1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Katolicki teolog: Podziwiam młodych muzułmanów

Aureliusz Marek Pędziwol22 maja 2016

Jako chrześcijanin mogę uczyć się od muzułmanów siły ich wiary. To jest coś, co dla nas w Europie Środkowej stało się obce - mówi ks. prof. Paul Zulehner*.

https://p.dw.com/p/1IsOq
Priester und Theologe Prof. Paul Zulehner
Ks. prof. Paul M. Zulehner jest jednym z najbardziej znanych austriackich teologów katolickichZdjęcie: DW/.A. M. Pędziwol

Księże profesorze, czy ubiegły rok przyniósł Księdzu rozczarowanie, czy też nadzieję?

Paul M. Zulehner*: Jestem rzeczywiście troszkę rozczarowany. Gdy ludzie znajdują się w opresji i potrzebie, gdy uciekają przed wojną, powinniśmy ich po prostu przyjąć. Tak też początkowo wyglądała nasza polityka; skoro obozy dla uchodźców wokół Syrii są przepełnione i pękają w szwach, trzeba dać tym ludziom schronienie u nas.

Tymczasem w wyniku populistycznego rozwoju w niektórych krajach, także w mojej ojczyźnie Austrii, doszło do politycznego zwrotu. Austriacki kanclerz jest naprawdę dumny, że przestawił się z polityki kanclerz Angeli Merkel na politykę premiera Viktora Orbána. Najwyraźniej stracił nadzieję, że można ograniczyć przepływ uchodźców poprzez łagodzenie przyczyn ucieczki.

Za jakim rozwiązaniem opowiedziałby się Ksiądz teraz?

Życzyłbym sobie takiej polityki, która przygląda się przyczynom, a nie zapowiada jedynie, że teraz zbudujemy płoty i się zamkniemy. Potrzebujemy polityki spokojnej ręki, która po części wzięła górę podczas ostatniego szczytu w Brukseli.

Jednak o wiele ważniejszym niż umowy z Turcją, jest osiągnięcie pokoju w Syrii. Ten kraj jest tak wyczerpany i tak wykrwawiony, że innego wyjścia nie ma. Życzyłbym sobie, żeby wszyscy politycy na bogatym Zachodzie już teraz zastanowili się nad planem Marshalla dla odbudowy Syrii. To by zresztą było rozsądne i ekonomicznie rentowne. Gdybyśmy tam zainwestowali, zwróciłoby się to nam potem.

Wierzy Ksiądz, że to możliwe?

Żadnego innego realnego wyjścia nie ma, jeśli tylko chcemy pokoju. Jedynie gdy Syria – a także Izrael i Palestyna, czyli epicentrum tego całego konfliktu, który tam się rozgrywa – staną się pokojowym regionem, będziemy mogli żyć w pokojowej Europie. Myślę, że to rozsądny cel.

A fala uchodźców jest dowodem na to, że Syryjczycy chcą pokoju?

Tak. Niedawno spotkałem kobietę z Syrii, która mi powiedziała: „Ja tak bardzo tęsknię za moimi morelowymi drzewami w Syrii”. To jest dla mnie wyrazem tego, że prawdopodobnie wielu z tych, którzy teraz są tutaj, przy pierwszej sposobności życia w Syrii, powróciliby do domu.

Syrien Krieg - Zerstörung in Aleppo
Prof. Zulehner: Syrii potrzebny jest plan MarshallaZdjęcie: Reuters/H. Katan

Rozmawiamy w Brnie, w Czechach – w jednym z tych państw, które negatywnie zareagowały na propozycje kanclerz Merkel. A przecież tysiące Czechów też kiedyś szukały azylu. Jak Polacy, jak WęgrzySkąd w tych krajach aż tak negatywny stosunek do uchodźców?

W Europie Środkowej spotykam również innych ludzi, jak choćby na tej konferencji ["Dialog w sercu Europy" w Brnie, przyp. red.] ministra kultury, ambasadora, czy burmistrza Brna, którzy mówią: „Chcemy być gościnnym krajem i nie identyfikujemy się z tą histeryczną polityką izolacjonizmu, która przenosi się do nas z Węgier. To naprawdę nie jest w duchu narodu czeskiego”.

Wychodzimy z tradycji C.K. monarchii, która nie znała takiego odgradzania się. Mam wielu przyjaciół w Europie Środkowo-Wschodniej, którzy nie zapomnieli o tym marzeniu, że już w czasach monarchii, ze wszystkimi wadami, jakie miała, istniało coś takiego jak po części zjednoczona Europa. Myślę, że wspólnie powinniśmy to podtrzymać i mówić, w jaki sposób przyczynić się możemy w Europy Środkowej do tego, żeby Europa regionów była silna i solidarna.

Od Bałtyku po Adriatyk mamy niemal wyłącznie państwa narodowe; jedynie w Słowacji i Rumunii żyją duże mniejszości. Ludzie nie wiedzą, jak współżyć z innymi. Czy można coś z tym zrobić?

Myślę, że tak. Wielu z moich znajomych jeździ na wakacje do państw, które są im całkiem obce. A potem cieszą się, że dane im było poznać żyjących tam ludzi, docenić ich kulturę, zasmakować ich jedzenia. W nowoczesnym państwie takie spotkania są czymś normalnym. Z tego rodzi się przyzwyczajenie, że naród jest silny tylko wówczas, gdy jest częścią rodziny ludzkiej.

Jako chrześcijanin mogę uczyć się od muzułmanów siły ich wiary. To jest coś, co dla nas w Europie Środkowej stało się obce. Nie tylko tutaj, w Czechach. Również w Austrii. Podziwiam młodych muzułmanów u nas, w Austrii, dla których jest czymś oczywistym wierzyć w Allacha i publicznie przyznawać się do tego.

Religia stała się interesująca, ponieważ znów wśród nas są ludzie religijni, wyznający inną religię. Jeśli będziemy bez lęku uczyć się od siebie nawzajem, wówczas będziemy zmuszeni zastanowić się nad naszą własną wiarą i wyjaśnić tym z drugiej strony, co u nas jest inne. To najlepsza forma edukacji religijnej, której możemy sobie tylko życzyć.

(czytaj dalej na str. 2)

Strona 1 | 2 | Pełna wersja

Symbolbild Rakka Kämpfer der IS
Prof. Zulehner: "Dżihad to zdrada islamu"Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Podczas konferencji "Dialog w sercu Europy" w Brnie powiedział Ksiądz, że problemem nie jest silny islam, lecz słabe chrześcijaństwo.

Wszystkie badania mówią, że chrześcijaństwo w Europie znajduje się obecnie w stosunkowo silnym kryzysie. Jeśli spojrzeć na Francję, Belgię czy Anglię, to widać, na jak chwiejnym gruncie chrześcijaństwo dziś tam stoi.

A co Ksiądz powie na to, że w mocno katolickiej Polsce tak wielu ludzi sprzeciwia się przyjęciu kilku tysięcy uchodźców, ponieważ rzekomo grozi to islamizacją kraju?

Myślę, że to jest to cena, którą przychodzi płacić za brak międzyreligijnej edukacji. Polacy stoją na początku stosunkowo długiej drogi, którą w Europie Zachodniej mamy już za sobą. Trzeba się nauczyć, że istnieje tylko jeden Bóg i różne drogi do Boga. Że judaizm, islam i chrześcijaństwo zawdzięczają swoje istnienie religii Abrahama, tego ojca wiary. To jest nie do pojęcia, dlaczego te trzy religie nie mogłyby być podstawą przyszłego pokoju religijnego w Europie.

Ksiądz nie wierzy w to, że Europa utraci swoją tożsamość, jeśli przyjmie setki tysięcy, czy nawet miliony islamskich uchodźców?

Nie. Po prostu dlatego, że również Hiszpania w średniowieczu nie straciła swojej tożsamości na rzecz wysoce cywilizowanego islamu, z którym miała bardzo bliskie stosunki dzięki tak wielkim chrześcijańskim mistrzom, jak Teresa z Avili i Jan od Krzyża.

Tak zwane Państwo Islamskie, dżihad, terroryzm...

...to jest zdrada islamu. Sami muzułmanie to mówią. Navid Kermani [niemiecko-irański pisarz i orientalista, laureat Nagrody Niemieckiego Księgarstwa 2015 – przyp.] nazywa to wojną islamu przeciwko islamowi. To dokładnie to samo, co my, chrześcijanie, robiliśmy podczas wojny trzydziestoletniej, kiedy to w imię Boga doprowadziliśmy do wyludnienia niektórych regionów nawet o 70 procent, a ludzie ci zostali zamordowani po prostu dlatego, że należeli do innego odłamu chrześcijaństwa.

My, chrześcijanie, nie mamy żadnego powodu, żeby użalać się na przemoc w islamie, lecz możemy sobie tylko życzyć, żeby wszystkie religie wyrzekły się przemocy. Dla wierzącego nie ma żadnego powodu, by wykorzystywać Boga na rzecz przemocy wobec kogoś innego. To jest sprzeczne z istotą każdej religii.

Rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol

*Prof. dr Paul Zulehner, urodzony w 1939 roku austriacki ksiądz i teolog, jest jednym z najbardziej znanych socjologów religii w Europie. Specjalizuje się w badaniach aksjologicznych. Wykładał na uniwersytetach w Bambergu, Pasawie i Wiedniu. Jest członkiem Europejskiej oraz Austriackiej Akademii Nauk.