1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa: Jedyna możliwość to rozmowy USA z Koreą Płn.

Małgorzata Matzke10 września 2016

Prasa komentuje test broni jądrowej, jaki przeprowadziła Korea Północna dla uczczenia swojej państwowej rocznicy. Ta demonstracja siły wywołuje bezradność i wielką troskę.

https://p.dw.com/p/1JzYM
KRT TV Nordkorea Kim Jong Un
Gotowy na wszystko?Zdjęcie: Reuters/KRT

„Rheinpfalz” z Ludwigshafen pisze: „Korea Północna odważyła się wczoraj na najpotężniejszy jak dotąd w swojej historii test broni jądrowej. Wybuch miał ponoć siłę większą niż bomba zrzucona na Hiroszimę w 1945 r. Eksperci ds. bezpieczeństwa są zgodni: dyktator Kim Dzong Un tą prowokacją przekroczył znów jakąś granicę. Inaczej niż dwóch jego poprzedników z dynastii Kimów, młody Kim nie stara się już o żadne wypośrodkowanie między brutalną prowokacją a wymuszaniem pomocy gospodarczej przez pozornie poprawne zachowanie wobec reszty świata a przede wszystkim wobec Korei Południowej. On jest gotów na wszystko”.

„Berliner Zeitung” podkreśla, że „zwykłe restrykcje handlowe nie robią na Kimie żadnego wrażenia. Jest mu to wręcz obojętne, że dzieci w jego kraju są niedożywione. Kraje zachodu i Japonia wyczerpały więc już swoje możliwości sankcji. Dlatego zostaje tylko jedno rozwiązanie: bezpośrednie rozmowy Amerykanów z Pjongjangiem. W miejsce porażki, jakiej obawiają się Stany Zjednoczone, przyniosłyby one szansę, by znów mieć nogę w drzwiach i by wreszcie wymóc na Kimie jakieś ustępstwa”.

„Frankfurter Rundschau” pisze: „W stolicach Azji Wschodniej po teście atomowym Korei Północnej rozległo się żądanie, by Kim Dzong Una zdyscyplinować przez gospodarczą izolację. Ale jej wynikiem byłaby klęska głodu wśród ludności cywilnej. Taka decyzja byłaby nie na miejscu od strony etycznej. Także od strony politycznej nie miałoby sensu obalenie reżimu, bo upadek Korei Północnej nic by nie przyniósł. Korea Południowa stanęłaby przed zadaniem integracji kompletnie wyobcowanego narodu. Chinom groziłby kryzys uchodźczy i utrata bastionu przeciwko wpływom Stanów Zjednoczonych w Azji Północno-Wschodniej. A desperacja mogłaby skłonić Kima do faktycznego użycia bomby jądrowej. Natomiast rozmowy Stanów Zjednoczonych z Pjongjangiem mogłyby temu zapobiec”.

„Volksstimme” z Magdeburga zaznacza, że „atmosfera w regionie Morza Wschodniochińskiego jest bardzo podminowana przez spór o wyspy. W tak napiętą sytuację wpada jeszcze Korea Północna ze swoim ostatnim testem jądrowym. Dyktator Kim Dzong Un bezczelnie demonstruje swoją siłę na zewnątrz i wewnątrz, obojętny na gromy spadające na niego z zagranicy. Broń atomowa jest dla niego polisą na życie dla siebie i swojego reżimu. Nawet zaostrzone sankcje nie doprowadziły do zaniechania programu budowy broni atomowej. Jednocześnie pokazuje on narodowi Korei Północnej, że ich ‘najwyższy wódz' mocno siedzi w siodle i stawia czoła światu. Kto mógłby się więc odważyć, aby z nim zadrzeć? Mogliby to zrobić Chińczycy, od których poparcia uzależniony jest reżim w Pjongjangu, ale obalenie Kima przekształciłoby Półwysep Koreański w niebezpieczny kocioł konfliktów. A tego Pekinowi najmniej potrzeba”.

„Saechsische Zeitung” z Drezna podkreśla, że „podobnie jak w przeszłości, w protestach przeciwko testom atomowym Korei Północnej wyczuwa się bezradność i bezsilność. Wszyscy rozumieją, że sankcje są kompletnie nieprzydatne jako panaceum na prowokacje Korei Północnej. Nie przynoszą one zamierzonego działania. Jednak kompletna rezygnacja z takiego środka nacisku byłaby naiwna i niebezpieczna. Kim i jego generałowie przyjęliby ją jako oznakę słabości i czuliby się tylko jeszcze bardziej utwierdzeni w swojej manii wielkości”.

opr.: Małgorzata Matzke