1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Lufthansa kupuje Air Berlin

Katarzyna Domagała
12 października 2017

Największa niemiecka linia lotnicza przejmie część floty i pracowników upadłego rywala - linii Air Berlin.

https://p.dw.com/p/2lhDj
Deutschland Lufthansa & Air Berlin | Symbolbild Übernahme
Lufthansa ma przejąć część Air BerlinZdjęcie: picture-alliance/dpa/O. Berg

Lufthansa przejmie znaczną część upadłej linii lotniczej Air Berlin. Największe niemieckie linie lotnicze kupią dwie firmy córki Niki i LG Walter wraz z 1700 pracownikami oraz przejmą 20 samolotów. Transakcja ma opiewać na ok. 210 mln euro. Cena ta może jeszcze ulec zmianie - poinformował Air Berlin. 

Decyzję o sprzedaży muszą jeszcze podjąć wierzyciele Air Berlin i unijny urząd antymonopolowy. 

Lufthansa i Easyjet

Air Berlin to po Lufthansie druga co do wielkości niemiecka linia lotnicza. W połowie sierpnia tego roku ogłosiła upadłość i była w stanie podtrzymać ruch samolotów tylko dzięki państwowej pożyczce w wysokości 150 mln euro. Od kilku tygodni Air Berlin negocjował z Lufthansą i brytyjskimi liniami Easyjet. Nie wiadomo jeszcze, czy Brytyjczycy także kupią część powietrznej floty niemieckiej linii. W chwili podpisania umowy z Lufthansą nie było jeszcze ostatecznego porozumienia z Easyjet.

Po zapowiedzi kupna Air Berlin akcje Lufthansy poszybowały o 3,2 proc. w górę, osiągając najwyższą cenę od 16 lat (25,34 euro). O prawie połowę wzrosły też akcje upadłego rywala, ale osiągając zaledwie 0,23 euro.

Oferta dla pasażerów

Prezes Lufthansy Carsten Spohr zapowiedział już wcześniej dobrą ofertę dla pasażerów Air Berlin, których bilety straciły ważność. 25 września pasażerowie upadłej linii dowiedzieli się, że od 15 października Air Berlin skreśla wszystkie loty długodystansowe. Kierownictwo koncernu poinformowało swoich pracowników, że najpóźniej od 28 października linie nie będą latać pod własnym kodem, a bilety na późniejsze loty stracą ważność. Nie dotyczy to jednak biletów Niki i LG Walter. 

dpa, afp / Katarzyna Domagała