Jarmarki świąteczne. Interes w cieniu zamachu
22 grudnia 2016Tradycja jarmarków bożonarodzeniowych w Niemczech sięga średniowiecza. Pachnący pomarańczą i goździkami grzaniec w gronie przyjaciół to obowiązkowy punkt programu w adwencie. Na bogato przystrojonych straganach niemieckich miast piętrzą się bibeloty, tłumnie odwiedzający goście delektują się świątecznymi specjałami.
Ośmiu na dziesięciu z nich kupi "bratwursta” lub “krakauera”, co szósty będzie raczyć się grzanym winem, ponad połowa spróbuje słodyczy, co czwarty skusi się na misternie wykonane ozdoby choinkowe. Wszystko to przy dźwiękach pastorałek, które skłaniają zwykle oszczędnych Niemców, do głębszego sięgania do kieszeni.
Według statystyk koloński jarmark w zaledwie kilka tygodni odwiedza rocznie od 4 do nawet do 6 milionów gości. Każdy z nich zostawi średnio ponad 77 euro. Dlatego nikogo nie powinien dziwić fakt, że od kilku lat również Polacy coraz chętniej wystawiają tu swoje produkty. Niektórzy polscy przedsiębiorcy przez ten czas odnotowują niemal połowę swoich rocznych dochodów osiąganych w Niemczech.
Trofeum do podziału jest spore – obroty tego z pozoru niewielkiego rynku w skali całych Niemczech sięgają 2,5 miliarda euro.
>> ZOBACZ: Relacja na żywo z jarmarku w Kolonii [FB-Live]
Kopalnioki i "Sadza Soup"
W tym roku turyści z całego świata mogli spróbować w Kolonii także śląskich specjałów. Stanowisko, tuż u podnóża kolońskiej katedry, miały Katowice, które świętują 25-lecie partnerstwa z Kolonią. – Hitem okazały się "kopalnioki", czyli śląskie landrynki oraz polskie krówki w limitowanej cynamonowej edycji – relacjonuje pani Karolina, która w tym roku obsługuje stoisko Katowic. Sensację wzbudzały regionalne produkty typu "Sadza Soap” – zestaw kosmetyków, które wyglądem przypominały bryłę węgla, skarpetki marki „Zoki”, katowickie T-shirty, torby bawełniane, ręcznie malowane bombki.
Nie tylko polskie wybory spożywcze i alkoholowe podbijają niemieckie jarmarki. Od pewnego czasu także polscy producenci i usługodawcy z branż niezwiązanych bezpośrednio ze świętami zauważyli, że adwentowe targi to doskonała platforma reklamy bezpośredniej. I tak obok dobrze już w Niemczech znanej kiełbasy krakowskiej, świątecznych drobiazgów, firmy rozkładają swoje prospekty, reklamujące chociażby serwisy samochodowe czy też usługi IT.
"Koncertowe" partnerstwo
Profitów płynących z obecności na niemieckim rynku nie przecenia także prezydent Katowic Marcin Krupa, który w tym roku osobiście pojawił się w Kolonii, by wraz z włodarzami miasta otworzyć ten największy i najbardziej dochodowy spośród 150 jarmarków w Niemczech. (Co ciekawe – ujął kolończyków spontanicznym wykonaniem na harmonijce pastorałki „O, Tannenbaum”.)
– Kolonia i Katowice to miasta przemysłowe, które umiejętnie łączą swoje dziedzictwo z tym, co nowoczesne, z rozwojem wyższych uczelni i środowiska akademickiego, z inwestowaniem w kulturę i poprawę jakości życia mieszkańców – mówi z przekonaniem prezydent Katowic. Przykładem jest chociażby współpraca z firmą Wincor Nixdorf, Teleperformace Germany – światowym liderem w outsourcingu sił Contact Center. oraz koncernem SMS Metallurgy; jeszcze w 2013 r. Niemcy podjęli decyzję o przeniesieniu niektórych działów, w tym księgowości i IT, właśnie do Polski.
I choć to mało prawdopodobne, by tak gigantyczne interesy były przypięczętowywane grzańcem, dla mniejszych polskich firm obecność na niemieckich jarmarkach ma bardzo konkretne, finansowe przełożenie.
Agnieszka Rycicka