1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Jak wybierani są sędziowie w krajach UE.„Decydują szczegóły”

25 stycznia 2018

W państwach UE istnieją różne modele powoływania sędziów sądów najwyższych. W większości istnieje tendencja do zachowywania równowagi między wpływem polityki i samorządu sędziowskiego.

https://p.dw.com/p/2gZxx
Deutschland BGH Bundesgerichtshof in Karlsruhe
Budynek Federalnego Sądu Najwyższego (Bundesgerichtshof) w KarlsruheZdjęcie: picture-alliance/dpa/U. Deck

W Niemczech sędziów pięciu sądów najwyższej instancji (bez Federalnego Trybunału Konsytucyjnego) wybiera specjalna, 32-osobowa komisja rekrutacyjna (Richterwahlausschuss) złożona po połowie z posłów do Bundestagu (skład odzwierciedla proporcjonalnie układ sił w Bundestagu) i ministrów sprawiedliwości krajów związkowych (rządy landowe wyłaniane są w osobnych wyborach, proporcje partyjne są często inne niż w Bundestagu). Kandydatów może proponować federalny minister sprawiedliwości, albo członkowie komisji rekrutacyjnej. Po zaopiniowaniu kandydata lub kandydatki przez tzw. radę prezydialną danego sądu (prezes i inni sędziowie) komisja rekrutacyjna zwykłą większością głosów dokonuje wyboru na drodze tajnego głosowania. Po zatwierdzeniu wyboru przez rząd federalny sędziego mianuje prezydent RFN. Ta procedura od lat krytykowana jest przez przedstawicieli samorządu sędziowskiego, jako zbyt upolityczniona i mało przejrzysta.

Bardziej wyważony jest model francuski. We Francji o nominacjach sędziowskich decyduje Najwyższa Rada Sądownictwa (Conseil Supérieur de la Magistrature). Liczy ona 12 członków; w jej skład oprócz prezydenta i ministra sprawiedliwości wchodzi 5 sędziów, prokurator, przedstawiciel Rady Państwa (odpowiednik Trybunału Konstytucyjnego) i 3 osobistości nie związane ani z parlamentem ani z sądami, mianowane przez prezydenta oraz przewodniczącego Zgromadzenia Narodowego i Senatu.  

Deutschland BGH urteilt im Implantaten Prozess
O wyborze sędziów Federalnego Sądu Najwyższego decydują wyłącznie politycyZdjęcie: picture-alliance/dpa/U. Deck

Austria jest jednym z pięciu krajów UE (oprócz Niemiec, Finlandii, Luksemburga i Czech), w których nie ma rady sądownictwa (odpowiednika polskiej Krajowej Rady Sądownictwa). Kandydatów zgłasza prezydium sądu, które ogłasza nabór na wakaty sędziowskie. Wybór zatwierdza minister sprawiedliwości; może on teoretycznie odmówić zatwierdzenia tak rekomendowanego kandydata, ale w zasadzie to się nie zdarza.

W Danii o nominacjach decyduje niezależna Rada ds. Powołań Sędziowskich (tylko formalnie kwituje je królowa na wniosek ministra). Wprawdzie członków tej Rady powołuje minister sprawiedliwości, ale wyłącznie z rekomendacji sędziowskich zgromadzeń ogólnych Sądu Najwyższego, sądów apelacyjnych, Stowarzyszenia Duńskich Sędziów, Naczelnej Rady Adwokatów i Prawników Danii, wspieranych przez m.in. Stowarzyszenia Władz Lokalnych.

W Hiszpanii sędziowie są wybierani przez Radę Główną Władzy Sądowniczej, której przewodniczącym jest prezes sądu najwyższego. Pozostałych 20 członków tej Rady jest powoływanych przez parlament (większością 60 proc.), ale wyłącznie spośród doświadczonych sędziów i prawników rekomendowanych przez Komisję Wyborczą, działającą przy sądzie najwyższym. Ta Komisja Wyborcza jest niezależnym organem sędziowskim.

W Holandii sędziowie powoływani są dekretem królewskim na wniosek ministra sprawiedliwości, ale kandydata wskazuje Rada Sądownictwa. Ta Rada składa się z trzech do pięciu członków (obecnie z czterech), ale zawsze co najmniej połowa to byli sędziowie zgłoszeni przez środowisko sędziowskie. Po II wojnie nie zdarzyło się, by minister sprawiedliwości zaproponował królowej bądź królowi powołanie do Rady kogoś niezgłoszonego przez środowisko sędziowskie. Przewodniczący Rady, który decyduje w wypadku równowagi głosów, musi pochodzić właśnie z tej sędziowskiej frakcji w Radzie.

W Szwecji postanowienia o nominacjach sędziowskich podejmuje minister sprawiedliwości, ale na podstawie zgłoszeń na wolne stanowisko, które z kolei są rezultatem procesu aplikacyjnego pilotowanego przez Radę ds. Nominacji Sędziów (Domarnämnden). Do 2011 r. większość jej 9-osobowego składu powoływał rząd. Ale po reformie z 2011 r. ponad połowa, czyli pięciu członków Domarnämnden to sędziowie wybierani przez innych sędziów, a kolejnych dwóch to prawnicy powoływani przez rząd po konsultacjach ze środowiskiem sędziowskim i prawniczym oraz dwóch przez parlament. Domarnämnden sprawdza referencje potencjalnych kandydatów na sędziów uzyskane od innych sędziów. A prezesi sądów, które ogłosiły nabór, przeprowadzają potem rozmowy kwalifikacyjne i na tej podstawie zestawiają listy najlepszych dla Domarnämnden. Minister sprawiedliwości prawie zawsze zatwierdza kandydata wyłonionego przez Domarnämnden (jeśli odmawia, to Domarnämnden rekomenduje nowego kandydata).

Dimitra Kyranoudi aus der griechischen Redaktion der Deutschen Welle
dr Dimitra KyranoudiZdjęcie: DW/D. Kyranoudi

We Włoszech kandydaci na sędziów startują w egzaminach oraz konkursie przeprowadzanym przez Najwyższą Radę Sądownictwa (NRS), która dokonuje nominacji sędziowskich. Spośród 27 członków NRS parlament wybiera tyko ośmiu – muszą być profesorami prawa lub doświadczonymi prawnikami z co najmniej 15-letnią praktyką. Reszta składu NRS to osoby wybrane przez izby sędziowskie i prokuratorskie, prezydent państwa, a także prezes sądu najwyższego i jego rzecznik generalny.

– W zachodnich systemach demokratycznych obserwujemy tendencję do zagwarantowania równowagi między wpływem samorządu sędziowskiego, parlamentów i rządów na nominacje sędziowskie – wyjaśnia dr Dimitra Kyranoudi, która w ramach pracy doktorskiej na Sorbonie porównywała systemy sądownicze w państwach UE.

Jej zdaniem także wymiar sprawiedliwości musi mieć demokratyczną legitymację, a pozostawienie wyboru sędziów samym sędziom jest tak samo niebezpieczne, jak oddanie ich wyłącznie w ręce polityków. Jak dodaje ekspertka, dyskusja na temat odpowiednich proporcji jest toczona nie tylko w Polsce, ale i w wielu innych krajach. – W każdym modelu decydujące są szczegóły, np. jaka większość potrzebna jest do wyboru kandydata. Ważne jest, żeby nominaci mieli możliwie szerokie poparcie – uważa Kyranoudi i jako przykład podaje USA, gdzie kandydaci na sędziów Sądu Najwyższego muszą na etapie przesłuchań zdobyć poparcie 60 procent senatorów, a więc także przedstawicieli opozycji.

Tomasz Bielecki, Bartosz Dudek

Dudek Bartosz Kommentarbild App
Bartosz Dudek Redaktor naczelny Sekcji Polskiej DW