1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Będzie nowa fala imigracji. Powrót na niebezpieczne szlaki

Nina Niebergall, DW / Małgorzata Matzke7 kwietnia 2016

Szlak bałkański jest zamknięty, Grecja jest ślepym zaułkiem, bo stąd wraca się do Turcji. W Libii dziesiątki, o ile nie setki tysięcy uchodźców czekają na możliwość dostania się do Włoch.

https://p.dw.com/p/1IQWC
Italien Flüchtlingslager in Süditalien
Zdjęcie: DW/R. Belincanta

Europejski dramat imigracyjny nie zaczął się od tysięcy migrantów, którzy ciągnęli do Europy Zachodniej szlakiem bałkańskim. Zaczął się dużo wcześniej, gdy bandy przemytników wysyłały tysiące ludzi przez Morze Śródziemne na przepełnionych pontonach; nawet dokładnie nie wiadomo, ilu zatonęło między wybrzeżem Libii a włoską wyspą Lampedusa.

Tragicznym punktem kulminacyjnym była noc z 18 na 19 kwietnia 2015 r. roku, gdy na szlaku do Włoch zatonął frachtowiec z 700 osobami na pokładzie. Udało się uratować tylko 28 z nich.

Niebezpieczne alternatywy

Nielegalna przeprawa przez Morze Śródziemne jest nie tylko bardziej niebezpieczna, lecz także dużo droższa niż ucieczka przez Turcję, Grecję i kraje bałkańskie do Europy Zachodniej. Z tego względu przede wszystkim Syryjczycy i Irakijczycy decydowali się na szlak bałkański.

Przez zamknięcie granic na tym szlaku, stał się on potrzaskiem; najpóźniej od chwili, gdy Unia Europejska wynegocjowała z Turcją pakt umożliwiający wydalanie nielegalnie przybyłych do Grecji imigrantów z powrotem do Turcji.

W tej sytuacji wielu uchodźców rozgląda się za alternatywami. Rzeczniczka UNHCR ds. Europy Południowej Carlotta Sami mówi "o ryzyku nowej eksplozji imigracji na trasie z Libii do Włoch".

Flüchtlinge vor Italien und Malta gerettet 6.6.2014
Uratowani u wybrzeży WłochZdjęcie: picture alliance/dpa

Kalka dla porozumień z Afryką

Międzynarodowa organizacja ds. migracji szacuje, że w pierwszych trzech miesiącach br. na taką przeprawę zdecydowało się około 16 tys. osób – 60 proc. więcej niż w analogicznym okresie roku poprzedniego.

W obliczu tego nowego, a właściwie starego, wyzwania politycy muszą działać. Minister spraw wewnętrznych RFN Thomas de Maiziere (CDU) uważa porozumienie z Turcją o odbieraniu imigrantów za model porozumienia także z państwami Afryki Północnej. Oznaczało by to wydalanie imigrantów do ich krajów pochodzenia w zamian za przyjmowanie „humanitarnych kontyngentów” uchodźców do Unii Europejskiej - wyjaśnia chadecki polityk.

- Ta metoda jest słuszna i powinniśmy zastosować ją także w przypadku głównego szlaku przez Morze Śródziemne z Afryki Północnej do Włoch – powiedział, zastrzegając jednocześnie, że porozumienie takie z państwami afrykańskimi będzie nieporównywalnie bardziej skomplikowane niż porozumienie z Turcją.

Deutschland Bastian Fischborn Pressesprecher Maritime Einsätze der Bundeswehr
Kpt. Bastian Fischborn: Łodzie nie są przystosowane do tras 450-600 kmZdjęcie: Bundeswehr/Janin Tietz

Początek sezonu

Na Facebooku przemytnicy ludzi zapowiedzieli, że już w pierwszych tygodniach kwietnia zamierzają rozkręcić swój biznes na tej trasie. Wówczas zaczynają bowiem panować dużo korzystniejsze warunki pogodowe - w rozmowie z Deutsche Welle wyjaśnia kapitan Bastian Fischborn, rzecznik misji morskiej Bundeswehry w tym regionie.

Przeprawa do Włoch jednak nie stanie się w ogóle bezpieczniejsza, podkreśla. Ani pontony, ani drewniane łodzie nie są przystosowane, by odbywać tak długie trasy; są to dystanse od 450 do 600 km – wyjaśnia.

Ostatnia deska ratunku

Z tym, do czego to prowadzi, ma wciąż do czynienia kaznodzieja z Erytrei Mussie Zerai. Od 2004 roku żyjący w Szwajcarii duchowny jest czymś w rodzaju ostatniej deski ratunku dla uchodźców, którym grozi śmierć w morskiej otchłani.

Mussie Zerai Gründer Hilfswerk Habeshia
Mussie Zerai: Potrzebne są legalne możliwości imigracjiZdjęcie: Vincenzo Pinto/AFP/Getty Images

Jego numer telefonu kursuje wśród emigrantów z Erytrei, Somalii i Etiopii, widnieje na ścianach obozów uchodźczych w Libii i na pokładach łodzi z uchodźcami. Dopiero niedawno odebrał telefon z małej plastikowej szalupy, w której na wybrzeże Włoch próbowało przeprawić się 80 osób – opowiada w rozmowie z Deutsche Welle. Nagle zerwał się sztorm, wielu z tych ludzi po raz pierwszy w życiu było na łodzi, nie potrafili pływać - opowiada Zerai.

Łódź zaczęła nabierać wody. W takich przypadkach duchowny, który sam kiedyś uciekł z Erytrei, alarmuje włoskie władze. Niestety - jak ubolewa - potrzeba potem jeszcze około 8 godzin, by służby ochrony wybrzeża dotarły do miejsca katastrofy. W tym czasie wielu już utonęło.

Szykują się do przeprawy

W małych miejscowościach wokół stolicy Libii, Trypolisu, przebywa obecnie od 150 tys. do 200 tys. osób, które czekają na lepszą pogodę i możliwość przedostania się do Włoch - jak donosiła niedawno „Welt am Sonntag”, powołując się na tajne służby. Jest wśród nich coraz więcej Syryjczyków.

Szefowa dyplomacji UE Federica Mogherini ostrzega, że może być to nawet 450 tys. uchodźców, którzy szykują się do przeprawy z Libii - także ze względu na niestabilną sytuację polityczną w tym kraju.

Potrzebne są legalne możliwości

W bieżącym roku tylko ośmiu Syryjczyków przybyło do Włoch szlakiem śródziemnomorskim, twierdzi kapitan Fischborn. Tak przynajmniej wynika z informacji włoskiego MSW. Podkreśla jednak, że obojętnie na którym szlaku będą ustawione przeszkody, zdesperowani ludzie będą szukali innych tras do Europy. Będą próbowali przeprawiać się z Grecji, Turcji, Albani lub Czarnogóry do Włoch.

Zdaniem Mussiego Zerai jest tylko jedno słuszne, długofalowe rozwiązanie: Unia Europejska musi stworzyć legalne możliwości imigracji: programy humanitarne, wizy, łączenie rodzin. Jest to pierwszy krok, by zmniejszyć liczbę osób, które będą ryzykować przeprawę przez Morze Śródziemne.

Nina Niebergall, DW / Małgorzata Matzke