1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Cezary Pazura: Pracując na planie w Niemczech poczułem się gwiazdą

Wiesław Kutz30 grudnia 2014

Cezary Pazura w rozmowie z Deutsche Welle opowiada o swoich doświadczeniach w niemieckim światku filmowym.

https://p.dw.com/p/1E9OZ
Schauspieler Cezary Pazura
"Praca na niemieckim planie mnie trochę rozleniwiła i trochę napompowała powietrzem gwiazdy, bo ja rzeczywiście nic nie robiłem oprócz tego, że czekałem na ujęcie"Zdjęcie: imago/Super Express

W 1994 wystąpił Pan w niemieckim serialu kryminalnym „Tatort“.

To był pierwszy niemieckojęzyczny film, w którym grałem. Potem w 1995 roku był „Engelchen“ Helki Misselwitz i kolejny, w 2003 roku Gordiana Maugga „Zutaten für Träume“.

Jakie są Pańskie wrażenia ze współpracy z aktorami i reżyserami niemieckimi?

Powiem szczerze, że miałem szczęście pracować z gwiazdami, bo w filmie „Engelchen“ grałem z Susanne Lothar. Po latach, będąc przejazdem w Wiedniu, widziałem wielki teatr w centrum Wiednia z olbrzymim afiszem informującym, że Susanne Lothar występuje w jakiejś roli na deskach tego teatru Chciałem ją odwiedzić, ale nie wpuścili mnie ochroniarze bo nie widzieli, co to ja jestem za Polak.

Potem pracowałem z jeszcze jedną niemiecką aktorką w „Zutaten für Träume“ Renate Krößner. To jest taka niemiecka Krystyna Janda, tak mi ją opisano. Susanne Lothar była dla mnie na planie miła i wyrozumiała, zwracała mi uwagę na błędy językowe i razem szlifowaliśmy role. Ta druga pani, nie była już taka miła i dość ostro mnie przeczołgała w tym filmie.

Schauspieler Cezary Pazura im Tatort Engelchen
Serial "Tatort" to kult w niemieckiej telewizji. W odcinku "Engelchen" grał PazuraZdjęcie: imago/United Archives

Jakie widzi Pan różnice między pracą na polskim i niemieckim planie?

Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, to fakt, że w Niemczech jest bardzo wyraźny podział pracy i nikt nikomu nie wchodzi w drogę. Nawet wtedy, gdy się chce komuś pomóc. Pamiętam, że mieliśmy zdjęcia w plenerze i pracowały tam dziewczyny, które nosiły ciężki sprzęt do kamer w takich jakby opancerzonych skrzyniach, bardzo ciężkich. Rzuciłem się, by jednej z tych asystentek pomóc. Złapałem za tę skrzynię, by wnieść ją do samochodu i zostałem strasznie przez nią skrzyczany. Mówiła, że nie mogę jej pomagać bo jeśli inni zobaczą, że sama sobie nie daje rady, to ją zwolnią z pracy. Tu trzeba robić swoje.

Powiem więcej: praca na niemieckim planie mnie trochę rozleniwiła i trochę napompowała powietrzem gwiazdy, bo ja rzeczywiście nic nie robiłem oprócz tego, że czekałem na ujęcie. Aktora się traktuje w Niemczech bardzo, bardzo wyjątkowo. On ma wszelką, możliwą pomoc, udogodnienia i może robić co chce. Może gwiazdorzyć jak chce. Ba, przychodziła do mnie nawet specjalna pani asystentka, która ze mną powtarzała tekst. Osób, które mnie obsługiwały, było bardzo dużo. W polskim filmie to nie do pomyślenia, żeby tyle osób dbało o jednego człowieka. W Niemczech rzeczywiście wszystko kręci się wokół aktora.

Pamiętam, że nawet dowożono mnie z Polski na zdjęcia. W tamtych czasach, kiedy u nas, w Polsce, dostać delegacje na przejazd z miasta do miasta samochodem to był duży wysiłek dla szefów produkcji, tutaj ekskluzywna taksówka woziła mnie, pamiętam raz z Opola, raz z Warszawy do Berlina. Jechałem super eleganckim samochodem, spałem wygodnie z tyłu, bo kierowca mnie wiózł.

Susanne Lothar gestorben
Partnerka Pazury z filmu "Engelchen" Susanne Lothar zmarła w 2012 r.Zdjęcie: Getty Images

Aktor czuje się na planie niemieckim wyjątkowo. Dba się o niego i jest tą najważniejszą osobą podczas zdjęć. Tutaj talent rzeczywiście się szanuje. W Polsce natomiast zawsze w filmie najważniejsza jest kamera, taśma filmowa, bo one zawsze były droższe od aktora.

Czy możemy chwilkę porozmawiać o Pana życiu prywatnym ? Kilka razy widziałem, między innymi na youtube, Pana deklaracje wiary, człowieka głęboko wierzącego...

To nie są deklaracje. W takich czasach żyjemy, że jak się powie głośno, że się zostało wychowanym w takiej a nie innej wierze, w takich a nie innych warunkach, obyczajach, to nagle jest to jakaś deklaracja. A przecież 95 procent Polaków deklaruje, że są katolikami, więc ja nie widzę w tym nic wyjątkowego. Być może czasy są takie, że nasze postawy się dość mocno zlaicyzowały i rzadko myślimy o duchu, a częściej o ciele i jego potrzebach. W Polsce, przez afery, które rzeczywiście były albo nie, trudno jest mi w tej chwili rozsądzać, czy bardziej zachwiał się wizerunek Kościoła czy wiara.

(czytaj dalej na str. 2)

Jeśli jest Pan głęboko wierzącym katolikiem, to jak godzi Pan swoją wiarę i jej przykazania z dwukrotnym rozwodem?

To ciekawe pytanie. Na ten temat już rozmawiałem z wieloma ludźmi, także duchownymi, bo to jest pytanie, które nurtuje każdego człowieka.

Wie Pan, moi rodzice są ze sobą 53 lata. Niedawno, bo trzy lata temu w Częstochowie mieli piękną uroczystość, gdzie była specjalnie dla nich odprawiona, zamówiona przez nas braci Pazurów msza. Byliśmy jak najbliżej cudownego obrazu jasnogórskiego. Rodzice dostali od jeszcze wtedy papieża Benedykta specjalny list z gratulacjami. I wtedy też rozmawialiśmy długo na temat, jak to się dzieje z życiem takim, jak moje. Gdyby mi ktoś powiedział 30 lat temu, że będę dwukrotnym rozwodnikiem to ja bym się popukał w głowę i powiedział, co ty opowiadasz człowieku, apage, Satanas!

Ale życie moje ułożyło się tak, a nie inaczej, więc ja z tym muszę żyć i sobie z tym radzić. To mnie absolutnie od wiary czy od Boga nie odrzuciło, wręcz przeciwnie, daje mi bardzo dużo do myślenia. Ja w ogóle traktuję życie jako bonus od losu. To że jestem na świecie to widocznie ktoś z góry tak chciał. A po drugie, skoro mam taką a nie inną drogę życiową, to też to traktuję jako dopust boży. To znaczy, dla mnie jest to też jakaś próba, próba wiary, próba człowieczeństwa, próba odnalezienia się w tych ciężkich czasach.

Filmszene Solo Sunny Konrad Wolf Renate Krößner
U boku Renaty Krößner Pazura grał w filmie „Zutaten für Träume“. "Dość ostro mnie przeczołgała w tym filmie"Zdjęcie: FAZ DVD

Wie Pan jak to jest: jakby człowiek wiedział, że się przewróci, to by się położył. Ja w tej chwili mogę stwierdzić jedno: mam kochającą żonę, dwoje wspaniałych małych dzieci, z pierwszego małżeństwa mam 24 letnią córkę. I tworzymy razem wspaniałą, cudowną, kochającą się, harmonijną rodzinę. A rodzina to jest świętość. Zauważmy, że w tej chwili, w tych zlaicyzowanych czasach bardzo ciężko jest dać wszystkim ludziom, coś co będzie od początku do końca jedyne, stworzyć taką opokę. Kiedyś dziecko miało jedną zabawkę a teraz zabawki stały się jednorazowe. Niestety, wyrasta nam następne pokolenie ludzi, którzy traktują nawet partnerów jednorazowo. Ja nigdy taki nie byłem. Więc czy ja tu jestem podmiotem czy przedmiotem tego o czym mówimy, to tylko Pan Bóg wie. Z tym trzeba żyć i trzeba szczęścia i uczciwości szukać na każdym kroku.

DW: Sagę aktorskiego rodu Pazurów zapoczątkował Pana ojciec.

Cezary Pazura: No tak, żeby nie ojciec, to by mnie na świecie nie było.

Chyba niewiele osób wie, że ojciec był aktorem?

Ojciec grał amatorsko. Miał zespół teatralny i bardzo dobrze mu szło. Ojciec jest człowiekiem wielu talentów. Pięknie śpiewał i może dlatego został nauczycielem śpiewu. Ale też chciał być aktorem i o mały włos tak by się nie stało. W latach 60-tych, chyba w 1963 roku zdobył jakąś nagrodę na festiwalu teatrów amatorskich i miał taką nieśmiałą propozycję, żeby eksternistycznie zdać egzamin na aktora i grać w Teatrze im. Jaracza w Łodzi. Ale obowiązków domowych miał zbyt dużo i nie zdecydował się na ten krok. Ale przelał tę miłość do teatru na syna.

Powiedziałbym: raczej na synów

CP: Na synów, tak, rzeczywiście. Z Radkiem była taka sytuacja - co było dla nas dużą niespodzianką - że zdecydował się zostać aktorem, choć nie przejawiałzzainteresowania w tym kierunku. Ale jak się nasłuchał opowieści starszego brata, który opowiadał o aktorach, których poznaje, o studiach w szkołach teatralnych, to mu się to strasznie spodobało i wydawało mu się, że to jest łatwy kawałek chleba.Tak barwnie opowiadałem. Ale jest zadowolony, dobrze mu wiedzie i okazuje się, że rzeczywiście ród Pazurów powstaje.

Polnischer Schauspieler Cezary Pazura
Cezary Pazura: Traktuję życie jako bonus od losu.Zdjęcie: DW/W. Kutz

Może powstanie kiedyś film „Saga rodu Pazurów“

"Saga rodu Pazurów“ - można by już zacząć pisać taką książkę pod przyszły scenariusz.

Kto śledzi Pana twórczość, może śmiało powiedzieć, że jest Pan multitalentem. Praktycznie nie ma gatunku scenicznego, którego by Pan nie dotknął.

To jest moja ciekawość świata i przeżyć, które są nieodzowne dla mojej niespokojnej duszy. Rzeczywiście starałem się dotknąć wszystkiego. Pracowałem i w telewizji i w filmach fabularnych i w teatrze. Zaczynałem od Teatru Ochoty Jana Machulskiego. Obecnie gram w przedstawieniu Teatru 6. Piętro pt. „Bóg mordu“ . Teatr to jest świątynia, do której każdy aktor ciągnie. Próbowałem też dubbingu i w tym też się odnalazłem w jakiś sposób. No i na koniec estrada, która pochłonęła mnie w pewnym momencie całkowicie, a to za sprawą Zenona Laskowika. W latach młodzieńczych, kiedy byłem jeszcze studentem poznaliśmy się z Zenkiem. Stworzyliśmy wspólnie kabaret, a po latach, gdy rozstaliśmy się, sam spróbowałem sił na estradzie i tak już na niej zostałem.

Ról filmowych, w których stworzył Pan wspaniałe postacie jest bez liku. Dla mnie - i nie tylko - najbardziej wyrazista była rola Nikosia w "Karierze Nikosia Dyzmy". To był moim zdaniem majstersztyk.

To był trochę żart, a jednocześnie wyraźne przesłanie, że tacy Nikosiowie żyją w każdej epoce i w każdym ustroju. A już demokracja pełna jest Nikosiów.

W 2009 roku miał Pan debiut reżyserski, pierwszy własny film fabularny „Weekend“, z elementami zapożyczanymi z dobrego amerykańskiego filmu gangsterskiego...

Film ten był wyświetlany niedawno w telewizji Polsat, obejrzałem go przypadkowo, tak na świeżo... Uważam, że jest co oglądać, choć dziś dużo rzeczy bym w nim zmienił, przede wszystkim język bohaterom bym wyprasował, bo tam jest jednak zbyt dużo wulgaryzmów.

Dziękuję Panu za rozmowę.

Z Cezarym Pazurą rozmawiał Wiesław Kutz