1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: Parytet dla kobiet obnaża słabość rządu Merkel

Malgorzata Matzke22 września 2012

Prasa komentuje szeroko inicjatywę Bundesratu ws. wprowadzenia parytetów dla kobiet w zarządach spółek giełdowych notowanych w ramach indeksu DAX i jej przełożenie na politykę partyjną.

https://p.dw.com/p/16CXx
ARCHIV - Bundeskanzlerin Angela Merkel (CDU - r) unterhält sich am 27.10.2010 zu Beginn der Kabinettssitzung im Bundeskanzleramt in Berlin mit Bundesfamilienministerin Kristina Schröder (l) und mit Bundesarbeitsministerin Ursula von der Leyen (alle CDU). Feste Frauenquoten für die Top-Etagen der Wirtschaft - oder doch eine eher unverbindliche, flexible Lösung? Diese Frage entzweit zur Zeit die CDU-Bundesministerinnen von der Leyen und Schröder. Foto: Wolfgang Kumm dpa +++(c) dpa - Bildfunk+++
Kristina Schröder, Ursula von der Leyen, Angela Merkel (od l.)Zdjęcie: picture-alliance/dpa

"Decyzja Bundesratu obnaża topniejącą siłę rządu Angeli Merkel - twierdzi Sueddeutsche Zeitung. Do tej pory powstawały tam większości tylko przeciwko czemuś - jak np. w sprawie umowy podatkowej ze Szwajcarią. Teraz dzięki zmianie frontów kilku krajów związkowych rządzonych przez chrześcijańskich demokratów powstała większość popierająca jakąś inicjatywę - jak w przypadku parytetu. Jeżeli w styczniu po wyborach w Dolnej Saksonii władzę utraci konserwatywno-liberalna koalicja, osłabi to już kompletnie berliński rząd. Wtedy opozycja będzie mogła blokować ustawy rządu. Dlatego ten piątek był dla rządu tak złowieszczy".

Frankfurter Allgemeine Zeitung pisze: "Przez dłuższy czas wyglądało na to, że Angela Merkel może rządzić jak jej się podoba. Przepędziła z pola wszystkich niewygodnych konkurentów. (...) Ale teraz w ruinach zaczyna znów odradzać się życie, i to w postaci kobiet. Komu najszybciej przychodzi na myśl Ursula von der Leyen (minister pracy w gabinecie Merkel, przyp.red.), ten nie jest w błędzie. Oczywiście, że najczęściej opacznie rozumie się jej propozycje, jak na przykład, by opodatkować największe majątki dla dofinansowania sektora budżetowego. (...) Lecz zbyt wyraźnie pokazuje ona, jak bardzo jej na tym zależy, aby w wypadku, gdy w grę mogła wchodzić wielka koalicja i potrzebna będzie jakaś kandydatka, był to ktoś, kto nie wywołuje alergicznych reakcji u socjaldemokratów".

O zupełnie nowej sytuacji politycznej pisze także berliński Tagesspiegel: "W Bundesracie chadecka premier jednego z krajowych rządów przeważyła szalę na korzyść projektu ustawy o parytetach dla kobiet. Inna premier tym samym sposobem utorowała drogę projektowi ustawy o wprowadzeniu płac minimalnych. Ursula von der Leyen dopiero co roznieciła debatę o biedzie grożącej ludziom na starość. Kanclerz Kohl miał swoją Ritę Suessmuth, Angela Merkel ma swoją von der Leyen. Obydwie potrafią grać na nerwach, ale są bardzo pożyteczne: osłaniają bowiem lewe skrzydło. Dopiero to pozwala szefowej rządu iść środkiem pola kryjąc się za tarczą modelu "elastycznego parytetu" młodej, konserwatywnej minister rodziny Kristiny Schroeder, gwarantującej do tego bawarskim chadekom forowany przez nich zasiłek opiekuńczy".

"Kto chce, może w decyzji Bundesratu w sprawie parytetu kobiet dostrzec już zwiastun wielkiej koalicji w Berlinie - twierdzi Westdeutsche Allgemeine Zeitung.  Chrześcijańscy demokraci, którym niknie w oczach ich mały partner koalicyjny FDP, wyciągają powoli macki w kierunku SPD. A socjaldemokraci, którzy przeczuwają, że przyszłoroczne wybory być może nie pozwolą na zawiązanie koalicji z Zielonymi, zaczynają węszyć możliwość wejścia do rządu. Zarówno dla SPD jak i CDU wznowienie wielkiej koalicji byłoby opłacalne. Ale czy będzie to także po myśli obywateli? Lata rządów Merkel-Steinmeier były dla Niemiec o niebo lepsze niż całe konserwatywno-liberalne przepychanki, które nastąpiły potem. To, że Niemcy wyszły obronną ręką z kryzysu 2008/09 było także zasługą pragmatycznej, wolnej od ideologii polityki SPD i chadeków. A jak wiadomo, można spodziewać się następnego kryzysu..." .

Mittelbayerische Zeitung podkreśla, że "Wczorajsza większość w Bundesracie w sprawie parytetu dla kobiet unaoczniła, że zupełnie nieźle, o ile nie wręcz lepiej, można rządzić także bez liberałów bezustannie walczących o wyostrzenie swojego profilu. Nie dalej jak w ubiegły poniedziałek kanclerz Merkel, kierowana rządową racją stanu, zaklinała się przed chadecko-liberalną koalicją, odrzucając myśl o koalicji z socjaldemokratami. Ale takich zapewnień nie trzeba rzucać na wagę złota, jak pokazuje zbliżenie SPD i chrześcijańskich demokratów w kwestii parytetu czy płac minimalnych. Także kanclerz Merkel, jeżeli będzie to służyć jej utrzymaniu się przy władzy, potrafi zmienić zdanie. A już na pewno postąpi tak, by wysadzić z siodła potencjalną konkurentkę, walczącą o parytet, Ursulę von der Leyen. Angela Merkel, która zaszła na szczyt CDU i rządu także bez niego, jest na to zbyt sprytna". 

Małgorzata Matzke

red. odp. Bartosz Dudek