole do działań dyplomatycznych. W tekście ustawy wymienione są PKK i reżim Asada jako faktyczne zagrożenie dla Turcji. O „Islamskim Państwie” nie ma nawet wzmianki. To znaczy, że dla Turcji to nie walka z IP jest priorytetem, ale ich walka przeciwko PKK, a drugim rzędzie przeciwko Asadowi. Ankara ma inne priorytety niż USA, Europa, czy arabscy sprzymierzeńcy USA.

I to dlatego Kurdowie czują się opuszczeni? Wielu domaga się interwencji Turcji.

Tak. Czują się opuszczeni i bardzo oburzeni tym, że prezydent Turcji Erdogan jeszcze kilka dni temu pytał retorycznie, dlaczego świat jest przeciwko IP a nie przeciwko PKK. Postawił tym samym znak równości między IP a PKK, a to nie ma najmniejszego uzasadnienia.

Rozmawiała Anne Allmeling

Tłum. Bartosz Dudek

*Günter Seufert jest ekspertem ds. Turcji Fundacji Nauka i Polityka w Berlinie.