1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy po szczycie G20: Potrzebna jest lista ekstremistów

10 lipca 2017

Pierwszym, konkretnym wnioskiem po zamieszkach w Hamburgu jest pomysł utworzenia europejskiej bazy danych obejmującej lewicowych ekstremistów. W burdach podczas szczytu G20 brało udział wielu chuliganów z zagranicy.

https://p.dw.com/p/2gGNu
Deutschland, Hamburg, G20, Krawalle im Schanzenviertel
Zdjęcie: DW/J. Witt

Za utworzeniem centralnej kartoteki europejskich ekstremistów, w reakcji na zamieszki uliczne w Hamburgu podczas szczytu G20, opowiedział się federalny minister sprawiedliwości Heiko Maas. W wywiadzie dla tabloidu "Bild" Maas stwierdził, że "W Europie nie mamy wystarczającej bazy danych obejmującej skłonnych do przemocy ekstremistów", podkreślając przy tym, że doświadczenia wyniesione ze szczytu w Hamburgu przemawiają jednoznacznie za takim rozwiązaniem.  

W zamieszkach w Hamburgu uczestniczyła "duża liczba" chuliganów, awanturników i rozrabiaków z zagranicy, wśród których byli także kryminaliści, oświadczył Maas.  Dlatego konieczne jest wprowadzenie w obrębie UE centralnej kartoteki ekstremistów i zawodowych zadymiarzy, do której stały dostęp będzie miała policja i inne służby państw unijnych. Taka lista potencjalnych awanturników ulicznych umożliwi organom bezpieczeństwa państw UE bardziej skuteczne niż do tej pory monitorowanie i kontrolowanie tego środowiska i odsyłanie ich do kraju pochodzenia podczas kontroli granicznej, wprowadzonej w ramach przygotowań do dużych i ważnych imprez międzynarodowych, stwierdził z przekonaniem niemiecki minister sprawiedliwości. Jak się okazało, w gwałtownych zamieszkach ulicznych w Hamburgu uczestniczyli także kryminaliści z Włoch, Francji i Hiszpanii.

Pełna zgoda w sprawie listy

Za założeniem kartoteki, obejmującej awanturujących się demonstrantów ze środowiska skrajnej lewicy, opowiedzieli się także inni politycy chadeccy i socjaldemokratyczni. "Pilnie potrzebujemy obszernej i szczegółowej bazy danych ekstremistów w skali europejskiej", stwierdziła w wywiadzie dla dziennika "Rheinische Post" wiceprzewodnicząca klubu poselskiego SPD w Bundestagu Eva Högl. "Dałaby ona władzom znacznie lepszą orientację w środowisku skłonnych do przemocy kryminalistów i awanturników i pozwoliłaby im skuteczniej współpracować z organami bezpieczeństwa w innych krajach", dodała.

Rzecznik frakcji CDU/CSU w Bundestagu ds. polityki wewnętrznej Stephan Mayer z bawarskiej CSU powiedział w wywiadzie dla tej samej gazety, że pomysł założenia europejskiej bazy danych, obejmującej ekstremistów i lewicowych radykałów, uważa za "bardzo rozsądny i godny poparcia". Mayer opowiedział się przy tym za rozwiązaniem squatów, czyli pustostanów, takich jak Rote Flora w Hamburgu, czy Rigaer Straße w Berlinie, zajętych przez dzikich lokatorów, zwanych po polsku skłotersami, zaliczanych do środowiska anarchizujących autonomistów. "Nie możemy dłużej tolerować tych enklaw, wyjętych spod prawa", podkreślił.

Za takim rozwiązaniem opowiedział się także szef niemieckich liberałów z FDP Christian Lindner, który w artykule gościnnym dla tabloidu "Bild" napisał, że "należy skończyć z polityką źle rozumianej tolerancji" i zarzucił politykom z innych partii, że "zbyt długo bagatelizowali lewicowy ekstremizm". Najbardziej wojowniczych uczestników zamieszek ulicznych w Hamburgu Lindner określił mianem "lewackich terrorystów".

Dłuższe kontrole na granicy?

We wspomnianym wyżej artykule Mayer zażądał przedłużenia kontroli dokumentów na granicy Niemiec, wprowadzonej w związku ze szczytem G20. Eskalacja przemocy w Hamburgu wykazała, że "w Niemczech, ale także w wielu innych państwach europejskich, działa niezwykle aktywne środowisko lewicowych ekstremistów", w związku z czym takie kontrole są właściwym posunięciem prewencyjnym, stwierdził. 

DW, afp, rtr / Andrzej Pawlak