1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Good bye, ulico Lenina - po ukraińsku

Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke24 lutego 2016

Ukraina w przyśpieszonym tempie pozbywa się komunistycznych naleciałości, zmieniając nazwy setek miejscowości i ulic, przypominających czasy ZSRR. Ale nie zawsze łatwo jest znaleźć alternatywy.

https://p.dw.com/p/1I12v
Sowjetische Denkmäler in der Ukraine
Zdjęcie: DW/A.Induchova

Kto dziś jedzie na Ukrainę, ten musi być przygotowany na niespodzianki. Miasto Illicziwśk na południu Ukrainy, będące trzecim co do wielkości portem na Morzu Czarnym, już na przykład nie istnieje. Od 18 lutego nazywa się Czornomorśk. Dawna nazwa, która pochodziła od „otczestwa” Władimira Iljicza Lenina, przeszła więc do historii.

Ukraina w szybkim tempie pozbywa się swoej radzieckiej przeszłości, między innymi zmienijąc nazwy ulic i miejscowości, które były w użyciu prawie przez wiek. Dzieje się tak za sprawą ustawy Rady Najwyższą z kwietnia 2015 r., nazywanej potocznie pakietem dekomunizacyjnym. Uznaje ona komunistyczny reżim za podobny do reżimu nazistów i zabrania propagowania jego symboliki. Znikają więc nie tylko pomniki Lenina ale także obrazy i monumenty z sierpem i młotem. Zmienia się nazwy miast, wsi, ulic i placów.

Ukraine Lenindenkmal
Bohaterowie już się wysłużyliZdjęcie: DW/A.Induchova

Plac Róż zamiast placu Rewolucji

Podobne zmiany miały miejsce także w innych komunistycznych krajach (Karl-Marx-Stadt w Saksonii na Chemnitz, al. Karola Świerczewskiego w Warszawie na Al. Solidarności), lecz „desowietyzacja” na Ukrainie jest dużo szerzej zakrojona. Tylu przypadków zmian toponimów - jak w fachowym żargonie określa się nazwy miejsc - Ukraina nie przeżyła od czasu odzyskania niepodległości w 1991 r.

Jak szacuje ukraiński Instytut Pamięci Narodowej, nowe nazwy uzyskać ma ponad 900 miejscowości. Do tej pory parlament wydał nieco ponad 150 takich decyzji. Proces ten miał zakończyć się co prawda 22 lutego, ale przypuszczalnie będzie on trwał do maja.

Z map znikają przede wszystkim liczne nazwy dzielnic, wiosek czy stacji metra, które upamiętniały rewolucję październikową i dawnych bohaterów Związku Radzieckiego: szefów partii, dowódców armii, działaczy robotniczych. Teraz pojawiają się nazwy neutralne, jak ulica Brzozowa, aleja Zimowa czy plac Róż.

Kiew Mosaik in der U-Bahn
Stacja metra Szuljawskaja w Kijowie -Zdjęcie: CC BY-AMI

Ale także nowe czasy wyciskają swoje piętno. Na przykład niektóre ulice będą teraz upamiętniały ludzi, którzy zginęli w czasie protestów na Majdanie dokładnie przed dwoma laty czy w walkach z prorosyjskimi separatystami na Ukrainie Wschodniej.

Ubiegłej jesieni jedna propozycja zmiany nazwy ulicy wywołała duże poruszenie: Powitroflotski prospekt w Kijowie ma być przemianowany na prospekt Borysa Niemcowa, opozycyjnego polityka rosyjskiego, który w zeszłym roku zastrzelony został w Moskwie.

Burmistrz Kijowa i były mistrz świata w boksie Witalij Kliczko popiera ten pomysł; czy zostanie zrealizowany, jeszcze nie wiadomo.

Szczególnej pikanterii dodaje fakt, że przy Powitroflotskim prospekcie mieści się ambasada Rosji.

Kiew Mosaik in der U-Bahn
W czasach sowieckich kwitła socrealistyczna sztukaZdjęcie: CC BY-AMI

Problematyczne nazwy z czasów carskich

Zmiany nazw przebiegają różnie w zależności od regionu. Na zachodniej Ukrainie, gdzie jest najmniej miejscowości noszących komunistyczne nazwy, proces przemianowania już się właściwie zakończył. Także w regionach Ukrainy, gdzie dużo silniejsze piętno wycisnęła radziecka przeszłość, podjęto nieoczekiwanie dużo szybkich decyzji.

Tak na przykład miasto Artemiwsk, znane ze swych piwnic „szampanskoje”, już w październiku 2015 zostało przemianowane na Bachmut, tak jak nazywa się płynąca tam rzeka.

Problemy występują natomiast w centralnej Ukrainie. Problematyczne są dwie stolice regionów Kirowohrad i Dniepropietrowsk. Kirowohrad nazwano tak w 1939 r. od nazwiska zamordowanego sowieckiego rewolucjonisty Siergieja Kirowa. Pod koniec 2015 miasto zaproponowało siedem możliwych nowych nazw. Odpowiednia komisja parlamentu w Kijowie zdecydowała się na Inhulsk, od nazwy rzeki płynącej przez miasto. Ale magistratowi ta nazwa się nie spodobała i wnioskowano przełożenie tej decyzji na później.

Wiąże się to prawdopodobnie z nastrojami wśród mieszkańców miasta; większość z nich wolałaby, aby stara nazwa pozostała. W sondażu z października 2015 ponad dwie trzecie respondentów opowiadało się za tym, żeby Kirowohrad znów nazywał się Jelizawetgrad, jak za czasów carskich.

Jednak ze względu na konflikt z Rosją i aneksję Krymu, w Kijowie niechętnie patrzy się na zmiany komunistycznych nazw na nazwy z okresu carskiego. Także czwarte pod względem wielkości miasto Ukrainy Dniepropietrowsk do dziś nosi nazwę pochodzącą od nazwiska radzieckiego działacza partyjnego Grigorija Pietrowskiego. Także w tym przypadku powrót do pierwotnej nazwy Jekaterinosław, która dosłownie gloryfikuje rosyjską carycę Katarzynę II Wielką, jest problematyczny ze względów politycznych. Tak więc komisja Rady Najwyższej zaproponowała nową nazwę Dniepro, od nazwy największej rzeki tego kraju.

Trudno pożegnać się ze swojskimi nazwami

Wyrugowania sowiecko brzmiących nazw nie pochwala starsze pokolenie czy Ukraińcy sympatyzujący z Rosją, głównie na wschodzie i południu Ukrainy. Wielu z nich nie chce żadnych zmian, ponieważ przyzwyczaili się do starych nazw i wiążą z nimi miłe wspomnienia.

- Jest to próba wymazania jakiejś części historii Ukrainy, w której były dobre i złe chwile - zaznaczył w rozmowie z Deutsche Welle kijowski politolog Wasyl Stojakin. - Te wszystkie zmiany nazw przebiegają antydemokratycznie i często wbrew woli mieszkańców - podkreśla.

Inny ekspert Oleksandr Palij nie zgadza się z tym twierdzeniem. Argumentuje on, że nie było żadnych większych protestów przeciwko dekomunizacji.

Jak w rozmowie z Deutsche Welle zaznaczył niemiecki historyk Karl Schloegel, ekspert ds. Europy Wschodniej, generalnie popiera on zmiany nazw. Ostrzega jednak przed narzucaniem ludziom tych decyzji.

- To same gminy muszą być o tym przekonane i prezentować własne pomysły. Pośpiech i narzucanie im czegokolwiek byłoby błędem.

Roman Gonczarenko / Małgorzata Matzke