1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bundestag musi wymienić komputery. Cyberatak nie do odparcia

Małgorzata Matzke11 czerwca 2015

Szkody wywołane przez atak hakerów na sieć komputerową Bundestagu są większe niż początkowo przyypuszczano. Konieczna jest wymiana wszystkich procesorów i oprogramowania. Hakerzy przejęli funkcje administratorów.

https://p.dw.com/p/1FftG
BdT Deutschland Leuchtende Bundestag-Kuppel
Bundestag stał się przypuszczalnie celem obcego wywiaduZdjęcie: picture-alliance/dpa/P. Zinken

Cyberatak przypuszczony przed miesiącem na system komputerowy Bundestagu jest tak poważny, że informatycy nie mogą nad nim zapanować. Konieczna będzie nie tylko wymiana oprogramowania, lecz także wszystkich urządzeń.

Rzecznik Zielonych ds. informatyki Konstantin von Notz powiedział w wywiadzie dla rozgłośni RBB, że atak hakerów na sieć komputerową Bundestagu był "specjalistycznym atakiem jakości właściwej służbom wywiadowczym". Nie tylko, że wprowadzili oni szkodliwe programy i trojany, ale także zawładnęli dostępem, jaki podsiadają tylko administratorzy sieci.

Deutscher Bundestag Plenarsaal im Reichstagsgebäude in Berlin
Cyberatak obezwładnił komunikację cyfrową niemieckiego parlamentuZdjęcie: imago/IPON

Szykują się poważne wydatki

Jak dowiedział się zespół dziennikarzy śledczych rozgłośni WDR i NDR oraz "Sueddeutsche Zeitung" nie można wykluczyć, że z sieci komputerowej niemieckiego parlamentu w dalszym ciągu niezauważenie wyciekają dane. "Spiegel Online" cytuje jednego z deputowanych do Bundestagu: "Trojany wciąż jeszcze są aktywne".

W kręgach parlamentarzystów mówi się już o groźbie "totalnej katastrofy". Możliwe, że trzeba będzie wymienić nie tylko oprogramowanie wszystkich komputerów w systemie "Parlakom", ale że konieczny będzie zakup nowych procesorów: 20 tys. sztuk. Potrzeba byłoby na to kilku miesięcy; koszty szacuje się na kilkadziesiąt milionów euro.

Podejrzenie w kierunku wschodnim

Jak dowiedzieli się dziennikarze, sprawcami cyberataku mają być ponoć zagraniczne służby wywiadowcze. "Spiegel Online" pisze, że "trop prowadzi w kierunku wschodnich służb wywiadowczych". Eksperci przedłożyli dowody, jakoby za cyberatakiem stała rosyjska służba wywiadowcza SWR.

Polityk Zielonych Notz ostrzega jednak przed zbyt pochopnymi podejrzeniami. - W cyfrowym świecie można maksymalnie zacierać wszelkie ślady. Jeżeli gdzieś w kodzie źródłowym widnieje kilka chińskich znaków, wcale nie dowodzi to, że atak przyszedł z Chin - zastrzegał.

Konstantin von Notz Die Grünen
Konstantin von Notz: Specjalistyczny atak jakości właściwej służbom wywiadowczymZdjęcie: picture-alliance/dpa/G. Fischer

Dyrektor Federalnego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Informatycznego (BSI) Michael Hange chciał w czwartek (11.06.2015) poinformować o stanie śledztwa odpowiednią komisję Bundestagu.

Sceptycyzm wobec BSI

Wielu deputowanych do Bundestagu jest jednak sceptycznie nastawiona wobec urzędu BSI. Posłowie różnych klubów poselskich nie chcieli udostępnić swoich komputerów urzędowi, który swego czasu stał się odnogą Federalnej Służby Wywiadowczej.

Jak pisze portal "Spiegla", chadecki poseł Armin Schuster krytykował, że posłowie zamiast udostępnić swoje komputery organowi władzy wykonawczej, wolą "być szpiegowani przez obcy wywiad". "Można zwariować", pomstował polityk CDU ds. wewnętrznych.

Posłowie do Bundestagu nie mają też zbytniego zaufania do specjalistów kontrwywiadu z Federalnego Urzędu Ochrony Konstytucji.

Nikt nie wie, co się naprawdę dzieje.

Socjaldemokrata Lars Klingbeil piętnował, że klub poselski "Lewicy" blokuje włączenie do działań Urzędu Ochrony Konstytucji, co uważa on "w tej wyjątkowej sytuacji za wielki błąd".

Krytykuje on także politykę informacyjną administracji Bundestagu ws. cyberataku.

- Posłowie otrzymują minimalną ilość informacji, panuje wielka niepewność. Nikt tu nie wie, co się naprawdę dzieje - powiedział.

Podobna krytyka nadchodzi także z klubu poselskiego chadeków i Zielonych.

Tagesschau.de / Małgorzata Matzke