Niemcy się martwią: w tym roku brakuje bocianiątek
30 lipca 2015
Bociany – ptaki w Niemczech bardzo lubiane, podobnie jak w Polsce – mają w tym roku o wiele mniej piskląt. Wg ekspertów nie zdążyły na czas złożyć jaj, bo zbyt późno – z powodu złej pogody – wróciły do Niemiec na wiosnę. Dotyczy to zwłaszcza bocianów ze wschodnich landów. – Wiele z nich wróciło do kraju dopiero w maju i nawet nie złożyły jaj – mówi Kai-Michael Thomsen, biolog z Niemieckiego Związku Ochrony Przyrody (Nabu) i Instytutu Michaela Otto w Bergenhusen w Szlezwiku-Holsztynie.
Bociany ze wschodnich Niemiec – podobnie jak polskie – zimę spędzają w Afryce, te z zachodnich landów – w Hiszpanii. Bocianom wschodnioniemieckim droga do domu zajmuje zatem więcej czasu, ptaki te podczas powrotu do Niemiec bardziej też narażone są na niebezpieczeństwa i zmienne warunki pogodowe. Dlatego o ile liczebność bocianów na zachodzie Niemiec jest od lat stała, we wschodnich landach jest ich coraz mniej. – Najbardziej martwimy się spadkiem liczby bocianów w Meklemburgii-Pomorzu Przednim – mówi Thomsen.
Podobnie było w 2005 i 2009
Oprócz tego wiosna i lato są w Niemczech w tym roku relatywnie suche, przez co bociany mają mniej pożywienia. To też wpływa na ich rozrodczość, zwłaszcza na zachodzie Niemiec.
- Pod względem ilości młodych jest w tym roku gorzej niż zwykle – podsumowuje biolog. Eksperci wciąż liczają młode ptaki, dokładne dane mają ogłosić na początku 2016. Thomsen uspokaja jednak, że nie musi to oznaczać stałej tendencji spadkowej i że podobnie było w roku 2005 i 2009, kiedy w Niemczech też wykluło się mało bocianów. – Następne, lepsze lata wyrównały ten spadek – mówi ekspert Nabu.
Jak podliczyli eksperci, w 2014 w całaych Niemczech mieszkało ok. 6150 bocianich par, najwięcej – ok. 1,4 tys. – w Brandenburgii. Aby utrzymać następstwo pokoleń, co roku na parę powinny wykluwać się średnio dwa bocianiątka. – W Niemczech w tym roku w większości regionów tak nie będzie. Średnią tę osiągną bociany w niektórych regionach landów wschodnich, np. w Spreewaldzie – ocenia Thomsen.
DPA / Monika Margraf