1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Natalia Mateo – polski głos, który opowiada własną historię

Agnieszka Rycicka21 czerwca 2015

Stawia warunki i zdobywa dusze wytrawnej niemieckiej publiczności; ujmuje fakturą głosu i autentyczną ekspresją, a już wkrótce może być o niej naprawdę głośno. Trudno uwierzyć, że o wszystkim zadecydował przypadek.

https://p.dw.com/p/1FdXS
Natalia Mateo, polnische Jazzsängerin
Zdjęcie: ACT

W pewnym sensie wszystko zaczęło się niedawno. Właściwych ludzi spotkała w momencie, gdy jej poprzednie projekty przestały istnieć w dość bierny sposób. – Kiedy odpuściłam i stwierdziłam, że nic na siłę, że nie muszę. I stało się – mówi Natalia Mateo, trzydziestoletnia Polka, nowa postać na wysmakowanej, elitarnej niemieckiej scenie jazzowej.

– Najpierw zaiskrzyło między mną i perkusistą. To był, powiedzmy, bardzo euforyczny moment. Fantazjowaliśmy, kto, z kim i dlaczego. Chwilę potem wszystko stało się faktem – wspomina Mateo początki współpracy z Fabianem Ristau, przyjacielem ze studiów, która zaowocowała powstaniem zespołu i płytą „Heart of Darkness”* wydaną w marcu b.r. przez prestiżową niemiecką wytwórnię ACT.

Skąd się wzięła Natalia Mateo?

Natalia od dzecka miała kontakt ze sceną . Jej ojciec, Andrzej Kowalczyk, był śpiewakiem operowym. – Jednak to, że śpiewam nigdy nie było kwestią świadomej decyzji, a jeszcze mniej presji ze strony rodziców. To było raczej podświadome smakowanie świata muzycznego, a scena – niewypowiedzianym pragnieniem, wspomina Natalia. – A ono było zawsze, choć myślałam, że nie mam takiej siły, że ten mój głos jest taki malutki; taki jak ja. Zawsze byłam bardzo chuda i pełna kompleksów z tego powodu. Późne dojrzewanie, stawanie się kobietą, było dla mnie w pewnym sensie dramatyczne – dodaje.

W 1987 rodzina Natalii wyjeżdża do Linzu. Po dziesięciu latach Kowalczykowie wracają do Polski. Natalia trafiła do wrocławskich Urszulanek. – Tu skończyła się muzyka, tu nie było już sztuki – mówi Natalia, wspominając trudny okres adaptacji w Polsce.

Łyżka dziegciu w berlińskiej beczce miodu

W 2008 Natalia przeprowadza się do Berlina. Chce tu skończyć studia rozpoczęte jeszcze we Wrocławiu. Trafiła do międzynarodowego European College of Liberal Art, ”konglomeratu” sztuki. – Weszłam w różne projekty i wówczas wykrystalizowały się moje pragnienia. Wiedziałam, że nie wrócę do anglistyki, że chcę śpiewać.

Dziewczyna desperacko poszukuje nauczycieli śpiewu, fortepianu, tańca. Trafia pod skrzydła Carol McPherson. Bezkompromisowa, fanatyczna, dość ciężka, mówi o niej artystka. – Wiele osób nie wytrzymywało jej bez pardonu formułowanej krytyki, po której można było dojść do wniosku, że się nie potrafi śpiewać. Ja natomiast miałam silną świadomość własnych granic. Byłam tak zdesperowana, że poznanie granic i ich przyczyn przyniosło mi wielką ulgę. Wreszcie ktoś potrafił powiedzieć, co się dzieje z moim głosem.

Skąd ten jazz?

– W pewnym momencie postawiono mnie pod ścianą. Postawiłam na jazz, odpuściłam klasykę. Jeżeli studiujesz śpiew klasyczny, to pozostajesz jednak artystą interpretującym; uczysz się repertuaru i jego wykonywania. Z całym szacunkiem do tej dziedziny sztuki, ona jest sportem wyczynowym śpiewu. W jazzie jednak chodzi o to, by znaleźć własny styl i brzmienie, a przede wszystkim mieć coś do przekazania. W gruncie rzeczy bałam się tej konfrontacji – wspomina Mateo.

Równolegle Natalia rozpoczyna studia w Instytucie Muzyki w klasie wokalu jazzowego w Osnabrück. Po latach „Jazzpodium”, jeden z najbardziej opiniotwórczych magazynów branżowych, napisze: „Głos Mateo ma w sobie coś krystalicznego, coś tkliwie kruchego. Brzmi wymagająco, ale nie ciężko, pewnie, ale bez cienia elitarnej ambicji”.

Początek z ACT

Przełomem w karierze Natalii jest spotkanie z Siggim Lochem, guru i założycielem firmy ACT, który zjawia się na warsztatach zorganizowanych przez uczelnię Natalii. – Miałam poczucie, że to ten moment – wspomina Polka. – Potem Siggi zaprosił mnie na rozmowę; przyszedł na koncert, zaproponował wydanie płyty.

Zaśpiewana, zagrana i wyprodukowana na najwyższym światowym poziomie płyta Natalii zdobywa uznanie wśród krytyków i publiczności. – To także zasługa moich muzyków i wymienia jednym tchem: Gregor Lener, Simon Grote, Dany Ahmad, Christopher Bolte i Fabian Ristau. Postprodukcją krążka zajął się człowiek z ACT.

Kilka miesięcy po premierze płyty kalendarz Natalii pęka w szwach. – Bardzo lubię występować, tylko to jest szalony tryb życia, a przecież ciągle jestem studentką. – Podchodzą do mnie Niemcy po koncertach i co ciekawe, najbardziej podobają im się utwory polskie, śpiewane po polsku – mówi artystka.

Czytaj na stronie 2 >>

1 | 2 | Pełna wersja

Nie chodzi o to, by było gładkie”

Natalia Mateo in Bremen
Natalia Mateo na koncercie w Bremie 25.04.2015Zdjęcie: Sigi Baramsky

Natalia lubi artystów o osobliwym brzmieniu: Tom Waits, Björk, Abida Parveen, Devendra Banhart, Jeff Buckley, jak i Mederic Collignon, Jill Scott Heron, Gretchen Parlato. Artystka ceni tych, którzy bawią się językiem, a raczej śpiewają w nieistniejącym języku, języku fantazji. Sinin Tander, Theo Bleckmann, Maika Küster. Rejony tradycyjnego jazzowego języka, czyli tego, co robi Urszula Dudziak, Mark Murphy czy Kurt Elling, to dla niej sport wyczynowy, ale i intelektualna wyprawa. – Z największym szacunkiem to rejon, w który się pewnie nie zagłębię, mówi skromnie Natalia, której głos jest kwintesencją poszukiwania i odwagi; gąszcz dźwięków, za którym kryje się wirtuozeria i ciężka praca, a który czasem jest wyzwaniem dla nawyków słuchania. Sama Natalia paradoksalnie po godzinach spędzonych w dźwiękach często wybiera ciszę. – Potrzebuję niesłuchania – mówi.

Rozpięci między światami buntownicy bez celu”

„Ten głos ma do opowiedzenia swoją własną historię. To podróż, przystankami są słowiańskie ballady, amerykański jazz z elementami współczesnego popu i rocka” napisał o płycie opiniotwórczy dziennik „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Natalia wędruje w niej nim między światami. Czy tytuł „Heart of Darkness”, jądro ciemności, nawiązujący do powieści Josepha Conrada, to przypadek?

– Utwory na tej płycie są wyrazem doświadczenia ostatnich lat mojego życia, wyjazdów, rozstań i powrotów. Zaczynając pracę nad płytą nie zastanawiałam się nad tytułem. Ale to prawda, jestem gdzieś pomiędzy światami – konstatuje Natalia – a ten stan emocjonalny dotyczy wielu emigrantów, szczególnie artystów. To są tak zwane „nowoczesne życiorysy”; w nich jesteśmy rozpostarci między miejscami. Konfrontacja z czymś, co "inne i obce" to takie nowoczesne doświadczenie, coś, co nas dziś kształtuje i może wywołać albo zacięcie i radykalizację. Polacy w Niemczech reprezentują zazwyczaj dwie opcje: albo się wyrzekają korzeni, albo się ich kurczowo trzymają. Prawda jak zawsze zdaje się tkwić gdzieś pomiędzy. Dla mnie każde odgraniczenie się od kultury i społeczeństwa, i zaszycie się we własnych strukturach nie rodzi wspólnoty, ale polaryzuje własną tożsamość definiując ją „przeciwko” komuś, co jest prostsze niż w ciężkiej pracy konfrontować się z mnogością sposobów życia i widzenia świata; odgraniczanie się ma swoją ciemną stronę.

Moje pokolenie i ja

– Należę do pokolenia uprzywilejowanego, które nie ma pamięci bezpośredniej o okrucieństwach ubiegłego wieku. To szansa, ale z drugiej strony ryzyko zapomnienia. Moje pokolenie nie za bardzo ma się przeciwko czemu buntować, bo nam wszystko wolno. To z kolei nie zawsze jest łatwe, bo trzeba się samemu odnajdować w świecie i budować swoją tożsamość. Ja zawalczyłam o swoją niezależność. To „zawalczenie” było dla mnie czymś ważnym.

Czy gdyby Natalia Kowalczyk nie wyjechała z Polski, byłaby dziś artystką jazzową? – Nie wiem. Naprawdę. Nie wiem, czy potrafiłabym się odnaleźć w Polsce; to niełatwa prawda. Życie w Niemczech chyba pod wieloma względami jest prostsze. Nie wiem czy w ogóle bym sobie poradziła z moim bagażem emigracyjnych doświadczeń bez kilku spotkanych po drodze osób.

Agnieszka Rycicka

*ACT to jedna z najbardziej prestiżowych wytwórni jazzowych w Niemczech; współpracuje z takimi polskimi arystami, jak Leszek Możdżer czy Adam Bałdych.

1 | 2 | Pełna wersja