Bibilijne witraże we Frankfurcie nad Odrą
24 maja 200528 maja na swoje miejsce w kościele Najświętszej Marii Panny we Frankfurcie nad Odrą wróci pierwszy z drogocennych, średniowiecznych witraży, jedynych w swoim rodzaju nie tylko w Niemczech. Kolejna okazja, żeby zajrzeć nad Odrę. Dla gości nie władających językiem niemieckim, a pragnącym poznać historię kościoła i jego witraży, miasto przygotowało broszurki informacyjne po angielsku i po polsku.
Pierwszy powód do radości Frankfurtczycy mieli dwa lata temu. 29 czerwca 2002 roku wróciły nad Odrę trzy drogocenne witraże wywiezione z Kościoła Najświętszej Marii Panny przez wojska sowieckie. Przez sześć dziesięcioleci spoczywały w piwnicach Ermitażu. Po podjętej przez Dumę uchwale o zrabowanych dobrach kultury odrzucającej wszelkie roszczenia własnościowe, pozostała już tylko nikła nadzieja na odzyskanie skarbów. Szczęśliwie po długotrwałych pertraktacjach Rosja uznała, że w drodze wyjątku, witraże jako własność kościelna, mogą wrócić do Frankfurtu. Dieter Laub, Frankfurtczyk z krwii i kości, członek Towarzystwa wspierania odbudowy kościoła Najświętszej Marii Panny:
Były to pierwsze dobra kultury, jakie po uchwale Dumy wróciły do Niemiec. Ale są wyjątkowe z wielu powodów. Ze względu na wiek – powstały w latach 1360 – 1370 i ze względu na tematykę – dwa okna to dzieło Stworzenia i Zbawienia - biblia w obrazkach, stworzona wówczas dla ludzi nie potrafiących czytać i pisać. Okno trzecie, najbardziej niezwykłe, to sceny Sądu Ostatecznego, ale nie w normalnym ujęciu, tylko jako sceny z legend antychrystusowych.
W obrazach legenda ta spotykana jest niezwykle rzadko, jako zamknięty cykl - tylko we frakfurckich witrażach. Dieter Laub:
Trudno wytłumaczyć, dlaczego akurat tutaj sięgnięto po tę legendę, właściwie niedostępną dla ludu. Ale, tak się stało; na nasze szczęście.
Jesteśmy w najmłodszej części kościoła, zbudowanej w XVI wieku, dokładnie w latach 1521-22. Powstała na potrzeby założonego właśnie uniwersytetu, który korzystał z tego tutaj chóru, tak zwanego “chóru męczeństwa”. Przez trzy stulecia zdawali tu egzaminy studenci teologii, dlatego “chór męczeństwa”.
Właśnie tu, w głównym chórze znajdują się dwunastometrowe okna, do których wrócą witraże. Na razie wypełni się tylko jedno – “okno chrystusowe”, pozostałe poddawane są jeszcze pracom konserwatorskim. Ale Frankfurt jest cierpliwy. Wystarczy powiedzieć, że budowa samego kościoła trwała 250 lat!. Zaczęto ją w roku nadania praw miejskich miastu – 1253. Pięcionawowy gmach z wypalanej cegły, w stylu północnoniemieckiego gotyku, jest dziś największym kościołem halowym w Północnych Niemczech. Jak podkreśla Dieter Laub:
Szersza, ale o zaledwie cztery metry, jest tylko katedra w Kolonii.
Budowę kościoła finansowali frankfurccy patrycjusze; miasto, członek związku Hansy należało wówczas do największych i najbardziej zamożnych w Niemczech. Także w czasach hansy powstał pierwszy brandenburski uniwersytet – Viadrina, do którego korzeni sięga dzisiejszy Uniwerstytet Europejski. Tyle, że dziś miasto nie jest już ani tak wielkie, ani tak zamożne. Mimo to, też właśnie przede wszystkim mieszkańcy sfinansowali i odbudową kościoła, spalonego niemal doszczętnie w ostatnich dniach wojny, i prace umożliwiające powrót witraży na ich miejsce. Daleko poza granice Frankfurtu zasłynęły np. “kościelne bułeczki” – “cegiełki” miejscowego piekarza na rzecz odbudowy kościoła czy kawałki betonu z nieistniejącego już mostu łączącego Frankfurt i Słubice, sprzedawanego przez studentów Viadriny.
Studenci będą też jednymi z głównych aktorów sobotniej uroczystości – ze współczesną interpretacją scen biblijnych.