Eksperci o upamiętnieniu polskich ofiar III Rzeszy w Berlinie
1 listopada 2012Pomysł pomnika jest realny, bo bardzo „trudno będzie powiedzieć Polakom, że ten pomnik im się nie należy“, mówi prof. Włodzimierz Borodziej. Historyk z UW sądzi, że będzie to projekt trudny, bo takie przedsięwzięcia są realizowane przez wiele lat i wywołują ogromne dyskusje. - Ja już słyszę te argumenty, że jeżeli Polacy mają mieć pomnik to następni w kolejce będą Rosjanie, Białorusini, Ukraińcy, a po nich następni, i że przecież nie można Berlina zastawiać takimi pomnikami, i że każda inflacja jest niedobra. I potem jeszcze będzie taki argument, że Polacy tak naprawdę cierpieli znacznie mniej od Romów i od Żydów. To wszystko będzie mało apetyczne – prognozuje. Borodziej uważa, że „historia porodu tego pomysłu byłaby szczęśliwsza, gdyby to Niemcy sami wystąpili z taką inicjatywą”.
Upamiętnienie zniszczenia państwa i społeczeństwa
Prof. Jerzy Kochanowski z Instytutu Historii UW wskazuje, że „Niemcy hitlerowskie zaatakowały w 1939 roku państwo polskie i społeczeństwo polskie, które było znacznie bardziej złożone. Doprowadziły do rozpadu państwa wielokulturowego, wielonarodowego. I skoro miałoby muzeum lub pomnik powstać, to raczej nie muzeum ofiar Polaków tylko ofiar polskich w bardzo szerokim rozumieniu - w rozumieniu państwa, które przestało istnieć, zostało zniszczone w swoim dawnym kształcie" - zaznacza polski historyk.
Pomnik w Berlinie przed nową ambasadą RP?
Piotr Madajczyk, profesor w Instytucie Studiów Politycznych PAN i na Uniwersytecie Łazarskiego wskazuje, że propozycja Władysława Bartoszewskiego dotyczy jednego z ostatnich, niezałatwionych problemów w relacjach polsko-niemieckich.
- Uspokoiła się atmosfera wokół "Widocznego Znaku". Złagodniały kontrowersje, gdy mówiąc „totalitaryzm” Niemcy myśleli o III Rzeszy a Polacy także o Rosji Sowieckiej. Niemcy przestały być w Polsce postrzegane jako zagrożenie. Pozostało w niej przekonanie, że pamięć o polskich ofiarach nie pasuje do niemieckiego rozliczenia z narodowym socjalizmem - mówi polski historyk. - Pamięć o ofiarach Holocaustu – to oczywiste. O pięciu do piętnastu tysięcy homoseksualistów zesłanych do obozów – od paru lat też. O co najmniej 200 tys. zamordowanych Sinti i Roma – od tego roku też. Natomiast utrwalenie w szerokiej pamięci historycznej w Niemczech, bo temu służą pomniki, wspomnienia o około 3 mln ofiar narodowości polskiej, jako części około 6 mln zamordowanych obywateli polskich, wydaje się zbędnym obciążeniem przeszłością - sądzi. Patrząc na wcześniejsze niemieckie reakcje, polski historyk uważa, że propozycja nie ma szans na realizację. - Być może remontując wreszcie swoją ambasadę w Berlinie Polska powinna sama sobie postawić przy wejściu do niej taki pomnik? - zastanawia się Madajczyk.
Pomnik i centrum informacyjne w Berlinie-Friedrichshain?
Dyrektor Centrum Studiów Niemcoznawczych i Europejskich im. W. Brandta przy Uniwersytecie Wrocławskim, prof. Krzysztof Ruchniewicz, przypomina, że w Berlinie Friedrichshain znajduje się już pomnik poświęcony Polsce i Polakom. Pomnik odsłonięto jeszcze w latach 70-tych w byłej NRD. Są na nim dwa napisy po polsku i po niemiecku „Za naszą i waszą wolność” i godła PRL i NRD. W 1995 r. dodano tablice pamiątkowe z informacjami o niekomunistycznych polskich żołnierzach i ofiarach nazizmu, jak i o niemieckim ruchu oporu z okresu II wojny światowej.
– Wydaje mi się, że może warto byłoby zastanowić się teraz na spokojnie, czy nie można by tego miejsca wykorzystać, aby ta polska obecność w Berlinie była bardziej widoczna - uważa Ruchniewicz. Jego zdaniem jest wiele możliwości „przebudowania tego miejsca i stworzenia centrum informacyjnego”.
„To nie jest pozytywny sygnał dla stosunków polsko-niemieckich”
Propozycja budowy pomnika jest uzasadniona, uważa Cornelius Ochmann, analityk Fundacji Bertelsmanna ds. Europy Wschodniej. Jednocześnie zastanawia się, czy w obecnej sytuacji jest to w interesie dalszego pozytywnego rozwoju stosunków polsko-niemieckich. Ochmann spodziewa się, że propozycja spotka się z zainteresowaniem, powstanie jakaś grupa robocza, która latami będzie się tym zajmować. - Ale czy nie jest za późno na taki pomnik - pyta. Niemiecki analityk wskazuje na powstającą Unię Bankową, Europę dwóch prędkości, na przygotowania Unii Europejskiej do przyszłych wyzwań w kryzysie, na polskich i niemieckich polityków, którzy dominują europejską dyskusję, na polski wzrost gospodarczy, który od lat ma gigantyczny wpływ na sposób postrzegania Polski w Niemczech. - Oczywiście można by jeszcze kilka pomników i muzeów wybudować w samym centrum Berlina, ale zdominuje to całkowicie polsko-niemiecką dyskusję i polski wpływ na kształtowanie przyszłości Unii Europejskiej, uważa Ochmann.
Barbara Cöllen
red. odp. Iwona D. Metzner / du