1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ekspertka o obowiązkowych szczepieniach: Wszystko albo nic

Katarzyna Domagała
16 maja 2018

Z każdą epidemią odry ożywa w Niemczech dyskusja o obowiązkowych szczepionkach ochronnych. Mimo nacisku ze strony UE rząd w Berlinie nie zamierza jednak zmuszać rodziców do szczepień. WYWIAD

https://p.dw.com/p/2xhvR
Każda epidemia odry ożywia w Niemczech dyskusję o obowiązkowych szczepionkach
Każda epidemia odry ożywia w Niemczech dyskusję o obowiązkowych szczepionkachZdjęcie: picture-alliance/dpa/K.J. Hildenbrand

Deutsche Welle: W Niemczech nie ma obowiązku szczepienia dzieci. Jak przekłada się to na statystyki? Czy wiele dzieci jest niezaszczepionych?

Cornelia Betsch: Wskaźniki szczepień są stosunkowo wysokie, ale jeszcze niedostateczne. W przypadku bardzo zaraźliwej odry ważne jest, by mieć dwa szczepienia. Pierwsze – w zależności od kraju związkowego – ma 90-97 proc. dwulatków, a drugie już tylko 69-80 proc. Potem w szkole jest trochę lepiej, ale to ciągle nie wystarczy, by wyeliminować tę chorobę. Temat obowiązkowych szczepień powraca zawsze, gdy pojawia się nowa fala epidemii. W spokojnych czasach wszyscy są zadowoleni.

DW: A liczba antyszczepionkowców maleje czy rośnie?

CB: Krytyka słabnie. Od lat maleje liczba tych, którzy kategorycznie odmawiają szczepienia dzieci. Dlatego to całkiem zadowalający rozwój.

DW: Była NRD miała program obowiązkowych szczepień. Widać te różnice jeszcze dzisiaj?

CB: Statystyki pokazują, że na wschodzie kraju więcej się szczepi niż na zachodzie, ale te różnice powoli zanikają. 

DW: Również UE naciska na kraje, takie jak Niemcy, by wprowadziły obowiązkowe szczepienia. Co by dało takie rozwiązanie?

CB: Pod względem psychologicznym obowiązek taki oznacza, że zabiera się ludziom możliwość wyboru i zmusza do czegoś. Jeśli nie do końca zgadzamy się z czymś, obowiązek wywołuje opór. Szczególnie wtedy, gdy dotyczy tylko określonych chorób, a inne szczepionki pozostają dobrowolne. W jednej z prac badawczych udało nam się pokazać, że w przypadku dobrowolnych szczepień ludzie przywracają sobie wolność decydowania. Dlatego powinna obowiązywać zasada, że albo wszystkie szczepienia są obowiązkowe, albo żadne.

Cornelia Betsch: Liczba antyszczepionkowców maleje
Cornelia Betsch: Liczba antyszczepionkowców malejeZdjęcie: Marco Borggreve

Istnieją jeszcze inne sposoby, np. złagodzonego obowiązku. Oznacza to, że choć wprowadza się obowiązkowe szczepienia, to każdy, kto chce od nich odstąpić, może to uczynić. W USA przynosi to dobre efekty. Wysiłek potrzebny do rezygnacji może prowadzić do wzrostu wskaźnika szczepień.

DW: Trudno jednak dziwić się młodym rodzicom, bo kiedy chcą dowiedzieć się czegoś na temat szczepień, natrafiają w Internecie na ogrom negatywnych sprawozdań. Jaki wpływ mają one na stosunek do szczepień?

CB: Informacje te sieją wątpliwości. Nawet jeśli pojawiają się pytania o wiarygodność danej strony internetowej, to wątpliwości pozostają i zaczynamy szukać więcej informacji, które idą w tym kierunku. Zmienia to postrzeganie ryzyka. W centrum uwagi nie są już choroby, tylko efekty działania, przy czym nie wiemy, czy dana relacja jest prawdziwa, czy nie. Nie brakuje też informacji mających na celu urobienie opinii publicznej.

DW: Można skorygować to zmienione postrzeganie ryzyka?

CB: To bardzo trudne i przypomina walkę z fake newsami. Jeśli fake już raz jest w obiegu, a my wielokrotnie powtórzymy, że to nieprawda, to i tak w głowie pozostanie konotacja. Tak samo, jeśli będziemy powtarzać, że szczepionka przeciwko odrze nie prowadzi do autyzmu, spontaniczną asocjacją pozostanie odra i autyzm.

Odra to jedna z najbardziej zaraźliwych chorób. Dwa szczepienia mogą przed przed nią chronić
Odra to jedna z najbardziej zaraźliwych chorób. Dwa szczepienia mogą przed przed nią chronić Zdjęcie: picture-alliance/Keystone/U. Flueeler

Jest na to kilka sposobów. Można informować o naukowym konsensusie, wyjaśniać teorie spiskowe czy rozwiewać informacje podawane przez niewłaściwych ekspertów.

DW: No właśnie, niejeden rodzic powie, że za tym wszystkim stoją koncerny farmaceutyczne...

CB: To argument związany z teorią spiskową, a takie teorie pojawiają się w różnych obszarach życia, np. dotyczących klimatu.

DW: Bada Pani zachowania dotyczące szczepień. Co dokładnie?

CB: Z psychologicznego punktu widzenia analizujemy, jakie ryzyka ludzie biorą pod uwagę, jak różne informacje wpływają na postrzeganie zagrożenia, jakie znaczenie ma zbiorowa odporność. W badaniach długoterminowych obserwowaliśmy, jak u kobiet zmienia się nastawienie do szczepienia od momentu ciąży do czasu, kiedy dziecko ma półtora roku.

DW: I jak się zmienia?

CB: Ciężarne mają jeszcze pozytywne nastawienie. Potem następuje pierwsze doświadczenie ze szczepieniem i jeśli nie jest ono dobre, to rozwija się w negatywnym kierunku. Próbujemy się dowiedzieć, jakich informacji potrzebują rodzice, by móc podjąć dobrą decyzję. Ostatecznie mogą się zdecydować przeciwko szczepionkom.

Rozmawiała Katarzyna Domagała

*Prof. dr Cornelia Betsch jest psychologiem. Na Uniwersytecie w Erfurcie bada m.in. psychologiczne aspekty decyzji dotyczących szczepienia dzieci.