1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Film i książka mają przybliżyć Niemcom losy polskich dzieci

Sabine Peschel
13 marca 2020

Dziesiątki tysięcy polskich dzieci zostało w czasie wojny porwanych i zgermanizowanych przez niemieckich nazistów. Ich losom poświęcony jest film i książka, która właśnie ukazała się na niemieckim rynku księgarskim.

https://p.dw.com/p/3ZKLT
Geraubte Kinder

Biologiczni rodzice Alodii Witaszek jeszcze żyją, kiedy dziewczynka zostaje porwana. Jesienią 1943 r. razem z młodszą siostrą zostaje osadzona przez Niemców w specjalnym obozie dla młodzieży (Jugendverwahranstalt) w okupowanej Łodzi. Dziewczynki mają zostać zgermanizowane. Odtąd pod groźbą surowych kar nie wolno im rozmawiać ze sobą po polsku.

Zorganizowane fałszerstwo tożsamości

Podobny los spotyka ogromną liczbę polskich dzieci. Ich zorganizowany rabunek był częścią nazistowskiej „polityki rasowej”. Jej celem była germanizacja „rasowo wartościowych” dzieci z zaanektowanych bądź okupowanych terenów II Rzeczpospolitej. Okupacyjne urzędy ds. młodzieży typowały dzieci o „aryjskim” wyglądzie, urzędy ds. zdrowia organizowały ich selekcję; te które spełniały kryteria rasowe umieszczane były w ośrodkach, w których pod przymusem uczyły się niemieckiego. Tam też zniemczano ich imiona i nazwiska, fałszowano dokumenty. Na koniec organizacja SS Lebensborn przekazywała młodsze dzieci do adopcji do rodzin esesmanów, a starsze do niemieckich szkół germanizacyjnych tzw. Deutsche Heimschulen. W ten sposób dzieci pozbawiano ich prawdziwej tożsamości i zniemczano.

Alodia Witaszek przy pomniku dzieci z niemieckiego obozu w Łodzi
Alodia Witaszek (po lewej) przy pomniku dzieci z niemieckiego obozu w ŁodziZdjęcie: DW/M. Sieradzka

Planowa zbrodnia

Program rabunku dzieci był elementem nazistowskiego planu przebudowy okupowanej Europy. W czerwcu 1941 r. szef SS Heinrich Himmler zarządził rejestrowanie „wartościowych rasowo małych dzieci z polskich rodzin”. Program ten realizowano głównie w Polsce, ale również na okupowanych terenach Związku Radzieckiego i częściowo Jugosławii – na Białorusi, Ukrainie i w Słowenii. Dzieci zabierano także polskim robotnicom przymusowym, niektóre z nich przekazywano niemieckim rodzinom, inne umierały w męczarniach w prymitywnych żłobkach. Dzieci, które trafiały do szkół germanizacyjnych, np. w Achern czy Steinhöring karano głodówką lub karcerem, jeśli tylko odważyły się powiedzieć coś w języku ojczystym.

Okładki polskiego i niemieckiego wydania książki nt. "zrabowanych dzieci"
Polskie i niemieckie wydanie książki na temat "zrabowanych dzieci" to pokłosie wspólnej akcji DW i interiiZdjęcie: DW/B. Dudek

„Biała plama” niemieckiej historiografii

75 lat po wojnie okrutny los zrabowanych polskich dzieci nie został w Niemczech przepracowany, stanowi „białą plamę niemieckiej historiografii” – uważa dziennikarz portalu Interia, Artur Wróblewski. Właśnie dziennikarze Interii oraz Deutsche Welle postanowili to zmienić. W 2017 r. oba portale zapoczątkowały akcję „Zrabowane dzieci”, docierając do żyjących jeszcze ofiar.

Owocem tej akcji jest książka pt. „Teraz jesteście Niemcami”, która ukazała się w 2018 r. w krakowskim wydawnictwie M oraz w lutym 2020 po niemiecku w renomowanym wydawnictwie Herder (niemiecki tytuł „Als wäre ich allein auf der Welt").

W książce tej do głosu dochodzą ofiary, które jeszcze dziś szukają swoich rodzin.

Hermann Lüdeking vel Roman Roszatowski na planie zdjęciowym filmu Moniki Sieradzkiej i Elisabeth Lehmann
Hermann Lüdeking vel Roman Roszatowski na planie zdjęciowym filmu Moniki Sieradzkiej i Elisabeth LehmannZdjęcie: DW/M. Sieradzka

Film dokumentalny

Dziennikarka DW Monika Sieradzka i jej koleżanka ze stacji MDR w Lipsku Elizabeth Lehmann, poszły o krok dalej. Na bazie projektu DW i Interii zrealizowały film dokumentalny ukazujący losy zrabowanych dzieci. Jego premiera przewidziana jest na 27 kwietnia w pierwszym programie telewizji niemieckiej ARD. Dzień później DW wyemituje też na cały świat anglojęzyczną wersję tego dokumentu, która dostępna jest już na Youtube.

Jednym z bohaterów filmu jest Hermann Lüdeking, któremu pomimo wieloletnich starań do dziś nie udało się dotrzeć do swoich prawdziwych korzeni. Jako sześciolatek poddany został germanizacji i trafił do rodziny esesmana Lüdekinga. Jedyne, co udało mu się ustalić w ramach kwerendy w archiwach, jest jego prawdziwe polskie nazwisko - Roman Roszatowski. Dziś mieszka w południowych Niemczech i nie włada językiem polskim.

Podwójna trauma

W poszukiwaniu jego prawdziwej tożsamości pomogło mu stowarzyszenie „Geraubte Kinder - Vergessene Opfer e.V.”, założone przez nauczyciela historii Christopha Schwarza, który od lat angażuje się na tym polu. 

Dokumenty Lebensbornu zniszczone zostały po wojnie po tym, jak organizacja ta uznana została w procesach norymberskich za „organizację charytatywną”. Także lokalnym urzędom ds. młodzieży nie zależało specjalnie na ujawnianiu tożsamości zrabowanych dzieci. W ich imieniu Herman Lüdeking walczy o symboliczne zadośćuczynienie – jak dotąd bez efektu. – Niemcy nie chcą o tym słyszeć, ponieważ kosztowałoby to pieniądze – mówi gorzko 84-latek. A Monika Sieradzka konstatuje: – Do dziś Herman alias Romek czuję się obco w „swoim” kraju.