1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Konflikt ukraiński. Złowrogi cień Nadniestrza [ANALIZA]

Roman Gonczarenko, Andrzej Pawlak9 września 2014

Po podpisaniu zawieszenia broni pojawiło się pytanie o status terenów położonych wokół Doniecka i Ługańska. Kijów nie chce, aby doszło do zamrożenia konfliktu w sposób, przypominający sytuację w Nadniestrzu.

https://p.dw.com/p/1D9QQ
Andrej Purgin
Zawieszenie broni na Ukrainie. Scenka z Awdijiwki, miasta w obwodzie donieckim (08.09.2014)Zdjęcie: picture-alliance/dpa/Roman Pilipey

Nawet jeśli zawieszenie broni między rządem w Kijowie i prorosyjskimi separatystami w Donieckim Zagłębiu Węglowym uznać za przejściowe rozwiązanie sytuacji w tym regionie, prędzej czy później trzeba będzie znaleźć odpowiedź na pytanie, jak ma wyglądać jego przyszłość? W protokole podpisanego w Mińsku 5 września porozumienia nie ma żadnych konkretnych ustaleń w tej sprawie. Ukraina zobowiązała się jedynie do wprowadzenia "decentralizacji władzy". Parlament w Kijowie ma wypracować i uchwalić ustawę o szczególnym charakterze obu miast i obszaru położonego wokół nich, ale do tej pory jeszcze o tym bliżej nie dyskutowano.

Kijów chce zachować Donbas

Zdaniem separatystów szczególny status ma oznaczać w praktyce niepodległość. Wynika to z wypowiedzi wicepremiera samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej Andreja Purgina, który w poniedziałek 8 września udzielił wywiadu agencji prasowej Interfax. - W tej chwili nie może być mowy o powrocie Donbasu do Ukrainy - oświadczył Purgin.

Ukraine Gespräche in Minsk 05.09.2014 Alexander Zakharchenko und Andrei Purgin
Andrej Purgin (po prawej)Zdjęcie: picture alliance/AP Photo

Rząd ukraiński widzi to inaczej. Jego postawę w tej sprawie można określić formułą: więcej samodzielności - TAK, niepodległość - NIE. Przyczyny takiej postawy są oczywiste. Po zaanektowaniu Krymu przez Rosję, Donieckie Zagłębie Węglowe byłoby drugim, dużym obszarem utraconym na jej rzecz. Z danych ONZ-tu wynika, że w walkach o utrzymanie Donbasu Ukraina straciła ponad 3 tys. żołnierzy. Gdyby z niego zrezygnowała, oznaczałoby to, że polegli oni na próżno. Poza tym Donbas jest ważnym regionem gospodarczym, a jego bogate zasoby węgla kamiennego i gazu mają duże znaczenie dla zaopatrzenia Ukrainy w energię.

Donbas, drugie Nadniestrze?

Z drugiej strony faktem jest, że w razie utraty Donbasu Ukraina nie mogłaby go odbić. W każdym razie tak długo, jak długo prorosysjscy separatyści mogą liczyć na dostawy broni i ciężkiego sprzętu z Rosji. Zdaniem wielu obserwatorów ta patowa sytuacja sprawiła, że w Mińsku po cichu zdecydowano się na zamrożenie konfliktu wokół Donbasu w jego obecnym stadium.

Takie rozwiązanie grozi jednak tym, że Ukraina podzieli los niektórych byłych republik radzieckich. Najczęściej mówi się w związku z tym o Nadniestrzu, czyli Nadniestrzańskiej Republice Mołdawskiej, która od września 1990 roku deklaruje się jako niepodległe państwo, ale na arenie międzynarodowej uznawana jest tylko przez Abchazję i Osetię Południową. Od tej pory Nadniestrze utrzymuje się na powierzchni dzięki pomocy gospodarczej Rosji. - Nie wolno lekceważyć niebezpieczeństwa, że Donbas przekształci się w drugie Nadniestrze - twierdzi w rozmowie z Deutsche Welle kijowski politolog Wołodymyr Fesenko. Przede wszystkim dlatego, że taka sytuacja byłaby na rękę prezydentowi Putinowi.

Volodymyr Fesenko Forschungszentrum Penta in Kiew
Wołodymyr FesenkoZdjęcie: privat

Innego zdania jest jego rosyjski kolega Fiodor Łukjanow, reaktor naczelny pisma "Rosja w globalnej polityce". - Sytuacja taka, jak w Nadniestrzu, kryje w sobie wiele niedogodności dla Moskwy. Po pierwsze dlatego, że musiałaby ona utrzymywać oderwany od Ukrainy Donbas finansowo, a po drugie dlatego, że ten stan rzeczy byłby źródłem stałych napięć między Rosją i Zachodem - powiedział Łukjanow w rozmowie z DW. Jego zdaniem Rosja jest zainteresowana zachowaniem Doniecka i Ługańska jako regionów autonomicznych w obrębie Ukrainy.

Russland Fjodor Lukjanow
Fiodor ŁukjanowZdjęcie: DW / Sergej Morosow

Czy warto poświęcić Donbas?

Ukrainę czeka bolesna dyskusja na temat przyszłości Donbasu. W gruncie rzeczy zaczęła się ona już w połowie roku 2010, kiedy znany ukraiński poeta, prozaik, eseista i tłumacz Jurij Andruchowycz wyraził bulwersującą opinię, że w razie dojścia w Kijowie do władzy rządu prozachodniego "należyłoby dać Krymowi i Donbasowi szansę odłączenia się od Ukrainy". Za tak rozwiązaniem przemawia to, że Krym i Donbas zamieszkuje ludność stanowiąca, jak to ujął dosłownie, część "rosyjskiego narodu politycznego". Jak można było przewidzieć, za głoszenie takich opinii na głowę Andruchowicza posypały się gromy, a on sam później złagodził swoje stanowisko w sprawie przyszłości Krymu i Donbasu.

Juri Andruchowytsch, das Gesicht der ukrainischen Literatur in Deutschland
Jurij AndruchowyczZdjęcie: DW/B. Cöllen

W cztery lata później, po zaanektowaniu Krymu przez Rosję, kiedy w Donbasie trwały już walki między separatystami i armią ukraińską, Andruchowicz zdecydował się ponownie zabrać głos. W wywiadzie dla ukraińskiego tygodnika społeczno-politycznego "Dzerkało Tyżnia" wyraził opinię, że "Donbas można zachować jako część Ukrainy tylko za cenę fatalnych w sumie ustępstw na rzecz naszej europejskiej przyszłości". Innymi słowy: ten region, zamieszkały w większości przez ludność prorosyjską, byłby przeszodą dla Ukrainy w jej drodze na Zachód. Andruchowicz optuje za przeprowadzeniem referendum. Gdyby okazało się, że większość jego uczestników opowiada się za przyłączeniem Donbasu do Rosji, wtedy jego oddanie nie byłoby aktem kapitulacji tylko godną szacunku decyzją o cesji.

Roman Gonczarenko / Andrzej Pawlak