1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Dirty Girls of Lesbos” – pralnia odzieży dla uchodźców

Kersten Knipp / Alexandra Jarecka28 marca 2016

Na plażach greckiej wyspy Lesbos można znaleźć tony odzieży porzuconej przez uchodźców. Australijka Alison Terry-Evans wykorzystuje ją z myślą o nowych przybyszach oraz ochronie środowiska.

https://p.dw.com/p/1IKed
Griechenland Freiwillige auf Lesbos waschen Anziehsachen der Flüchtlinge Alison Terry-Evans
Alison Terry-EvansZdjęcie: Gemima Harvey

Znalezione na plażach spodnie, kurtki, skarpety trafiają do pralni Hermes w miejscowości Anaxos na wyspie Lesbos. Większość rzeczy jest przemoczona i brudna. Mieli je na sobie przybywający na wyspę uchodźcy.

W pralni Hermes wolontariusze z 11 krajów sortują znalezione ubrania, piorą je i przywracają im przyzwoity stan, by znów obdzielić nią imigrantów. Pralnia działa w ramach organizacji pomocowej „Dirty Girls of Lesbos”. Organizacja powstała w październku 2015 z inicjatywy Australijki Alison Terry-Evans.

Griechenland Freiwillige auf Lesbos waschen Anziehsachen der Flüchtlinge
Uchodźcy cieszą się z każdej sztuki ciepłej i czystej odzieżyZdjęcie: Gemima Harvey

W ostatniej koszuli

Wielu imigrantów, którzy w ubiegłym roku przybyli drogą morską do Europy, wylądowało na wyspie Lesbos. Wielu z nich uciekało z niewielkim dobytkiem. Część rzeczy przemytnicy odbierali ludziom i wyrzucali do morza, by móc zabrać do łodzi jak najwięcej osób.

Dlatego uchodźcy przybywający na Lesbos cieszą się z każdej sztuki ciepłej odzieży.

Jak podkreśla Alison Terry-Evans w rozmowie z Deutsche Welle, organizacja „Dirty Girls of Lesbos” „łączy respekt wobec natury z respektem wobec ludzi”, wydając nowoprzybyłym czyste ubranie.

– Chodzi o respekt wobec osób, które przybywają przez morze z ostatnim dobytkiem. Jednocześnie pragniemy zapobiec ekologicznej katastrofie na wyspie – podkreśla Australijka.

Griechenland Freiwillige auf Lesbos waschen Anziehsachen der Flüchtlinge
Buty suszą się na plażyZdjęcie: Gemima Harvey

W ostatnich miesiącach w pralni „Dirty Girls of Lesbos” wyprano i wyczyszczono ponad 50 ton odzieży i kocy. Bez zangażowania wolontariuszek, tzw. „brudnych dziewcząt” (Drity Girls) większość znalezionej brudnej odzieży, najczęściej w dobrym gatunku, znalazłaby się na wysypisku śmieci między kamizelkami ratunkowymi i pozostałościami po łodziach.

Worki pełne odzieży

Wolontariuszki Anna Moreton i Louise Edwards z Wielkiej Brytanii zajmują się w wiosce rybackiej Skala Sikaminias czyszczeniem wyrzuconego przez morze obuwia. Buty suszą się na drewnianych paletach na brzegu.

Anna Moreton pracowała dla organizacji „Better Days For Moria” w obozie dla uchodźców Moria na Lesbos. Zajmowała się tam rozdawaniem ubrań z pralni. – Zdecydowałam się na to zajęcie, bo jestem zwolenniczką wykorzystywania używanych rzeczy, żeby nie produkować odpadów.

Griechenland Freiwillige auf Lesbos waschen Anziehsachen der Flüchtlinge Alison Terry-Evans
Alison Terry-Evans powołała do życia „Dirty Girls of Lesbos”Zdjęcie: Gemima Harvey

Na granicy smutku i radości

Alison Terry-Evans, inicjatorka projektu spędziła w ostatnich 7 latach dużo czasu na Lesbos i odczuła na własnej skórze kryzys migracyjny. – Z jednej strony bardzo często opłakiwaliśmy ludzi, którzy utonęli w Morzu Śródziemnym. Z drugiej strony przybywa tu zewsząd tyle osób, które są wdzięczne za każdą najmniejszą rzecz, jaką im ofiarujemy – wyjaśnia wolontariuszka z dalekiej Australii.

Kersten Knipp / Alexandra Jarecka